sobota, 28 lipca 2012

Wewnętrzny nr [...]

Egzamin wewnętrzny nr ... ciężko powiedzieć który - zresztą czy ta ma jakieś znaczenie który? Chyba nie. Chłopak wysoki i masywnie zbudowany (z powodzeniem mógłby robić za ochroniarza), około 22 lat (jak oceniam). Pewny siebie, tuż przed jazdą pali więc za moment będę czuł "zapach" w aucie. I tak też się stało.

Zaczynamy spod ośrodka, z powodu braku czasu (z mojej winy) postanowiłem przejechać się z nim tylko po mieście. Kursant bardzo pilnuje ograniczeń prędkości - nawet w miejscach gdzie znaki ograniczające prędkość ustawione tuż za drzewami (słabo je widać). Także wjazd do centrum nie wzrusza go nic a nic. Od razu widać, że w domu jeździ wszystkim co ma koła (np z trudem powstrzymuje się od kierowania jedną ręką).

Pod koniec jazdy odkrywam słabe punkty. Na jednym ze skrzyżowań zapomina o włączeniu kierunkowskazu. Moje "na skrzyżowaniu wystąpił błąd" lekko wyprowadza go z równowagi. Zaczyna jeździć bardziej ryzykownie i niedokładnie. Do końca egzaminu jakieś 7-8 minut. Robimy "hamowanie do zatrzymania we wskazanym miejscu" - jedno z zadań egzaminacyjnych. Kursant powinien m.in rozpędzić się do prędkości co najmniej 50 km/h - ten tego nie zrobił, więc znów informuję o błędzie. Tuż po nim znów nie włącza kierunkowskazu na skrzyżowaniu (ale w drugą stronę niż poprzednio - czyli błąd a nie wynik negatywny). Do końca mniej niż 6 minut - dosłownie za moment muszę być po następnego kursanta. Planuję więc powtórzyć to hamowanie i zaliczyć mu egzamin - o ile wykona prawidłowo zadanie. Niestety dla niego, drugim razem zatrzymanie pojazdu nie odbyło się możliwie blisko prawej krawędzi jezdni, ponadto kursant nieprawidłowo dobrał bieg do prędkości jazdy.

Więc wynik negatywny. Pytam go, czy chce kontynuować jazdę - odpowiada "nie". Jest wyraźnie na mnie zły, wkurzony i uważa że się czepiam nieistotnych pierdół. Pod ośrodkiem gdzie mam zmianę wychodzi nie żegnając się w jakikolwiek sposób. Dziękuję - pomyślałem sobie ...

Po kilku dniach był u szefa ośrodka by zmienić instruktora (jeździł dotychczas z pewną panią instruktorką). Szef dał mu takiego, który zapewne nie będzie zwracał uwagi na różne "pierdoły" :)

17 komentarzy:

  1. no i bez sensu szef zrobił. Dlaczego zmienił instruktora jeśli nic złego nie zrobiłeś i się nie uwziąłeś a brak sygnalizacji kierunkowskazami to chyba spory błąd ...

    Jakby tak każdemu pozwolić sobie wybierać instruktorów to Ci którzy się naprawdę przykładają do obowiązków i pracy byliby bezrobotni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On jeździł dotychczas z panią instruktor i z nią nie chciał już pracować - ze mną zetknął się dopiero na wewnętrznym.

      Usuń
  2. taka to właśnie jest dziwna polityka co do pracy instruktora przeważnie za błąd kursantów odpowiada instruktor który nie zawinił gdyż kursant popełnia błędy ale taki to już zawód instruktora ;)
    pozdrawiam Anka
    PS życzę jak najmniej takich kursantów jak i takich sytuacji ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie raz się tak zdarzy :)

      Usuń
    2. no to oby jak najmniej razy he he bo tacy to nie za fajni do współpracy i nie ma satysfakcji z pracy a tak jak kursanci fajni to i się fajniej pracuje ;)

      Usuń
  3. Zapłacił, a nie został nauczony w odpowiednim zakresie, by zdać choćby egzamin wewnętrzny i ma jeszcze za to dziękować? Nie za dużo oczekujesz? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niczego od niego nie oczekiwałem.

