Praktycznie codziennie w drodze do/z pracy mijam się z wieloma autami z nauki jazdy. Część instruktorów wciąż mnie rozpoznaje i pozdrowi ręką, inni niekoniecznie. Wcale za nimi nie tęsknię, w ogóle nie widzę siebie ponownie w roli instruktora nauki jazdy. I to mimo tego, że stawki za godzinę nieco drgnęły do góry. Tymczasem w ciągu kilku najbliższych tygodni zapewne podrożeją ceny za egzaminy państwowe. Nie były one zmieniane od 2012 roku - egzamin teoretyczny wtedy i dziś kosztuje 30 zł, a praktyczny 140 (kategoria B). Od tamtego czasu ceny towarów i usług znacząco wzrosły, a jakiś czas temu egzaminatorzy protestowali, ponieważ domagali się podwyżek pensji oraz właśnie podwyższenia stawek za egzaminy.
Mimo konsultacji i apeli rząd RP nie zdecydował się na podniesienie kosztów egzaminów m.in. argumentując to w ten sposób, że spowoduje to dalszy wzrost inflacji. A czy sztuczne podwyższanie cen za paliwo przez Orlen nie spowodowało wzrostu inflacji i to w bardzo dużym stopniu? Wracając do egzaminów - rząd boi się podejmować trudnych decyzji (a także tych które są konieczne ale nie bardzo podobają się elektoratowi) więc kwestie podwyżek przerzucił na samorządy. Obecnie każde województwo może samodzielnie regulować ceny egzaminów do określonego pułapu. W praktyce może okazać się, że np w Warszawie taki sam egzamin będzie kosztował 140 zł, a np w Szczecinie 200. Bez sensu.
Z tego co wiem, marszałkowie "ustalili" że ceny w całym kraju powinny być identyczne (swoją drogą nie mam pojęcia czy takie ustalanie cen jest w ogóle legalne? Nasuwa mi się w tym miejscu określenie "zmowa cenowa") i będą to stawki maksymalne. Egzamin teoretyczny z 30 zł wzrośnie do 50, a praktyczny ze 140 na 200. Czy to dużo? I tak i nie. Nie, ponieważ przez ponad dziesięć lat nikt nie myślał o WORD*-ach, a przecież koszty - jak wszędzie - tak i u nich rosły (minimalne wynagrodzenie w 2012 wynosiło równe 1500 zł, dzisiaj to 3490 zł - brutto) a przychód był mniej więcej na tym samym poziomie. Tak, ponieważ dla osób zdających zwłaszcza egzamin praktyczny zmiana jest spora (tym bardziej przy kolejnych podejściach).
A przy okazji - zwróćmy uwagę na badania okresowe pojazdów i stacje kontroli pojazdów. Tam jest jeszcze gorzej, ponieważ obecne stawki cen pochodzą z roku 2004. Ile wtedy kosztowała benzyna bezołowiowa? Około 3,15 zł/litr. Olej napędowy 2,79, a LPG nieco ponad złotówkę. Minimalne wynagrodzenie wynosiło wtedy 824 zł (oczywiście brutto). Czy ktokolwiek dzisiaj chciałby pracować za taką stawkę miesięczną?
Ceny muszą iść w górę, jeśli ma być zachowana właściwa proporcja między tym co się dzieje na rynkach, oraz tym jakie są wynagrodzenia. Jeśli z jakichś powodów jeden czy drugi sektor zostanie pominięty dojdzie do bankructwa lub w najlepszym przypadku odejścia z pracy tych, którzy są specjalistami ceniącymi swoje umiejętności i kwalifikacje. Pozostaną ci mierni, którzy albo będą kombinować albo zupełnie olewać obowiązki, co negatywnie wpłynie na jakość wykonywanych czynności/wizerunek. Może dojść do bezwzględnej walki o klienta pomiędzy danymi ośrodkami egzaminowania/stacjami kontroli pojazdów. Wszystko rozegra się w oparciu o cięcie kosztów, a skutki - jak napisałem powyżej. Dobrze, że ceny egzaminów idą w górę (nie jestem pewien, ale chyba mają być podnoszone proporcjonalnie do wzrostu minimalnego wynagrodzenia) - lepiej późno niż wcale. Może ktoś się opamięta i przeglądy techniczne również w końcu podniesie?
* Wojewódzkie Ośrodki Ruchu Drogowego
Ogólnie sytuacja jest nienormalna, że tyle osób stać na własne samochody. Powinno być jak kiedyś - jesteś bogaty to jeździsz swoim, a plebs do komunikacji publicznej.
OdpowiedzUsuń:D
UsuńWszystko drożeje…
OdpowiedzUsuńNo może nie wszystko, wschody, zachody słońca, chmury czy niebieskie niebo mamy za darmo 😊
Ula
Ula, pięknie napisane:)
Usuń😊
UsuńUla - oby tak pozostało :)
UsuńNie tak dawno chciałeś powtórnie zostać instruktorem nauki jazdy (tylko na swoim samochodzie). Przeliczałeś nawet i wychodziło, że Ci się to opłaci. a tutaj piszesz: "nie widzę siebie ponownie w roli instruktora nauki jazdy". Co się zmieniło?
OdpowiedzUsuńRozważam różne możliwości, przejście ponownie do nauki jazdy teoretycznie jest możliwe z tym, że bym po prostu nie chciał. Ale kto wie co będzie w przyszłości?
Usuń