czwartek, 12 grudnia 2019

Gorąca czekolada

To już moje trzecie podejście do tego tematu. Pierwsza wersja była całkiem niezła, smaczna i może tylko trochę zbyt słodka, ale zbyt rzadka. Do podgrzanego mleka i śmietanki (30%) powoli dokładałem pokruszoną czekoladę, która się rozpuszczała. Ciągle mieszając dodałem prawie dwie tabliczki czekolady - co jak na ilość porcji nie była jakoś strasznie duża. Jedyny mankament - miałem ochotę na czekoladę gęstą, co się zupełnie nie udało a dokładanie kolejnych tabliczek uznałem za szaleństwo.

Drugie podejście - za radą znajomej - dodałem mleka w proszku. Niestety zupełnie zmieniło to smak - na coś takiego jak masa czekoladowa do wafli, lub po prostu - blok czekoladowy. Wszystko oczywiście wyszło gęste tak jak chciałem, ale to nie był już smak gorącej czekolady.

I wreszcie trzecia próba. Mniej mleka i śmietanki podgrzane w jednym garnku, a czekolada rozpuszczona na parze w drugim naczyniu. O rany, jakie to pyszne!!! Niestety miałem tylko jedną czekoladę, następnym razem spróbuję dodać jej więcej - powinno być jeszcze lepsze. No i zrobiłem sam bitą śmietanę, która z odrobiną pudru smakowała wyśmienicie. Niestety na czekoladzie rozpuściła się w kilka chwil. Muszę nad tym jeszcze popracować :)

Wersja nr 2

10 komentarzy:

  1. A co to, do cyca, za bryja?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bryja? Pierwsze słyszę takie słowo :P

      Usuń
    2. Widać, żeś z bardzo dalekiego wschodu, bo nawet w Syrenim Grodzie, któren na wschodzie leży, to słowo jest znane, choć chyba częściej w wersji "breja". ;-P

      Usuń
    3. I chyba lepiej pozostać w nieświadomości :)

      Usuń
  2. Nieźle wygląda ta czekolada :) Ja kiedyś piłem taką, że łyżka stawała. To było na Malcie, w jednej z kafejek. Nawet nie wiem już jak się nazywała, miała jakąś specjalną nazwę. Jak jest chłodno, to taka czekolada nie jest zła ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, tylko czym ona była zagęszczona? Nie mam pojęcia, muszę poszukać w internecie :)

      Usuń
  3. Już od samego czytania i patrzenia na obrazek czuję, jak mi kilogramów od tego przybywa. ;-)

    OdpowiedzUsuń