piątek, 21 września 2012

Wpadki egzaminacyjne (plac) 1

1) Kursantka sprawdza kierunkowskazy. A raczej kierunkowskaz - z wrażenia, stresu (itp - co kto woli) - gdyż sprawdziła tylko prawy. Po pięciu minutach powtórzyła, również sprawdzając jedynie prawy kierunkowskaz. Nie zdała.
Czas trwania egzaminu: 3 min

2) Kursantka w wieku bardzo doświadczonym szuka pokrywy silnika. Z tym, że z tyłu - tam gdzie w Suzuki jest bagażnik (odblokowała prawidłowo maskę). Szarpie, siłuje się - ale nijak nie może sobie poradzić. Egzaminator początkowo niewzruszony, pod koniec czerwienieje z ukrywanego śmiechu. Egzamin oblany, kursantka nie potrafiła wykonać pierwszego zadania nawet.
Czas trwania egzaminu: 5 min

3) Młody chłopak próbuje ruszyć, by wjechać na stanowisko przy tzw łuku. Niestety, zapomina wyłączyć hamulec awaryjny. Auto gaśnie. Ponawia ruszanie z większą ilością gazu - ale nie wiele to pomaga, auto najzwyczajniej nie chce jechać. Po 5-6 minutach katowania sprzęgła, biegów i silnika egzaminator przerywa ten cyrk. Wynik negatywny.
Czas trwania egzaminu: 10 min

4) Kursantka wjeżdża na wzniesienie. Jak się później okazało - włącza na nim bieg wsteczny, zwiększa obroty silnika i ... zwalnia hamulec awaryjny. Zatrzymuje się tuż przy samym ogrodzeniu WORD-u. Prócz zgiętej felgi (po najechaniu na wysoki krawężnik) nic się dzieje. Oczywiście prócz negatywnego wyniku. Odradzamy jej zdecydowanie drugie podejście do egzaminu!
Czas trwania egzaminu: 8 min

5) Przyszły kierowca przygotowuje się do jazdy. Rusza, po czym egzaminator każe się zatrzymać i jeszcze raz przygotować do jazdy. Kursant coś tam robi, przestawia i ponownie rusza. Egzaminator przerywa egzamin. Powód? Kursant nie ustawił zagłówka - zdecydowanie powinien go podnieść, dostosowując do swojego wzrostu.
Czas trwania egzaminu: 2 min

6) Starsza pani, na orzeczeniu ma wpisane okulary - na egzamin stawiła się bez nich. Egzaminator zwraca jej uwagę, po czym kobieta wraca na poczekalnię (pod pretekstem zabrania okularów z torebki którą trzyma mąż), po czym pożycza gogle od zupełnie nieznajomej osoby. Niestety, to raczej nie są jej dioptrie. Kursantce nie udaje się nawet wjechać w początkowe stanowisko na łuku, potrąca jedną z tyczek. Egzamin oblany.
Czas egzaminu: 6 min (w tym spacer na poczekalnię).

c.d.n.

10 komentarzy:

  1. Można by pomyśleć, że zdawały osoby, które nie były na żadnym kursie nauki jazdy.

    OdpowiedzUsuń
  2. a mnie się wydaje, że część tych osób zwyczajnie miała instruktorów którzy ich nie douczyli. Czemu tak myślę ?? ano dlatego, że mój instruktor jakieś na jakieś 5 jazd przed zakończeniem kursu zapytał czy już mi pokazywał jak się otwiera maskę i omawiał to co pod maską. Oczywiście nic z tych rzeczy nie robiliśmy a on nawet nie pamiętał więc myślę, że tej Pani od silnika mógł nikt nie pokazać ani jak się otwiera maskę ani, że to nie maluch i silnik nie jest z tyłu.

    Mam też mieszane uczucia co do zagłówka. Ja z kolei z moim 158 cm wzrostu muszę mieć go całkiem na dole i nawet wtedy jest za wysoko. Nigdy bym nie pomyślała, żeby kogoś za takie coś oblać. Ja mojego nie regulowałam a z pewnością też był nastawiony na kogoś wyższego. No ale nie ja jestem egzaminatorem :)

    Co do Pani w okularach no to wiadomo, głupota nie jedno ma imię ..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polly, ale zagłówek może być wyżej. Nie może być niżej :)

      Usuń
    2. no przecież wiem, napisałam, że ja miałam nastawiony za wysoko po poprzedniej osobie i nie obniżałam go ... nie rozumiem ;]

      Usuń
    3. Jeśli zagłówek jest ustawiony zbyt nisko, grozi to uszkodzeniem ciała przy kolizji/wypadku w przypadku uderzenia w tył (szczególnie).

      Usuń
  3. Ta pani z kierunkowskazami i chłopak z ręcznym to prawdopodobnie ofiary stresu egzaminacyjnego. Z tym zagłówkiem to mnie zaskoczyłeś, ja na egzaminie nawet o tym nie pomyślałam. A pani, której prawdopodobnie nikt nie pokazał, gdzie jest silnik to i tak gapa. Czyżby nikt nie powiedział jej też, jak wygląda egzamin?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że najlepiej byłoby gdyby ktoś zdał za nią ;-)

      Usuń
  4. W tych sytuacjach idiotyzmem jest oblewanie (wiem, że zgodnie z rozporządzeniem, po prostu głupie są te kryteria). Ewidentnie w większości tych przypadków zadziałał stres. Oblewka z tak durnego powodu, konieczność kolejnej wpłaty i oczekiwanie na nowy termin to za dużo jak na takie drobnostki. Co innego błędy na drodze, tam, gdzie liczy się bezpieczeństwo. Te sytuacje potwierdzają, że egzaminy u nas są ustawione w ten sposób nie po to, by zweryfikować umiejętność bezpiecznej jazdy, ale aby udało się na czymś złapać kursanta i go oblać. Od ponad 20 lat ciągle ta sama idea przyświeca egzaminom: jak oblać egzaminowanego! Ech...

    No i chyba jednak nie zdążą z teorią, bo zaraz upływa czas jaki jest potrzebny, by udało się przeprowadzić przetarg na system obsługujący nowy egzaminy. Niestety, w Ministerstwie nadal grają w kulki: http://www.rp.pl/artykul/10,935967-Burza-przed-zmiana-prawa-jazdy.html

    OdpowiedzUsuń