Hamowanie, to proces polegający na zatrzymaniu pojazdu, lub zmniejszenia prędkości (zrealizowane przez układ hamulcowy lub silnik). Niby proste, a stwarza wiele problemów.
Podczas szkolenia osób ubiegających się o dokument prawa jazdy, często można spotkać nieprawidłowe hamowanie kursanta - pomimo wielokrotnego omawiania tego zadania wcześniej. Instynktowne (?) wciskanie sprzęgła przy każdym hamowaniu jest błędem. Każdorazowe odłączanie napędu, jest nie tylko zbędnym zabiegiem - ale także zmniejsza stabilność pojazdu. W dodatku, w razie konieczności zmniejszenia prędkości jako pierwsze wciskane jest sprzęgło, a to powoduje dodatkowy wzrost czasu reakcji. Przyjmuje się, że średni czas reakcji kierowcy od momentu zauważenia przeszkody do naciśnięcia hamulca wynosi 1 sekundę, co przy 100km/h daje około 26 metrów przejechanych bez zmniejszania prędkości. Jeśli doliczyć czas na "sprzęgło a potem hamulec", wychodzi sporo metrów bez wyhamowywania pojazdu.
Na pytania w jakim celu jest to sprzęgło, odpowiedź najczęściej jest taka: - Aby nie zgasł silnik.
Przy małych prędkościach zgadza się, ale nie powyżej 30-40 km/h.
Innym błędem, który można zaobserwować jest rozłożenie siły hamowania. Przykładowo: dojeżdżając do skrzyżowania ze znakiem STOP, kursanci na samym początku hamowania bardzo powoli zmniejszają prędkość, a im bliżej linii zatrzymania tym nacisk na pedał hamowania jest silniejszy. Komfort jazdy bardzo się obniża wówczas, a sam kierujący nie zostawia sobie szansy na wypadek jakiejś śliskości jezdni występującej w obrębach skrzyżowań.
Hamując w ten sposób narażamy się także na najechania na tył, ponieważ często jadący z tyłu nie spodziewa się aż takiego wzrostu siły hamowania.
Kodeks drogowy dokładnie mówi tak: kierujący pojazdem jest obowiązany hamować w sposób niepowodujący zagrożenia bezpieczeństwa ruchu lub jego utrudnienia. Oczywiście, występują różne sytuacja drogowe i kierowca często jest zaskoczony np pojawieniem się przeszkody - wtedy hamowanie występuje jako czynność nagła, wymuszona. Jednocześnie: kierujący pojazdem jest obowiązanyt utrzymywać odstęp niezbędny wo uniknięcia zderzenia w razie hamowania lub zatrzymania się poprzedzającego pojazdu. Wynika z tego, że prawie zawsze winą za zderzenie (najechanie na tył) będzie obarczony kierujący jadący z tyłu. Prawie, ponieważ może dojść także do zajechania drogi - lub gdy pojazd poprzedzający hamował gwałtownie pomimo braku uzasadnionej przyczyny.
Trzecim zagadnieniem, na który kursanci nie zwracają uwagi, jest śliskość nawierzchni spowodowana opadami atmosferycznymi. Tam, gdzie jezdnia aż się błyszczy przy opadach deszczu, jest bardzo ślisko a koła pojazdu mają ograniczoną przyczepność. W dodatku, najbardziej niebezpieczna jest jazda, kiedy to zalegający kurz i mnóstwo innych nieczystości miesza się z pierwszymi kroplami deszczu. Tworzy się wtedy niewidoczna warstwa, przy której o poślizg bardzo łatwo. Po kilku minutach jest już nieco lepiej, tylko czy o jeździe w koleinach wypełnionych wodą możemy mówić jako o tej "lepszej" ?
A na koniec jeszcze o drodze hamowania, podawanych przy okazji różnorakich testów.
Otóż wynika z nich, iż nowoczesne pojazdy mają coraz krótsze drogi hamowania (mieszczące się poniżej 40 m z prędkości 100 km/h). Zwróćmy jednak uwagę na fakt, iż to nieco inna sytuacja którą mamy na drodze. Pomiary testowe dokonują kierowcy, którzy umiejętność hamowania opanowali do perfekcji, poruszają się po nawierzchni szorstkiej, równej - i wreszcie - samo rozpoczęcie hamowania następuje w odpowiednim momencie. W realnym przypadku drogowym, kiedy to potrzebujemy maksymalnie szybko wyhamować rozpędzony pojazd dojdzie do tego kilka elementów: choćby czas reakcji, stan nawierzchni, technika hamowania, stan psycho-fizyczny kierującego i kilka innych. I może się okazać, że z obiecanych przez producenta najnowszego modelu auta 38 m (ze 100 km/h) wyjdzie nam trochę ponad 50 ...
Wyhamować w odpowiednim momencie.... Hmmm, bardzo zyciowy problem.
OdpowiedzUsuńGorzej, gdy nie ma się z czego hamować. I co wtedy ?
OdpowiedzUsuńNiby taki techniczny temat a jakie życiowe wnioski przychodzą do głów... :P
OdpowiedzUsuń