Każdy kurs na prawo jazdy (tu kat. B) może wyglądać nieco inaczej. Wszystko zależy od wcześniejszych "doświadczeń" kursanta, podejścia do sprawy instruktora i paru innych ;-)
U mnie kurs wygląda tak:
1 godzina jest bardziej związana z formalnościami. Czyli sprawdzenie karty, wymiana telefonów, wypytanie klienta co do prędkości kursu, czy już jeździł. Od razu wtedy widać czy ktoś się boi czy też nie. Często ludzie chcą wsiadać obok kierowcy - czyli na miejscu pasażera. Wyjaśniam, że to jest moje miejsce a kursant powinien usiąść za kierownicą. I to wystarcza.
Na pierwszej godzinie wyjaśniam także za pomocą jakich urządzeń kieruje się pojazdem (np jak działa sprzęgło, biegi, kierunkowskazy itp). Omawiam także zestaw wskaźników (wiele osób dziwi brak licznika - którego nie widać przed włączeniem zapłonu), kontrolek. Jeśli wystarcza czasu (rzadko kiedy) rozpoczynamy od zajęcia właściwej pozycji za kierownicą (fotel, oparcie, zagłówek), wyregulowaniu lusterek i zapięciu pasów bezpieczeństwa. Następnie ruszanie (bez gazu - na samym sprzęgle) i zatrzymywanie pojazdu. To wszystko na drodze o znikomym natężeniu ruchu. Oczywiście ja tam dojeżdżam i wracam, ponieważ ośrodek znajduje się w centrum miasta.
2 godzina, to kontynuacja "usadowienia", ruszania i zatrzymywania. Dołączamy obserwację sytuacji z tyłu przy włączaniu się do ruchu, podstawy omijania i skręcania (głównie w prawo). Technika hamowania przy małych prędkościach, jazda możliwie blisko prawej krawędzi i co chwila ruszanie i zatrzymywanie. Tu czepiam się także położenia lewej nogi gdy nie korzystamy ze sprzęgła (bardzo istotne !), właściwego operowania skrzynią biegów - głównie jedynką.
3 godzina to przejazd na plac manewrowy drogami o bardzo małym natężeniu ruchu. Na placu wykonujemy pierwsze zadanie (sprawdzenie tych urządzeń i mechanizmów mających bezpośredni wpływ na bezpieczeństwo jazdy, sprawdzenie sygnału dźwiękowego i świateł zewnętrznych). Niektórym osobom sporo to daje, ponieważ dopiero wtedy widzą co świeci gdy włączą kierunkowskaz (np). "Dotknięcie" świateł, wyjaśnienie ich znaczenia i zasad działania to czas właśnie na teraz. Oczywiście dochodzi bieg numer trzy. czasem trochę niezdarnie, ale powoli i do przodu :)
4 i 5 lekcja to doskonalenie techniki ruszania. Ale już dynamiczniejszej, czyli zwiększając obroty silnika. Skoro prędkość się zwiększa, to przechodzimy do hamowania z większych prędkości (czyli 40-50 km/h) - a więc najpierw hamowanie a potem rozłączanie napędu sprzęgłem. Te lekcje to także hamowanie silnikiem, samym hamulcem i w końcu - praca rąk (plac manewrowy i skrzyżowania o małym natężeniu ruchu). Do tej pory ów kręcenie odbywało się różnie - najczęściej tak by w ogóle skręcić. Jak ktoś słyszy o "pracy rąk" bardzo się dziwi. - A to nie jest jakkolwiek ? - padają pytania ... Oczywiście nie jest "jakkolwiek". Właściwa praca rąk jest bardzo ważnym elementem bezpiecznej jazdy. Także dokładniejsze egzekwowanie używania kierunkowskazów, obserwacja znaków i - stopniowo ocena sytuacji przy przejściach dla pieszych.
***
Sporo tego, ale technika jazdy już nieco "opanowana", więc można i trzeba zajmować się kolejnymi sprawami by nie zostać w lesie. Te pierwsze 5 godzin są ważne, ponieważ właściwe ułożenie kursanta na początku daje wymierne efekty w późniejszym szkoleniu. Wychodzę z założenia, że wyjazd poza miasto na pierwszych godzinach to strata czasu. Bardziej interesuje mnie technika jazdy i panowanie nad pojazdem. A w trasę przyjdzie czas, gdy będzie opanowane prowadzenie pojazdu. Pierwsze godziny to także docieranie się ucznia i nauczyciela. Ponieważ, sam jadąc jeszcze przed wejściem do auta znałby swój cel, drogę gdzie ma dojechać, tu wszystkiego dowiaduje się w trakcie. Oczywiście polecenia są wydawane wcześnie, głośno i wyraźnie tak, by nie było nieporozumień. Wiem także, że sporo osób zaleca jazdę po placu manewrowym od samego początku. Ja wybieram bardzo mało uczęszczane drogi - wg mnie daje to lepsze efekty.
Nie z każdym da się osiągnąć taki plan jak powyżej, ale myślę że jest to w miarę dobry rozkład zajęć. Zapraszam niebawem, na kolejne godziny :)
Aż żałuję, że już mam prawko! Bo chętnie pouczyłbym się u Ciebie!
OdpowiedzUsuńJeszcze trochę i ja będę się uczył u Ciebie na wysokich kategoriach ;-)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że nie krzyczysz ...
A ja w opolskiej Wyborczej czytam wypowiedź pana z drogówki:
OdpowiedzUsuń"Główny mankament Opola to fakt, że szybko zwiększa się liczba samochodów, a dróg nie. No i rzeczywiście dużym problemem są samochody nauki jazdy. Często widzę jednocześnie w korku na jednym skrzyżowaniu po kilka takich aut. Biorąc pod uwagę, że to kierowcy, którzy dopiero się uczą i wolniej reagują, oraz dodając do tego szybkie cykle zmiany świateł, w efekcie mamy korki."
Heh.
Tak ...
OdpowiedzUsuńW pierwszych trzech kwartałach w Polsce zarejestrowano ponad 175 000 nowych aut. Każda rejestracja kosztuje 171.50 pln. Pomnożenie liczb daje wynik powyżej 30 mln złotych za same nowe auta w pierwszych 3-ech kwartałach. Doliczmy podatek od używanych pojazdów, dostawczych, ciężarowych i innych. Dodajmy podatek w benzynie, vat zawarty w cenie części zamiennych, usług serwisowych, wreszcie w samych autach, przychodów z firm nauki jazdy, eksploatacji, ipt itd.
Może pan z drogówki zada sobie troszkę trudu i zobaczy ile motoryzacja przynosi dochodów budżetowi centralnemu ?
Zatem czekam z niecierpliwością na kolejne godziny:)
OdpowiedzUsuń