wtorek, 17 września 2024

Zwroty

Momentami już nie mogę, choć obiecuję sobie że się nie odezwę, że nie skomentuję, że zacisnę żeby i przemilczę, to zdarzają się takie chwile że uwalniam to, czego lepiej mikrofony nie powinny nagrać. A potem żałuję. Potem - to znaczy podczas kontroli. A te są bardzo często. 

Syndrom strachu - poranny briefing managera jednoznacznie określa, że my - szaraczki z Departamentu - mamy wciąż żyć w niepokoju, w lęku i wiedzy o tym, że zawsze ktoś obserwuje i uważnie czuwa nad tym, co i jak robimy. A że robimy źle - to oczywiste, choć manager regularnie o tym przypomina. 

Olać, nauczyć się wypuszczać głupie oskarżenia natychmiast jak tylko się one pojawiają, mniej się stresować i nie przejmować, bo nie ma czym, chociaż sygnały z każdej strony wskazują na co innego.

Za mało odpoczynku, zbyt mało relaksu,  wciąż będąc w domu myślę o pracy, będąc w pracy myślę o pracy, a podczas weekendów nie potrafię się zrelaksować na tyle, aby zostawić tę chorą część dnia daleko w tyle. 

Kilka dni temu spacerowałem w lesie, którym było kilka pięknych domków dla ptaków. Myślami staram się wracać do  tego fajnego miejsca.







A może wybrać się tam na jesieni? I znowu niespiesznie przejść i poczuć leśne powietrze oraz spróbować nabrać sił i dystansu?

sobota, 14 września 2024

Podsumowanie tygodnia 361

Poniedziałek 

W pracy w miarę spokojnie, a po niej idę na wczesno-wieczorny spacer. Wieczory już chłodne, ale wciąż w krótkich spodenkach da się wytrzymać tym bardziej że podczas spaceru robi się całkiem ciepło.

Wtorek

Relaks na basenie. To i tak zbyt mało by nabrać dystansu i odpocząć, ale lepsze to niż nic. W ubiegłym tygodniu odkryłem ładna ścieżkę w lesie całkiem niedaleko mnie.


Środa

Dostaję duży rachunek za zużycie wody. Dziwi mnie to, bo zwykle szacunkowe zużycie wynosiło 1-2 metry, a tym razem dopisali mi aż 15. Dzwonię więc do zakładu i wyjaśniam sprawę. W efekcie tego anulują mi wystawiony rachunek i sporządzają nowy - prawidłowy. Trochę w tym było mojej winy, gdyż ostatni odczyt pochodzi z grudnia - a więc dawno temu. Na podstawie szacunków miałbym bardzo dużą nadpłatę.

Czwartek 

Po południu do Departamentu dzwonią z centrali. Następnego dnia (w piątek) przyjeżdżają na kompleksową kontrolę. Wiadomo, że rodzi to panikę i chaos mimo tego, że raczej jest u nas wszystko ok.

Piątek

Kontrola. Mój kierownik chodzi jak na szpilkach, a w dodatku mam problem ze swoim klientem i muszę iść do niego aby to on podjął decyzję. Ten oczywiście denerwuje się że zawracam mu głowę, ale pomaga rozwiązać problem. Tymczasem kontrolerzy mają dużo zastrzeżeń - ale wg mnie niesłusznych i kompletnie nietrafionych. W dodatku dochodzi do wielu nieporozumień, jeśli osoba kontrolująca nie bardzo kojarzy przepisy i prawidłowości którymi kierują się takie departamenty jak mój. Ciąg dalszy nastąpi...

sobota, 7 września 2024

Podsumowanie tygodnia 360

Poniedziałek 

Nadal gorąco. Z rana przyjemnie, ale jak zacznie operować słońce to praktycznie natychmiast robi się sauna. Oczywiście włączam klimatyzację, ale problem jest to że każdy co pewien czas zmienia jej ustawienia. 

Możliwe że z tego powodu wieczorem czuję się jak połamany. Jak na zewnątrz jest ponad 30 stopni, to ustawienie wewnątrz na 22 to przesada.

Wtorek 

Do pracy jadę hulajnogą. Dojeżdżam do przejazdu dla rowerzystów i widzę że pani z Seata zatrzymuje się. Blondynka w w wojskowym mundurze po chwili otrzymuje uderzenie w tył od faceta, który nie zdołał wyhamować (najprawdopodobniej zagapił się). 

Środa 

Po pracy odpoczywam piekąc cukinię z sosem czosnkowym i żółtym serem. Fajne, ale aż tak aby powtórzy to w przyszłości.

Odbieram dwie zamówione książki.


Czwartek 

Jadę do innego wydziału. Rzadko się tam pojawiam, średnio raz na trzy lata - ale akurat dzisiaj dostałem polecenie aby załatwić tam jedna rzecz. Wydział ten jest z nami tylko lekko powiązany, a znajduje się jakieś 3-4 kilometry od naszego Departamentu. Nikogo tam nie znam.

Ochrona bardzo miła, nawet można z nimi pogadać i pośmiać się. Ale już babka siedząca w pokoju numer 166 u której to musiałem załatwić sprawę, to jakaś straszna pinda. To że pracuje jak za karę, że ma lekceważące nastawienie - jestem w stanie zrozumieć - pewnie ma niską pensję. Ale do tego jest bardzo nieuprzejma i co najgorsze - jawnie łamie prawo.

Ja myślałem że w naszym Departamencie to się cuda dzieją, ale tak to jest dopiero. Nikt się nie kryje przed klientami... Przeszło mi przez myśl żeby udać się do jej przełożonej, ale nie. Niech sobie jakoś tak sami radzą. Sprawę załatwiłem, ale baba zepsuła mi do najmniej pół dnia.

Piątek 

Dla odmiany - mam dwóch bardzo fajnych klientów. Kulturalni, mili i nie tylko - czemu pojawiają się tak rzadko? Po pracy pędzę na rower i odpoczywam nad wodą do późnych godzin wieczornych, kiedy to robi się już przyjemnie chłodno i na szczęście bez żadnych owadów :)