piątek, 21 października 2016

Młody - część I

Pojawił się na pierwszym spotkaniu - początkowe informacje "co i jak" zajęły mnóstwo czasu, prawie całą godzinę. Na wykładach przejawiał sporą wiedzę i zainteresowanie. Ale kiedy przyszedł na drugą godzinę jazdy...

Na "dzień dobry" oznajmił, że nie będzie się wlókł. Nie zamierza być zawalidrogą, bo trzeba jeździć szybko i z werwą. Zdziwiło mnie to i z lekka zaniepokoiło, no ale - kto obiecywał że będzie pięknie i cudownie?


Jak powiedział, tak zaczął robić. Na niewiele zdały się moje tłumaczenia, że nie wszędzie może jechać z prędkością maksymalną. A jak przejeżdża przez zagłębienia pełne wody, dziury, lub obok innych uczestników ruchu to nawet jest to niebezpieczne. Ba, oczywiście wyciągnąłem ciężkie działa i przytoczyłem kilka hipotetycznych sytuacji, do których może doprowadzić jego bycie młodym, dynamicznym - ale wciąż tylko - kandydatem na kierowcę.

Nie pomogło, po dwóch minutach od tłumaczenia młody znów szaleje. Pada niemiłosiernie, a droga jest nierówna. Kiedy próbuje rozjechać panią w średnim wieku, która przechodzi przez przejście przypominam o tym, że jednak powinien zwolnić. A straszyć ludzi jest niezbyt elegancko. I że dynamika oczywiście jest ważna, ale nie na drugiej godzinie jazdy. Ale jak grochem o ścianę.

60 minut strasznie mi się dłuży. Na szczęście mam mu wiele do powiedzenia - młody uczy się ruszania (całkiem nieźle mu wychodzi) oraz hamowania (też nieźle). Ale pomiędzy jednym a drugim na liczniku znów max.

Pod koniec jazdy znów grzecznie (może aż zbyt?) tłumaczę, że to nie wyścigi. Nie wiem, co młody na to, bo ogólnie prawie nic nie mówi. Więc upewniam się czy wszystko jest jasne i życząc miłego dnia żegnam go (uffff).

8 komentarzy:

  1. Uwielbiam Twoje historie związane z nauką jazdy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To miło. Ale od razu nasuwa mi się pytanie - czemu?

      Usuń
    2. Hm chyba dlatego, że zawód instruktora nauki jazdy wydaje mi się niezwykłe ciekawy i sama chciałabym mieć z nim kiedyś do czynienia.

      Usuń
  2. Jakby było pewne, że zabije tylko siebie, dałbym mu prawo jazdy od razu, nawet bez egzaminu.

    OdpowiedzUsuń
  3. no tak dawno nie było żadnego pajaca ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są codziennie. Ale nie pisze o nich, bo ile można?

      Usuń