sobota, 11 grudnia 2010

Z wczoraj

Kursant który prowadzi auto, co chwilę zadaje jakieś pytanie. Raz całkiem mądre i sensowe, raz trochę dziwne. Radzi sobie średnio. Czuje do mnie duży respekt, uczyłem go kiedyś w szkole. Widać nie czuł uraz po tych lekcjach, skoro przyszedł teraz na jazdę.

Na którejś z jednojezdniowych ulic zalega śnieg, zaparkowane pojazdy są  dosłownie wszędzie - także na przejściu i na skrzyżowaniu. Przy dojeżdżaniu do jednego z takich miejsc robi się gęsto i bardzo ciasno. Ponieważ kilka razy omawiałem takie sytuacje, teraz siedzę cicho i obserwuję co też  robi kursant (on chwilowo nie ma żadnego pytania). Zwalnia całkiem ładnie, do przejścia dochodzi facet i widząc hamującą eLkę wchodzi na przejście. To dość mocno zaskakuje kursanta, ale udaje mu się wyhamować auto do 0 km/h (pomimo śliskości jezdni, a zwłaszcza lodu po którym toczy się prawa część pojazdu) tuż przed przejściem. Ja nie reaguję, nie komentuję. Zupełna cisza. Pieszy opuszcza przejście, za nami kilka samochodów, a on męczy się z biegami. Tzn nie wie, jaki ma włączony bieg. Jest bardzo zestresowany całą sytuacją. Co chwilę patrzy w lusterko (auta za nami) i dźwignię zmiany biegów ! Włącza jedynkę, zmienia ją na trójkę, potem próbuje coś pomiędzy nimi - ale się nie daje ! Mija dwie, trzy, cztery sekundy - jeszcze nikt nie "trąbi", ale on już w ogóle nie myśli ! Po chwili ponownie włącza bieg pierwszy i szybko próbuje (lód z prawej) ruszyć.

Dla ochłonięcia daję mu nieco prostszą trasę. Po chwili pyta:
- [kursant] - pan się nigdy nie denerwuje ???
- [ja] - pytasz o tą ostatnia sytuację ?
- [k] - tak i ogólnie,
- [ja] - nie ma powodu do nerwów,
- [k] - ja bym tak nie umiał
- [ja] - [milknę, czując że to temat - rzeka, a jakoś nie szczególnie mam ochotę wyjaśniać mu te zależności. Jak wynika z moich obserwacji i tak jeszcze wróci do tego tematu]
 
Generalnie, to chyba jest zadowolony że ma takiego spokojnego instruktora. Ewidentnie należy do grupy osób, które w sytuacji nietypowej trzeba uspokoić i potrzymać za rękę. Nie dosłownie, choć kto wie ?

Dialog pod koniec jazdy:
- [k] - jak trzeba jeździć by zdać egzamin ?
- [ja] - zgodnie z przepisami, m.in bezpiecznie, płynnie, dynamicznie itd., po to mamy te minimum 30 godzin. Gdyby to było prostsze, mielibyśmy 2-3 godziny nauki, a potem nie mielibyśmy co robić.
- [k] - jeździlibyśmy ot - tak. I rozmawiali [podkreślił to dosadnie]
- [ja] - [zaskoczenie, znów milczę]

Teraz zaczynam łączyć fakty i rozumieć, czemu co chwilę kursant ma jakieś pytania, nie tylko te związane z ruchem drogowym i zawiłościami przepisów. Lubi rozmawiać, choć w szkole kilka lat temu był zupełnie cichym, nie wyróżniającym się uczniem.

10 komentarzy:

  1. rozumiesz ??? a ja nie rozumiem skoro był ciszy w szkole a teraz nie jest to co się stało ???

    OdpowiedzUsuń
  2. No ... teraz nadrabia zaległości :P

    OdpowiedzUsuń
  3. a może on Cię lubi tak wiesz ... że może też jest gejem ??? ;DDD

    OdpowiedzUsuń
  4. To że lubi rozmawiać świadczy że jest gejem ? :P

    OdpowiedzUsuń
  5. nie no co Ty nie to. Ale tak mi przyszło do głowy bo jak tak zagaduje nie koniecznie kiedy musi tylko gada żeby gadać to może Cię lubi jakoś szczególnie :)))

    OdpowiedzUsuń
  6. A co to za uśmieszek ? :P Napisałem już blotkę na jutro, to nie będzie do śmiechu :P

    OdpowiedzUsuń
  7. uuuuuuuuuuuuuuuuuu szkoda ... a fotosy będą ???

    OdpowiedzUsuń
  8. Specjalnie dla Ciebie robiłem foty :)

    OdpowiedzUsuń