Ten wpis miał być cały poświęcony egzaminowi, na który się udałem wraz z kursantem. Umówił się na egzamin łączny (teoria/praktyka) i - niestety nie zdał pierwszego, więc i nie został dopuszczony do drugiego.
Kursant zanim oznajmił iż popełnił zbyt wiele błędów, to wszyscy i tak o tym wiedzieli. Stałem bliżej wyjścia, a sala egzaminacyjna była niemal na końcu korytarza. Szedł biedak z wydrukiem błędów, mina smutna. Egzamin oblany. Kolejny (również łączny za miesiąc). Finansowo stracił 50 % kosztów opłaty za praktyczny (do którego nie podszedł).
Tak więc, po kilkunastu minutach pojechaliśmy z WORD-u. Nie nauczył się ? Pomylił odpowiedzi ? Nerwy wzięły górę ? Naprawdę nie mam pojęcia. Szkoda, ponieważ miałem chrapkę na egzamin ...
Em, ten, tego. Chrapkę? Na egzamin?
OdpowiedzUsuńTak :D
OdpowiedzUsuńCiekawe, jaką minę ja będę miał jutro... [załamka]
OdpowiedzUsuńJuż wiem, jaką miałem minę. :P
OdpowiedzUsuńWalpurg - nie porównuj tych sytuacji, gdyż on oblał testy. To jednak nie to samo.
OdpowiedzUsuńPS: gdyby ktoś chciał przeczytać:
http://walp.blog.onet.pl/