poniedziałek, 26 listopada 2007

Jesienny kurs - początek

Jak już wspominałem, niedawno rozpocząłem kurs z osobą w dojrzałym wieku. Pani, trochę zestresowana nową sytuacją, bardzo dokładna i punktualna. Przestraszona z racji swego wieku - cóż tu ukrywać - 1939 rok. Kulturalna bardzo, przeprasza za wszystko. Chce się nauczyć i stale pyta, czy się nadaje - a zrobiłem z nią do tej pory 3 godziny (wszystkie pojedyncze).

1 godzina.
Na początku, jak zawsze sporo tłumaczenia i nakreślania relacji jakie zaistnieją pomiędzy kursantem a instruktorem i egzaminatorem. Następnie sam przejechałem autem na spokojne osiedle (najczęściej tak robię) i rozpoczęła się nauka praktyczna. Jako pierwsze zadanie - czyli przygotowanie do jazdy - wykonała nawet nieźle. Uczestniczyła we wszystkich wykładach, ma notatki, więc to sporo ułatwiło sprawę. Następnie podstawowe manewry: ruszanie i zatrzymywanie (metodami najprostszymi). I co ? Ruszanie wychodzi jej super, potrafi opanować chęć szybszego podniesienia sprzęgła. To bardzo mnie cieszy. Rusza powoli, ale zawsze do przodu. I to tyle dobrego. Jeśli chodzi o hamowanie, ma problemy ze znalezieniem hamulca (myli go z gazem). Przećwiczyliśmy to kilka razy, ale efekt raczej mizerny. Kolejna sprawa: zamiast kierunkowskazów używa wycieraczek. W dodatku odrywa całą dłoń od kierownicy - to wymaga nauki na następnej lekcji. Po godzinie do OSK podjeżdżam sam - niestety to samo centrum miasta więc ona na razie nie podoła.

2 godzina.
Cholera. Stresik mi dał popalić jak rzadko kiedy. Na drugiej godzinie, zawsze kursanci sami ruszają spod ośrodka. Przynajmniej takie mam zasady ... więc i panią poprosiłem o wyjazd na miasto (na spokojną dzielnicę). Zapomniałem, że przy OSK budują jeden z wielkich marketów, więc co chwila ktoś blokuje ruch, stoją wielkie TIR-y i ogólnie na drodze nieopodal jest ruch jak w ulu. Wpadliśmy w ten ul, mnie zrobiło się gorąco i musiałem jej sporo pomóc (a to nie mieści się w moich zasadach nauczania). Byłem tym strasznie zniesmaczony, ale trudno.
Kolejny pech spowodował, że musiałem zmienić swoją trasę i nie skręciliśmy tam gdzie chciałem. Natężenie ruchu było tam tak duże, że musieliśmy pojechać gdzie indziej. Straciliśmy przez to około 20 minut, bo kto nie umie prowadzić auta cały czas na wprost główną drogą ? Jedyna zaleta tego, że musiała zawrócić jak już się ruch uspokoił. Kilka razy wytłumaczyłem że dźwignia kierunkowskazów jest po lewej stronie i że nie trzeba odrywać całej ręki od kierownicy gdy go włączamy i podziałało. Stara się zapamiętywać to co się do niej mówi, a to jest ważne. Bardzo.

Skupiliśmy się następnie na ruszaniu i zatrzymywaniu, a takze na postoju kursantka uczyła się zmiany biegów. Czas szybko zleciał - do OSK podjechałem ja ze względu na ponaglający nas czas ...

3 godzina.
Och, najbardziej optymistyczna jak dotychczas .... :)
Rozpoczęcie jazdy spod OSK nie jest już tak wielkim problemem, choć na razie jeździmy anty-dynamicznie. Dziś było przygotowanie pojazdu i sprawdzenie stanu technicznego, które realizowaliśmy przy firmie (ależ ona miała pytań - co bardzo mnie cieszy). Tylko dlaczego koledzy z pracy się tak na nią patrzyli z politowaniem ? Na początku mnie to śmieszyło, ale potem już wkurzało. Dalej przeszliśmy do jazdy po mieście i dziś właśnie sama odjechała i sama przyjechała pod OSK. Wymagało to od niej sporej determinacji, ale wspólnie zadecydowaliśmy że czas się odważyć. Sprzęgło jest łagodnie operowane, a znalezienie hamulca nie jest już tak wielkim problemem jak poprzednio. Przełączenie biegu pierwszego na drugi wykonuje perfekcyjnie.

Jakoś do tej pory, pomimo tej nietypowej jazdy nikt nie użył sygnału dźwiękowego na nas (nie wiem jak zareaguje - a jest z tym różnie).
Na następnych jazdach (umówiłem ją na 2 godziny, bo jedna to za mało już) będzie trzeci bieg, praca rąk na kierownicy i doskonalenie ruszania i zatrzymywania. Muszę ją nauczyć jeździć. Może zajmie to nam więcej niż 30 godzin, ale ona nauczy się prowadzić auto !

5 komentarzy:

  1. Kibicuję tej pani! :))

    OdpowiedzUsuń
  2. BRAWO!
    Bardzo cenię takie osoby!
    Na naukę nigdy nie jest za późno.

    Ale instruktora też!
    Ma takie podejście...
    :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Panu Instruktorowi tyż! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jutro jeżdżę z nią 2 godziny. Mam plan i muszę się go trzymać. Jest tyle do nauczenia - mam nadzieję że pójdzie tak jak tego przewiduję.

    Zdam relację :)

    OdpowiedzUsuń