      Usuń
    2. To w czym problem? Dlaczego facet miałby Ci mówić "Do widzenia" skoro sobie nie życzy oglądać Cie nigdy więcej :P

      Usuń
    3. Z powodu jakiejś kultury...? Zbyt dużo wymagam, nie powinienem? :P

      Usuń
  4. Heh za niedługo to nie będziesz miał komu robić tych egzaminów wewnętrznych pseudo instruktorze techniki jazdy :D dobrego kursanta nie dopuszczać do egzaminu i wyłudzać od niego kasę to typowe zagrania polskich pseudo instruktorów. Heh dobrze że w mojej szkole normalnie się szkoli. a nie tylko słowo w słowo z ustawą bo 1/10 by mógł na egzamin iść tylko. Dziękuje za tą waszą szkołe i ten wasz profesjonalizm :D Pozdrowienia i szerokości.

    A swoją drogą oczekujesz od niego nie wiadomo czego a instruktorem jesteś i sie wyłożyłeś na egzaminie na kat D - więc chyba też ci ktoś ten wewnętrzny naciągnął tylko sie przyznać nie umiesz.

    A teraz skasuj sobie ten post bo pewnie krytyki też nie przyjmujesz i wniosków wyciągnąć nie potrafisz. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tylko zwróć uwagę na fakt że może i są instruktorzy naciągacze ale nie ten z drugiej strony idzie taki ktoś na wewnętrzny popełnia błędy przepuszczają go bo szkoda kasy ciągnąć od niego a potem na państwowy i zadaje a potem popełnia błędy takie jak na wewnętrznym bo myśli że jak na wewnętrzny popełnił i nic mu nie powiedziano to potem również może i jedzie taki osobnik popełnia błąd i zabija kogoś po drodze bo nie ma instruktora który naciśnie w porę na hamulec
      a co do kat D i tego czy zdane za 1 czy za 2 to nie ważne za którym się zdaje instruktor to tylko człowiek a nie jakiś władca że musi zdać za 1 i tez zauważ jaka jest różnica egzaminu na autobus a jaka na samochód bo to tez ma wpływa
      i takie gadanie że ktoś zdała nie za 1 razem jest bezsensowne bo lepiej popełnić błąd na egzaminie i nie zdać i wyszkolić się lepiej niż potem doprowadzić do kolizji a nie daj boże do wypadku
      PS widocznie ten kursant nie był wystarczając dobry żeby puść na egzamin państwowy a najprościej jest zwalić winę na instruktora i nie wiem co ta ma za znaczenie czy jest doskonalenia techniki jazdy czy nie ale widocznie niektórzy maja inne mniemanie bo przecież instruktor to bydle i cham no i oczywiście naciągacz
      pozdrawiam instruktorów wszystkich tych spoko he he he i aby olewali gadanie niedouczanych kursantów he
      Anka he ;)

      Usuń
    2. Do Pana Anonimowego powyżej: wyobraź sobie, że pomimo tego iż nie zdał nikt od niego nie wymagał dodatkowych lekcji, nie wyciągał kasy itp. Wziął sobie dokumenty i poszedł :) No, ale najlepiej od razu skrytykować nie znając wszystkich faktów. Może w Twoim mieście WORD przepuszcza ludzi, którzy nie potrafią jeździć - ale u nas nie. Zresztą, długo by o tym pisać, chyba nie ma co się odnosić do poruszonych przez Ciebie kwestii. Pozdrawiam.

      Usuń
    3. Anka, chcesz zostać moim adwokatem? ;-)

      Usuń
    4. he he he he jeżeli trza bronic niewinnego instruktora to tak he he he ale wkurzające się wypowiedzi takich ludzi bo sądzą że instruktor to ma ich tak wyszkolić aby zdali za 1 razem i jeszcze najlepiej za darmo he he a to nie takie proste he he nad takim instruktorem za duża odpowiedzialność spoczywa aby sobie lekceważyć błędy ;)
      i dlatego moja powyższa wypowiedz tak wyglądała he he ;)

      Usuń
    5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    6. Pozwolę się odnieść do wypowiedzi p. Anonimowego - krótko:)
      1) Każdy sądzi według siebie.
      2) Ten tylko nie popełnia błędów, co nic nie robi:)

      Usuń