poniedziałek, 13 grudnia 2010

Kolizyjny kurs

1) Kilka dni temu miałem kolizję. Jak to zwykle bywa, ktoś w nas wjechał. Akurat staliśmy, gdy pewien pan postanowił zawrócić i nie do końca spojrzał co ma za sobą. Cofnął wjeżdżając nam w pojazd. Pomimo sporego huku i impetu uderzenia (ach, ta dzisiejsza młodzież - tylko depczą gaz do podłogi), mam "pamiątkę" w postaci małego wgniecenia i zadrapania. W ogóle nie rozpaczam z tego powodu. Kursantka zrezygnowała z dalszej jazdy tego dnia.

2) Nie mogę znaleźć dyszy spryskiwacza. Chyba nie pozostaje nic innego, jak kupienie owej części w ASO. Ale poczekam na kasę z ubezpieczenia (patrz wyżej).

3) Na mieście jest tyle śniegu, że w ogóle nie ma gdzie się zatrzymać. Ostatnio miałem zalodzenie wycieraczek (padał zamarzający deszcz) i nawet nie było gdzie stanąć by je oczyścić. Parkingi zasypane śniegiem, pobocza usypane zaspami spychanego śniegu z jezdni. Co "mądrzejsi" parkowali tak jak na zdjęciach. Ta Toyota zaparkowana po prawej stronie stała sobie kilka godzin, jak widać - każdy ją omijał i ruch toczył się obok niej. Na drugim zdjęciu panowie noszą jakieś worki sklepu znajdującego się po prawej stronie jezdni. Gdzie stanąć, jak nie da się wjechać na chodnik ? Oni wybrali powierzchnię wyłączoną tuż przy przejściu dla pieszych ...

2 komentarze:

  1. Gdzieś (w Wyborczej chyba) czytałem dzisiaj o wypadku L-ki. Kursantka miała zderzenie czołowe z busem. Instruktor w ciężkim stanie walczy o życie w szpitalu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też to czytałem. Mam się cieszyć, że u mnie to tylko draśnięcie ? :P

    OdpowiedzUsuń