czwartek, 27 września 2012

Wpadki egzaminacyjne (miasto) 3

1) Standard pojawiający się regularnie: kursant(ka) wjeżdża na skrzyżowanie, zamiast ustąpić pierwszeństwa nadjeżdżającemu pojazdowi. Egzaminator reaguje wciskając gwałtownie i ostro hamulec. Tym samym przerywa egzamin. Tłumaczenie zdającego (często z pretensją): - przecież zdążyłbym !!! Ale nic z tego - to klasyczne stworzenie zagrożenia, wymuszenie itd.

2) Parkowanie równoległe. - Jakie?!?  - pyta kandydat na kierowcę. Widać nigdy tego nie ćwiczył, bo nie ma zielonego pojęcia "jak się zabrać" za taki manewr. Parkuje więc po partyzancku, przodem (zamiast tyłem) i bez kierunkowskazu. Zadanie jest nie zaliczone, a kursant często oczekuje by egzaminator wyjaśnił mu jak należy zaparkować prawidłowo... Jednak ten moment to nie nauka, lecz egzamin. Ups... :P

3) Droga jednokierunkowa, skręt w lewo. Zdający ustawia auto przy prawej krawędzi (powinien przy lewej, chyba że jest nakazany kierunek jazdy - ale nie ma go w tym przypadku). Egzaminator informuje o błędzie i po chwili powtarza manewr - a kierujący powtarza błąd. Wynik N.

4) Co się stanie, jak spróbuję ruszyć z trzeciego biegu? Najprawdopodobniej auto zgaśnie. A jak zrobię to 3 razy pod rząd na ruchliwym skrzyżowaniu? Na 100% nie zdasz...

5) Droga dwujezdniowa, ograniczenie prędkości do 40 km/h. Wszyscy jadą szybciej, a egzaminacyjne eLka tuż po minięciu znaku ma około 45 km/h i wcale się nie kwapi by zejść (zjechać?) z tej prędkości. Czyli znów błąd. Kilka minut później wjazd w strefę ograniczonej prędkości do 30 km/h. Blokowisko, szkoła, co chwilę są przejścia dla pieszych. A na liczniku wciąż czterdzieści kilka kilometrów na godzinę ... Wynik negatywny.

6) Wyjazd z królestwa WORD. Ustawiony tu od niedawna znak STOP jest m.in po to, by egzaminatorzy nie musieli szukać go daleko na mieście. Doskonale widoczna linia ciągła. Kursantka podjeżdża, rozgląda się i jedzie bez zatrzymania - przecież było pusto! - oznajmia egzaminatorowi, który się czepia że nie było zatrzymania! Rezultat - 115 zł w plecy, 3 tygodnie oczekiwania na następny egzamin i pokazanie ignorancji przepisów - nie mówiąc o kulturze osobistej.

9 komentarzy:

  1. Nie da się ukryć - Wy naprawdę słabo przygotowujecie tych kursantów do egzaminu.

    OdpowiedzUsuń
  2. he he niektóre sytuacje naprawdę są śmieszne he he człowiek po ponad 30 godz mniej czasami wie aby pójść na egzamin he he
    pozdrawiam anka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śmieszne, czasem aż za bardzo ;-)

      Usuń
    2. no w końcu instruktor też musi czasem pośmiać się he ;)

      Usuń
  3. Moja koleżanka miała tak, że instruktor nie pokazał jej jak się parkuje równolegle, a ona dostała takie polecenie na egzaminie i oblała. Nie wiedziała wtedy jeszcze, że coś takiego istnieje, więc po niezdanym examie zadzwoniła do niego i nakrzyczała ;D wynegocjowała godzinę jazdy za darmo i wtedy jej pokazał. Co do przypadku nr 3 - zawsze miałam z tym problem, pod koniec dodatkowych jazd jakoś ogarnęłam w końcu.
    Sonia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyrwała trochę, ale powinien przynajmniej powiedzieć że takie coś w ogóle jest :P

      Usuń
  4. widzę, że dla niektórych 30 h jazd to jest o wiele za mało ...

    a u nas wczoraj o 6.30 kobieta w wieku 84 lat przebiegała przez jezdnię w niedozwolonym miejscu i w dodatku przed zakrętem. Niestety już nie żyje ale współczuję kierowcy który ją potrącił ....

    OdpowiedzUsuń