sobota, 31 grudnia 2022

Podsumowanie tygodnia 272

Poniedziałek

Świątecznie. W ciągu dnia nic nie zdradza nadchodzących problemów.

Nieprzespana noc, ból wszystkiego - głowa, kręgosłup, mięśnie - nawet odczuwałem ból zębów. Totalny brak sił, nie mogę ruszyć się do łazienki. Nic nie jem. Przewiało mnie gdzieś, lub złapałam jakiegoś wirusa. Mimo wciąż świątecznej pory piszę do managera że raczej nie przyjdę jutro do pracy. Przyjmuje to z zadziwiającym spokojem (lub nie daje po sobie poznać).

Wtorek

Nic nie lepiej. Za to pewien jestem, że dzień w pracy wykończyłby mnie. Męczy mnie wszystko - także zwykłe leżenie. Co chwilę ktoś coś pisze, ale nie mam sił aby odczytać. Wieczorem dzwoni manager i pyta jak tam. Zapowiadam że jutro także nie będzie mnie w pracy. W międzyczasie załatwiam sobie leki z apteki. Te które miałem niekorzystnie oddziaływały na inne części organizmu. Do problemów wirusowych dołącza buntujący się żołądek mimo zmiany leków.

Środa

Dzisiaj sam już nie wiem czy bardziej doskwiera wirus czy rewolucje żołądkowe. Czuję wstręt do tego co jadłem w wigilię (a wtedy było bardzo smaczne), w ciągu dnia jem trzy cieniutkie kromki z miodem pomarańczowym. Żołądek atakuje niespodziewanie wiele razy dziennie. Manager dopytuje o stan zdrowia i mam wrażenie, że nie obraziłby się gdybym i jutro nie przyszedł, ale odpowiadam mu że jutro będę już w pracy. Tylko czy dam radę? Sam nie wiem.

Czwartek

Trochę lepiej. Przed pracą wstępuję do apteki. Sprzedawca ma ładny reniferowo-czerwony sweterek. Przed siódmą rano nie ma kolejek prócz dwudziestu (na oko) ludzi przed przychodnią tuż obok. Lek polecony przez sprzedawcę pomaga ale i znowu wzburza organizm. Cudem udaje mi się zachować jakiś poziom przy klientach.

Piątek

Znowu lepiej. Czuję, jak całe moje ciało trzęsie się jak galareta tuż po tym, jak biorę porcje leków. Te działają i mogę funkcjonować jako tako. 
Rozmowa z głównym managerem. Czekałem na to od prawie miesiąca. Ogólnie - jestem zadowolony z rozmowy. Pracę kończę wcześniej i jadę na zakupy - na ostatni dzień roku przygotowuję dwie różne tarty (jedna z boczkiem/ogórkiem/papryką/czosnkiem i cebulą druga z łososiem), naleśniki z serem (oczywiście bez rodzynek), oraz przystawki na zimno. 

A na dzisiejszy wieczór dostaję zaproszenie na kolację w fajnej restauracji. Czasem tam bywam, ale od pewnego momentu obserwuję poprawę jakości obsługi. Młoda dziewczyna umie się zachować, zaproponować nienachalnie, pomóc gdy jest jakiś problem. Czyżby pracowała tam na stałe? W każdym razie zostawiam jej duży napiwek, niech też ma coś miłego.


Szczęśliwego Nowego Roku!

13 komentarzy:

  1. Dobrze, że jest poprawa, bo ten początek tygodnia to średnio udany.

    A plany na Sylwestra?

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj to święta Ci wyszły bokiem 😃 nie żebym sobie drwiła, ale gdzie się tak załatwiłeś? Dobrze, że już lepiej.

    Szczęścia w Nowym Roku! 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to wszędzie mogłem się załatwić. I na saunie, potem w domu (otwarte okna), w pracy też - okazji mogło być mnóstwo :)

      Usuń
  3. Dobrze, że już wydobrzałeś! Szczęśliwego Nowego Roku! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A to L4 nie dało się wziąć, czy naciski menedżera uniemożliwiają korzystania z tej funkcji?
    Nie wiem co to w ogóle za poświęcanie sie dla korpo, czy państwówki swoim zdrowiem. Przeca oni Ci się nie odwdzięczą za poświęcenie, a jesteś na tyle stary by wiedzieć, ze to nie ten wiek, że można latać z przeziębieniem, czy inną infekcją bezproblemowo i nic się nie stanie wiyncyj.
    Baltazar 221 (bo jako anonim mogę skrobać).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest kilka powodów dla których lepsze było wzięcie urlopu. Najważniejsze z nich - musiałbym iść do lekarza, a nie miałem ochoty na te długie oczekiwania na korytarzu z innymi chorymi, nie wspominając już o tym że chciałby mnie od razu testować. I wkładać długie patyczki do nosa. O nie - nigdy w życiu nie dam sobie nic włożyć do nosa!

      Jeśli chodzi o poświęcenie dla koropo - kilka bliskich mi osób mówiło dokładnie to co Ty. Ja jednak nie traktuję tego jako poświęcenie - leki pozwoliły mi jakoś tam funkcjonować, a resztę doleczę na spokojnie w domu.

      Usuń
    2. Jako Baltazar też możesz.

      Usuń
    3. No właśnie coś tam jest skopane, bo nawet u się nie mogę odpowiadać Wam jako ja, tylko anonim, a przeca jestem zalogowany. Nie mam czasu nad tym siedzieć, na razie nie jest to takie pilne (wstawiłem na tor boczny, może kiedyś wyciągnę do rozrządu).

      Usuń
    4. Nie wiem. Twoich komentarzy nie ma nawet w spamie.

      Usuń
  5. Współczuję problemów zdrowotnych, mam nadzieje że teraz wszystko ok.
    Miło z Twojej strony że zostawiłeś większy napiwek

    OdpowiedzUsuń