piątek, 23 stycznia 2015

Przyjemne z pożytecznym


droga ekspresowa
Sobota rano, budzę się tuż po ósmej, a za oknem piękne słońce, żadnej chmurki, prawie bezwietrznie. Termometr pokazuje piękne 10 stopni. Dziś jedziemy do Kazimierza Dolnego, nie tylko podziwiać i zachwycać się okolicą ale także doskonalić jazdę.

Trasa liczy sporo kilometrów, idealnie nadaje się do zastosowania elementów ecodrivingu, jazdy defensywnej, oczywiście także dojdzie do tego jazda w gęstym ruchu drogowym (z nie zawsze idealnym oznakowaniem, a z GPS na razie nie korzystamy) oraz parkowanie. A zwłaszcza ten ostatni element jest dla mnie szczególnie istotny. Tym bardziej, że znalezienie w Kazimierzu miejsca bezpłatnego do zaparkowania graniczy z cudem. Na szczęście okazuje się, że nie wiele osób spodziewało się tak świetnej pogody w styczniu i w ogóle do Kazimierza nie przyjechało.

Piękna pogoda zachęca do czerpania przyjemności z jazdy, malownicza i kręta droga nie zachęca do szybkiej jazdy, co chwila ograniczenie prędkości. Oczywiście wszyscy nas wyprzedzają, ewidentnie jesteśmy najwolniejszym pojazdem na tej drodze. Niektórzy nawet swoje nietaktowne zachowanie demonstrują rytmicznym mruganiem drogowymi, ale przecież my w ogóle nie zwracamy na to uwagi - po prostu jedziemy zgodnie z przepisami :)

świetne miejsce :)
Malownicza droga wymusza częste redukcje biegów, kursantka wykorzystuje hamowanie silnikiem i musi odpowiednio dobrać bieg do prędkości i warunków. Uważam, że jeśli ktoś uczył się tylko w mieście jest strasznie poszkodowany, by nie powiedzieć upośledzony. Tymczasem role się odwracają na drodze ekspresowej - kursantka śmiało dociska gaz i kilka razy wykonuje manewry wyprzedzania! A wszystko przy prędkości powyżej 100 km/h - Suzuki czuje iż teraz wymaga się od niego więcej, że jazda spacerowa się zakończyła i właśnie jest czas na dynamiczną i szybką jazdę :) Do prędkości 140-150 km/h prowadzi się bardzo dobrze i co ważne - niezwykle stabilnie zachowuje się nawet podczas gwałtownego hamowania z tych prędkości. Żadnego myszkowania, uczucia "rozjechania" i tym podobnych "atrakcji". Auto jedzie jak przyklejone do nawierzchni - także na oponach zimowych. I nie to, że musieliśmy to testować podczas jazdy - takie smaczki pozostawiam sobie! :P



Po kilkudziesięciu kilometrach musimy zjechać na drogę o charakterze lokalnym, na twarzy kursantki maluje się szczery uśmiech, Kazimierz coraz bliżej, euforia także :) Zaparkowaliśmy pojazd i - wg planów - wybraliśmy się na spacer przy wałach Wisły. Słońce muska twarze, dobrze że wziąłem okulary przeciwsłoneczne, w centrum miasta ludzi prawie nie ma, jest niezwykle spokojnie jak na sobotnie południe w takim miejscu.

Po krótkim odpoczynku w pewnej przyjemnej kawiarence i wypiciu cudownej i zjawiskowo smacznej gorącej czekolady* czas wracać. Droga powrotna przebiegała równie spokojnie jak w tamtą stronę. Po południu byliśmy na miejscu, - ja bogatszy o wspaniałe wspomnienia (i nieziemski smak czekolady - za którą tęsknię!) a kursantka - co najmniej o nową wiedzę z zakresu jazdy oraz nowe doświadczenie :)

* jeszcze tak dobrej nie piłem/jadłem. Można było łyżeczką powolutku wyjadać, super konsystencja, ładnie podane, z korzenno-cynamonowym ciasteczkiem (kursantka oddała mi swoje ciastko - mniaaaaaam!) - ten smak pamiętam do dziś! Tylko Kazimierz tak daleko.... :(((

18 komentarzy:

  1. Tomek szalejesz :D tak często to chyba jeszcze nigdy nie pisałeś ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Angino, odpowiedziałam Ci na pytanie pod poprzednim postem. Gdybyś miała jeszcze jakieś wątpliwości, służę pomocą:)

      Usuń
    2. Czyżby? Kiedyś jednak więcej pisałem.

      Usuń
    3. Ale mi chodzi o to że teraz piszesz jednak sporo więcej niż ostatnio. To "kiedyś" to chyba jeszcze zanim tutaj trafiłam ;)

      Usuń
    4. :))) nudne te wpisy, tylko tyle że jest ich więcej...

      Usuń
  2. Wcale się nie dziwię uśmiechowi na twarzy kursantki:))) Kazimierz Dolny jest pięknym i klimatycznym miasteczkiem. Poza najlepszą czekoladą pod słońcem można się napić równie dobrej herbaty - polecam Herbaciarnię U Dziwisza:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajne zdjęcia - mam na myśli dwa ostatnie:)

      Usuń
    2. Hmmm, no zobaczę. Może kiedyś się skuszę na herbatę U Dziwisza.

      Usuń
  3. Malownicza droga z ekranami akustycznymi? Wg mnie to się wyklucza :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ekrany zasłaniają widok i są ohydne.

      Usuń
    2. Ale tylko częściowo zasłaniają drogę, ponadto to tylko okresowa niedogodność. I czy ohydne? To kwestia gustów :))

      Usuń
  4. ja Cię co z Ciebie za instruktor .... moi to by mnie na takie wycieczki nie zabrali ... zresztą co ja gadam w ogóle o czymś podobnym w życiu nie słyszałam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie moi też a kilku ich było ;)
      A ja dalej nie wiem co jest fajnego w jeździe poza miastem :P tzn. wiem że fajnie jest bo można szybciej itd. ale jakoś wszystkie plusy przesłania mi jeden minus - wszędzie te cholerne ciężarówki, a ja się boję ciężarówek.

      Usuń
    2. Polly - nie z każdym da się wyjechać na taką wycieczkę, na pewno z kursantem który mi pyskuje nie wybieram się w taką podróż.

      Usuń
    3. Angina - moi kursanci nie narzekają na ciężarówki :)

      Usuń
    4. ja nie pyskowałam a nikt nie zaproponował ale może dlatego, że nikt nie sądził, że dostanę prawko ha ha ha

      Usuń
    5. E tam, to chyba zależy od chęci instruktora i ewentualnie dogadania się z kursantami? Tak mi się wydaje :)

      Usuń