poniedziałek, 7 kwietnia 2008

Błędy, błędy ...

Tuż przed weekendem mnóstwo pracy. Tak wiele, że nawet nie zauważyłem kiedy ten piątek zleciał. Jest już tak ciepło, że aż się prosi o wymianę opon na letnie. Tylko gdzie pojechać z tym problemem ? W jednej ze stacji pracują ludzie, którzy nienawidzą nauki jazdy i zawsze coś mają do powiedzenia, w innej nie robią porządnie, a jeszcze inna była zamknięta. W końcu nic nie zrobiłem, bo to nie ucieknie, prawda ? Potem tylko sobota - 5 godzin pracy i odpoczynek do poniedziałku (czyli dziś).

I niby wypoczęty, to jakoś ciężko się zmierzyć z nową porcją godzin pracy. Chyba się starzeję. Najpierw rano wydzwaniała kursantka, która spóźniła się na autobus i ostatecznie dojechała do miasta 15 min za późno. A miała mieć egzamin teoretyczny. Zawiozłem ją do WORD-u na ten egzamin, choć już sądziłem że przy takim spóźnieniu nie pozwolą jej wejść do sali nawet. Jak się okazało coś opóźniło (to prawie nigdy się nie zdarza) i spokojnie zaliczyła egzamin. Następnie ciągłe zmiany w grafiku pracy, bo ten zrezygnował, tamten chce dwie godziny a jeszcze inny prosi by podjechać po niego w jakieś tam miejsce.

W momencie, kiedy rozmawiałem przez telefon, na radiu mówili coś o wypadku który wydarzył się na mieście (słuchałem jednym uchem) - do tego wypełniałem karty i liczyłem godziny - i wtedy mój kursant nie zauważył znaku ustąp pierwszeństwa i postanowił wymusić na skrzyżowaniu. Zauważyłem to w ostatniej sekundzie i zatrzymałem pojazd. Na szczęście, kierowca drugiego pojazdu zatrzymał się, więc może do niczego nie doszłoby. Tak - wiem że nie powinienem tego robić (tylu rzeczy w czasie pracy). Po moim "sorry" pojechał, a ja rzuciłem to wszystko do schowka dopychając nieco kolanem i skupiłem się na jeździe.

Po południu myśl o konieczności wymiany opon była już na tyle silna, że musiałem w końcu gdzieś pojechać. Udałem się do warsztatu nieco na uboczu, do którego wiodła niezwykle dziurawa droga. Nie było kolejki, więc zleciłem usługę. I tu pełne zaskoczenie. Sprawnie i bez żadnych komentarzy w stylu: "Nauka jazdy to straszna zawalidroga ! Powinni ćwiczyć na polu !" Sprawnie załatwili mój "problem", nawet potrafią używać tam zwrotów grzecznościowych ! A następna wymiana czeka mnie dopiero przed zimą.

Uff, dzień się prawie skończył. I całe szczęście, bo już mam dość i chcę znów odpocząć.

6 komentarzy:

  1. a Ty moze juz odpoczniesz troszke, co??

    OdpowiedzUsuń
  2. Spotykam kiedyś znajomego i ten mówi mi: od tygodnia mam do wrzucenia 2 tony koksu. Strasznie mnie to męczy. Ja go rozumiem, bo też jestem z tych, których wrzucanie koksu męczy bardziej przed, niż w trakcie ;-) Prawie tak, jak wymiana opon.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadza się. To męczy bardziej przed niż w trakcie.

    Anka - jeszcze troszkę muszę podgonić z pracą ...

    OdpowiedzUsuń
  4. A tam... wymiana opon ma też pewne plusy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. nie byłbym taki pewien że zima jeszcze w kwietniu nie wróci

    OdpowiedzUsuń
  6. Wymiana opon i plusy ? A jakie ?

    Witaj Robi, dawno Cię tu widziałem. Mam nadzieję, że zima odeszła już na dobre ;-)

    OdpowiedzUsuń