piątek, 2 stycznia 2015

Parkowanie

Od jakiegoś czasu jeżdżę z panią R. Ma już prawo jazdy, obecnie odświeża sobie jazdy i zasady panujące na drodze. Zgodnie z przepisami, pracując z taką osobą nie mogę mieć oznaczenia "L" na dachu, powinienem też zapiąć pas bezpieczeństwa, a przed rozpoczęciem szkolenia sprawdzić posiadanie uprawnień.

Ostatnio wymagania wobec niej znacząco wzrosły, wszak godzin przybywa to i poziom musi być wyższy. Więc stałem się bardziej nieznośny niż zwykle, a takie np parkowanie ociera się o granice doskonałości. Niedawno była świetna okazja do poprawiania umiejętności parkowania, bowiem będąc w większym mieście próbowaliśmy zaparkować - a jakże! - przy restauracji w samym centrum wspomnianego miasta.

Przyznaję, że sam mam niezłe kłopoty by tam zaparkować, gdyż jest tam bardzo ciasno, spory ruch, wysoki krawężnik utrudniający wjazd (i wyjazd), mnóstwo "kopert" dla niepełnosprawnych, kontenerów na śmieci zasłaniających widok i kilka innych "atrakcji". A więc, pani R - parkujemy bo jestem głodny! (nie no, żartuję - wspólnie ustaliliśmy że idziemy na obiad, to nie był terror typowego instruktora - wiecznie głodnego i marudzącego). No i się zaczęło.

Wszyscy moi znajomi wiedzą, że ze mną nie tak łatwo się parkuje bo: nigdy nie zostawię auta tam gdzie jest zakaz, nie zastawiam innych parkujących, 10 m od przejścia dla pieszych, 15 m od przystanku autobusowego, 10 m od skrzyżowania. I to nic że wszyscy obok parkują jak popadnie, na każdej wolnej przestrzeni! Tak samo było z panią R - tu nie, bo tu za blisko wyjazdu, tam nie - będziemy zasłaniać przejście dla pieszych, - a może tu? pyta pani R - o nie! tu jest zbyt blisko skrzyżowania!

Po przejechaniu ulicy po raz drugi znaleźliśmy wąskie, ale odpowiadające wszystkim moim kryteriom miejsce :) R rozpoczęła parkowanie, pojazdy ustawione skośnie, powoli wjeżdżamy przez wysoki krawężnik tak, by pozostawić dla pieszych co najmniej 1,5 m (koniecznie!), ustawić się nieco skośnie - jak auta obok, ale i tak by dało się wyjść z pojazdu. R poradziła sobie świetnie z tym zadaniem. Nic jej nie mówię, ale skoro umie parkować w taki sposób w takim miejscu, to jest  naprawdę dobrze. Co prawda po obiedzie będzie jeszcze trudniejszy wyjazd z tego miejsca, ale zupełnie się tym nie przejmuję (ona chyba odrobinę...).

Jak się okazało, również z wyjazdem na ruchliwą ulicę R poradziła sobie doskonale (co prawda zaczepiliśmy przodem o wysoki krawężnik, ale przy tej prędkości było to nieuniknione - a wolniej zbyt niebezpieczne - oczywiście auto na tym nie ucierpiało - choć nawet gdyby to i co??)

Teraz tematem nr jeden jest parkowanie tyłem, co czasem sprawia nieco problemów - ale po to ćwiczymy by umieć coraz bardziej :)

4 komentarze: