wtorek, 13 listopada 2007

Alle jazda [egzamin na prawo jazdy IV ]

No i stało się. Panna K, (którą wcześniej poznaliśmy) w dniu dzisiejszym zdawała egzamin praktyczny. Akurat dziś spadł pierwszy śnieg, ja powinienem dostać ważną informację na którą czekam, a ona podchodziła do egzaminu. Poprosiła o obecność instruktora, więc towarzyszyłem jej.

Wylosowana została jako pierwsza osoba, a egzaminatorem był pan K. którego poglądy n/t wymagań także poznaliśmy wcześniej. Rozpoczęliśmy od sprawdzenia stanu i tu miał kilka zastrzeżeń. Biję się w pierś. Nie przyłożyłem się do tego i nie wymagałem tego w 100% co powinienem. Wstyd mi było, dostałem niezłego prztyczka w nos. Co prawda nie było tak źle, aby z tego powodu nie zdała. Ale on powinna umieć to śpiewająco. I tego właśnie brakowało. I na kursie i na egzaminie ... Olałem to. Brzydko mówiąc olałem.

Na szczęście, sprawdzenie świateł wyszło bezbłędnie. Następnie egzaminator ustawił jej auto do drugiego zadania (jazda pasem ruchu). Do przodu pojechała ok, natomiast cofając zatrzymała się na środku zakrętu. To drobny błąd, więc skorzystała z drugiego podejścia - a tu już wyszło bez problemu. Po nim, miała podjechać na wzniesienie - ale sama zaciągnęła sobie hamulec awaryjny i ruszając zapomniała go opuścić. Efekt - zdławienie silnika. Po chwili znowu to samo. Myślałem, że to już koniec, ale w momencie gdy egzaminator chciał już otwierać drzwi, ta szybko wyłączyła hamulec. Podjechała na wzniesienie, po czym poprawnie wykonała zadanie.

Rozpoczynamy jazdę w ruchu miejskim. Z przerażeniem stwierdzam, że nie włączyła świateł. Pan K. prosi o zatrzymanie i ponowne włączenie się do ruchu. To dało jej do myślenia - zapaliła mijania. Na drugim skrzyżowaniu kierunkowskaz włączyła będąc już na nim. Przez tzw rondo przejechała prawie na wprost (tzn w linii prostej - zaczynała z prawego pasa, na rondzie zajęła pół lewego, po czym wróciła na prawy). Widząc to, sądziłem że to już koniec, ale K. ograniczył się tylko do komentarza. Skręt w lewo na kolejnym skrzyżowaniu wyszedł jej fantastycznie.

Dalej, to byłem aż zaskoczony jej bezbłędną jazdą - do pewnego momentu oczywiście ... Przy zawracaniu z wykorzystaniem infrastruktury, b. długo staliśmy, ponieważ szli piesi i akurat nadjechały pojazdy. Na największym skrzyżowaniu w mieście znów skręt w lewo. Wyjechała nienaturalnie daleko, aż kierujący z przeciwka się zatrzymał. Komentarz egzaminatora: - Ale nastraszyła go pani ... - mnie to aż zatkało, bo jechaliśmy dalej. Kolejne polecenie: - Proszę zawrócić - i zawróciła. Tylko bez kierunkowskazu. Spytał ją, czego to brakowało, ale nie była w stanie odpowiedzieć. I znów znaleźliśmy się na największym skrzyżowaniu - tu także skręt w lewo. Wjechała na żółtym sygnale, na środku musiała poczekać na auta jadące z przeciwka, a zjeżdżaliśmy na baaardzo późnym czerwonym.

Ale co tam sygnalizacja świetlna. Jedziemy dalej, by po chwili wjechać na parking. Parkowanie prostopadłe przodem. Trochę krzywo, ale K. zdaje się nie przejmować. Bo w czym innym problem. Z czym zdająca ma problemy ? Z kierunkowskazem. Zabrakło go przy wjeździe na stanowisko parkingowe. Decyzja egzaminatora - poprawa zadania w innym miejscu. Tu także zabrakło sygnalizowania. Wynik egzaminu - negatywny. Jego komentarz: - Szkoda, że nie włączała pani kierunkowskazów, bo jazda naprawdę mi się podobała - stwierdził.

Nie wiem, co jest nie tak ale moje spojrzenie na to było trochę inne. Oblałbym ją zdecydowanie wcześniej (choćby za skrzyżowanie okrężne, lub ten drugi skręt w lewo). Mam pretensje do siebie, za ten początek egzaminu - a dokładniej zbyt mało uwagi poświęcone przygotowaniu technicznemu. Takie sytuacja nie mogą mieć miejsca. Muszę popracować nad tym więcej z kursantami - chyba kosztem jazdy po mieście ...

21 komentarzy:

  1. jek Cie czytam to dziekuje wszystkim swietym, ze juz mam prawko - oblalabym na 100%

    OdpowiedzUsuń
  2. To co napisałem w tym poście, dotyczy wymagań wg egzaminatora K. Jeśli zechcesz, poszukasz wcześniejszych wpisów na blogu i znajdziesz tam jego wymagania. To sporo wyjaśnia.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja właśnie cały czas, podczas czytania, miałem ochotę powiedzieć, że nie zdał pan egzaminator.

    Ale z drugiej strony, to nie wiem, jakbym zniósł jazdę egzaminacyjną z tyłu i bezradne obserwowanie popisu szkolonego przeze mnie kursanta.
    To chyba nie dla mnie. Że sie tak wyrażę - pierdyknąłbym na zawał chyba.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ha, fajny i przyjemnie zaskakujący komentarz :)

    Już niebawem gratka, zwłaszcza dla Krzysia :))

    OdpowiedzUsuń
  5. pszczolko - czytalam poprzednie wpisy i mimo wszystki ciesze sie, ze jestem szczesliwa posiadaczka prawka:)i ze wszelakie egzaminy w tym kierunku sa juz za mna;P

    OdpowiedzUsuń
  6. Cieszę się :)

    Nigdy nie mów nigdy - do mnie trafiają także ludzie, którzy czasem tracą uprawnienia ...

    W każdym razie, wiesz gdzie mnie szukać :P

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Aż się spociłem czytając tego posta - z nerwów ofkors ;O
    Swoją drogą coś co wyjątkowo mnie wkurza to powszechna tendencja do zapominania o fakcie, ze kierunkowskazy są już na standardowym wyposażeniu automobili ;O Więc przynajmniej za to egzaminator ma u mnie plus :D

    OdpowiedzUsuń
  8. O rany, spociłeś się czytając posta ?

    Wkładam za dużo dramaturgii ?

    :P

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. z ta utrata uprawnien to mnie Pszczola nie denerwuj ;P;P;P

    OdpowiedzUsuń
  10. Hihihi, no co ?

    Czytałaś wątek, w którym na jazdę przyjechał kursant swoim autem ?

    Stracił prawko za punkty :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Pszczola u mnie punkow brak ;P ba, nawet spotkania z policja nie mialam...no dobra, jedno - ale urok osobisty zadzialal ;P (oj tam 80-tka na 40stce - tez mi wielkie halo ;P)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wow, jedyne cztery dychy za dużo ...

    Ładnie, oj ładnie :P
    Ja nie powiem ile jeżdżę na 60-tce, bo tego byś nie zdzierżyła :P

    OdpowiedzUsuń
  13. Bzyk, no przyznaje pirat taki maly jestem....ale przynajmniej nie zawalidroga i nie niedzielny kierowca - tacy sa gorski:)jezdze szybko ale ostroznie:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Taaa, szybko i bezpiecznie :P

    Każdy tak mówi :D

    Nie, no żartuję. Mnie wkurzają starsi panowie w kapeluszu, którzy jadą w porywach 60 km/h.

    OdpowiedzUsuń
  15. wlasnie, a ostatnio takich spotykam na trasie Lodz - Pomorze....koszmar :)dlatego wybieram trase z OeSami - przez lasy, pola i łaki:)
    i powiedzialam , ze jezdze szybko ale OSTROZNIE;p nie mowilam, ze bezpiecznie;P
    i dlaczego Ty jeszcze nie spisz?

    OdpowiedzUsuń
  16. Już zmykam ... dobrej nocki :)

    OdpowiedzUsuń
  17. bzzzz bzzz Robaczku - kolorowych i kosmatych :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Widzę, że komentarze obrodziły i blog coraz popularniejszy.
    Apropos szybkości jazdy to sie pochwalę, że dziś jechałem w zawrotnym tempie 400m/h w korku przy wjeździe do miasta.Koszmar

    OdpowiedzUsuń
  19. Tak, korki na wjazdówkach do miast to coraz większy problem. 400m/h ? To prawie pół kilometra ... na godzinę ... No cóż - coraz więcej aut na ulicach będzie ...

    OdpowiedzUsuń
  20. A mnie sie wydaje ,ze jest extra instruktorem,bo dużo wymaga ,a to na egzaminie procentuje ,otrzymanie upragnionego plastiku.Egzaminatorzy sa bezwzgledni,grobowa cisza,i wszystko musi grac na 100%.Kursanci powinni być mu wdzięczni.Nie myslcie ,ze słodze Pszczółkowi ,ale cos na ten temat wiem,kilka razy poleglam ,miałam 3 instruktorow.Dopiero własnie ten 3 uczył mnie poprawnie i wymagajaco,za co jestem mu bardzo wdzieczna.Jestes gosciu Pszczółek.

    OdpowiedzUsuń
  21. Emi, bo pomyślą że te wpisy sponsorowane ... ;-)

    OdpowiedzUsuń