czwartek, 2 maja 2013

Stała klientka

Kilkanaście dni temu na jazdę przyjechała kursantka z oddalonego o około 100 km miasta. Pierwszego dnia wykupiła 2 godziny jazdy, drugiego 3, głównie po to by poznać "trasy egzaminacyjne" (których tak na prawdę nie ma, gdyż egzaminator prawie wszędzie może wjechać). Niestety, okazało się że dziewczyna w ogóle nie potrafi jeździć, więc sama zmiana miasta nic tu nie pomoże.

Pod koniec jazd, w obliczu bardzo wielkiej ilości błędów, kursantka zaczęła mocno narzekać m.in ma słabe oznakowanie poziome (faktycznie jest beznadziejne), duży ruch (na pewno nie większy niż w jej mieście), dziwne skrzyżowania ( tu już zaczynała przeginać, skoro skrzyżowania w kształcie litery Y są dziwne, to może niech sobie da spokój z prawkiem?) a na samym końcu także auto jej nie pasowało. To wbrew logice, bo powinno być jej najtrudniej na samym początku.

Ale, jak ktoś nie umie jeździć to czasem stara się zwalić winę na wszystko inne niż na siebie ... Po niezdanym egzaminie (w sumie był to chyba 7 raz), powiedziała że wykupi 8-10 godzin i się podszkoli. Oczywiście, nie należy w to wierzyć, dziś zadzwoniła i zmieniła zdanie - wg niej maksymalnie 4 godziny wystarczą. Czyli wiem z prawie pewnością, że ósme podejście nie będzie ostatnie. No chyba że wydarzy się cud...

PS. pamiętacie gościa z radia? Nie zdał egzaminu z powodu ... przekroczenia prędkości. Czyli na własne wyraźne życzenie. Dziwne, bo wydawało mi się że chciał zdać ten egzamin...

5 komentarzy:

  1. ja z nerwów cały egzamin jechałam 50-tką tylko na odcinku autostrady jechałam chwilkę szybciej więc jak to można przekroczyć prędkość na egzaminie to mnie ciekawi ;D

    BTW: złożyłam we wtorek wniosek na nowe prawko (zmiana nazwiska) i Pani mnie poinformowała, że nowe dostanę ze skróconym okresem ważności bo się w międzyczasie przepisy zmieniły. Stare mam do 2037 roku czyli na 30 lat a nowe będę miała ważne krócej ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No trudno, coż można więcej w tej sytuacji powiedzieć...

      Usuń
  2. Dużo zależy od instruktora który ową panią wcześniej uczył. Powiem pewną szokującą ciekawostkę dotyczącą mojego 1 kursu.
    Ja łuku byłam uczona na obroty tzn na starej Yarisce obrót gdy 3 (!) pachołek jest w połowie szyby... Potem tylko szyba nic nie było mowy o lusterkach. Ba- nawet nie wiedziałam do czego się odnieść. Jednakże egzamin wewnętrzny zdałam
    Zasugerowano mi dokupienie 10h. Ok dokupiłam. Na 10 dzień przed egzaminem mialam mieć plac bo oni wcześniej nie mieli czasu. To był maj. Plac na godzine 16... Ok 14 mi go odwołali... :/ Egzamin na 8 rano, nie mieszkam w mieście WORD i nie mogłam mieć jazd w egzamin. Efekt? Niezaliczony. Wyjechanie za linie bo nie było tam 3 pachołka. którego szukałam. Żal

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, skoro taka nauka to i taki efekt.

      Usuń
    2. No niestety... Dziwie się że ta pani dalej pracuje w tej szkole...

      Ale było minęło. W innej szkole po dokupieniu sporej ilości godzin (by oduczyć się nawyków, i wszystkiego od nowa) zostałam nauczona wszystkiego i zdałam za 3 podejściem (2 nie zdałam za brak świateł możliwość kontynuowania egzaminu z wynikiem negatywnym i wiem że bym zdała ale cóż xD)

      Usuń