piątek, 22 listopada 2013

Egzamin wewnętrzny

I jak tu jechać???
 
Tuż przed weekendem przeprowadzam egzamin wewnętrzny. Grzecznie wyglądający (i tak też się zachowujący) kursant wydaje się być oazą spokoju pomimo tego, że ze mną nie jeździł no i nie zna auta.

Plac

Na placu manewrowym wie co robić, więc nie zamierzam się jakoś szczególnie "czepiać". Już chyba wszyscy wiedzą, że przygotowanie do jazdy kończymy uruchomieniem silnika i włączeniem świateł (w takiej kolejności), także ów kursant. No to fajnie, czas na tzw. łuk i wzniesienie. Po chwili oba zadania zaliczone, więc wyjeżdżamy na miasto.

Ruch drogowy

W głowie ustalam trasę przejazdu, sam nie wiem którędy dokładnie go poprowadzić i najważniejsze - czy ominąć nieco trudniejsze centrum... Ostatecznie wjeżdżamy do samego środka miasta, w końcu kiedyś zapewne będzie tam jeździł sam - więc lepiej niech to robi bezpiecznie. Na kolejnym z trudniejszych skrzyżowań jest coraz mniej pewnym, w jednym z momentów dojeżdżając do głównej drogi hamuje w ostatniej chwili, ułamki sekund przede mną. Zwracam mu uwagę, ale jedziemy dalej. Kursant jest coraz bardziej poddenerwowany, ale nie popełnia rażących błędów. Trochę słabo rozgląda się przed przejazdami kolejowymi, za to bezbłędnie parkuje (prostopadle przodem, dość wąskie miejsce) i sprawnie wykonuje hamowanie do zatrzymania.

Jeszcze tylko zawracanie (z wykorzystaniem biegu wstecznego) i wracamy do ośrodka. Wybieram dość mało uczęszczaną ulicę i wskazuję miejsce do zawrócenia. Niestety, kursant najeżdża delikatnie na krawężnik - co powoduje nie zaliczenie z możliwością drugiej próby. Ale ta jest wykonywana w innym miejscu, gdzie ruch samochodów jest dużo większy. Po chwili kursant sprawnie już wjechał w uliczkę przodem, pozostało mu jedynie wyjechać tyłem na jezdnię i kontynuować jazdę. Ale, ruch pojazdów jest spory, więc czekamy, czekamy, czekamy i ... w końcu kursant rusza, lecz silnik mu gaśnie a do nas dojeżdża auto, którego kierowca musi przez nas zatrzymać się.

Niestety, jest to wymuszenie pierwszeństwa. Po uruchomieniu silnika praktycznie zjeżdżamy na bok i jest już "po zawodach". Kursant będzie musiał powtórzyć egzamin wewnętrzny. Ale i tak jeździ całkiem nieźle, no i jest kulturalny, z pokorą przyjmuje wynik negatywny.

Następnym razem pewnie pojedzie jeszcze lepiej.

15 komentarzy:

  1. Jak to jak tu jechać? Po środku między strzałkami ;)
    jak u ciebie wygląda wewnętrzny? Tak samo jak państwowy (czyli kursant zrobi jakiś błąd i koniec)? U mnie trwa 2 godziny i wynik dopiero na końcu pod biurem chociaż ja na moich obu po ok godzinie wiedziałam jaki będzie niestety...
    Niech już będzie poniedziałek, chcę to mieć za sobą ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Egzamin trwający 2 godziny?!? Podejrzane jakieś... W rozporządzeniu jest napisane, jak ma wyglądać taki wewnętrzny i tak właśnie wygląda u mnie...

      Usuń
    2. Tak, calutkie 2 godziny minus czas na dojechanie na plac

      Usuń
  2. Mój państwowy na mieście trwał niecałe 30 min w dość dużym ruchu drogowym :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pozytywnym? To musiało być na starych zasadach :)

      Usuń
    2. Marzec 2013 :)
      No oczywiście pozytywniak był :D

      Niektórzy egzaminatorzy mają określony równo czas egzaminu u niego po prostu :D

      Usuń
    3. To zbyt krótko zgodnie z rozporządzeniem. No ale pewnie te parę minut Ci darował, lub mu się już nie chciało...

      Usuń
    4. Darowała*
      Pokazałam że umiem jeździć, zrobiłam wszystkie manewry to po co dalej ciągnąć ? :)

      Usuń
    5. Kobieta? To gdzie Ty zdawałaś? :D

      Usuń
  3. A ja dzisiaj znowu miałam wewnętrzny - wynik negatywny :/ zdecydował o tym błąd jakieś 10 min przed końcem...
    Na pocieszenie na 4 nie jedziemy na plac - tylko miasto i będzie trwał krócej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem o co chodzi, ale jakieś dziwne są Twoje egzaminy. Wygląda to tak, jakby Cię ktoś naciągał na dodatkowe jazdy i kasę. Nie słyszałem, by egzamin trwał aż 2 godziny - niby po co? Raz, że to szkoda czasu a dwa że to nic nie daje. Wszak rozumiem, że przez te dwie godziny instruktor nic nie tłumaczy, więc po co jeździć tak długo? Uważam że to zupełnie stracony czas, ale dla instruktora bardzo wygodne. Nie dość że sobie posiedzi i nic nie musi mówić, to jeszcze mu za to płacą. Wg mnie to co najmniej nie uczciwe.

      Egzamin wewnętrzny powinien wyglądać bardzo podobnie do państwowego z tym, że nawet po niezaliczeniu (czyli błędach które powodują np przerwanie egzaminu) należy go dokończyć. Najczęściej trwa 40-55 minut, a na pewno nie 2 godziny!

      Jeśli ktoś np u mnie bierze 2 godziny i mam w tym zrobić egzamin, to umawiam się z jego instruktorem jak to ma wyglądać. Najczęściej jest tak że przez pierwszą godzinę robimy ten egzamin (osoba nie zna auta, ani mnie - więc jest bardziej realnie - jak na prawdziwym egzaminie) a potem dokładnie omawiamy ewentualne błędy i ćwiczymy to, co kursantowi poszło słabiej.

      Mam nieodparte wrażenie od kilu Twoich wcześniejszych wpisów, że ktoś po prostu robi z Ciebie dojną krowę - którą można wydoić z pieniędzy w prawie nieskończoność, ostatnim złagodzeniem sytuacji (byś np nie zrezygnowała w końcu) jest obietnica, że nie pojedziecie na plac manewrowy. Co to za egzamin bez placu?!? To jakieś żarty, a nie profesjonalne szkolenie. czy tak będzie wyglądał egzamin państwowy? Nie!

      Dziękuję.

      Usuń
  4. Nie ma co się załamywać :)
    Ja na swoim 2 praktycznym nie włączyłam świateł... Kontynuowałam mimo już negatywnego i przejechałam plac/miasto bez błędnie więc rozumiem co to znaczy oblanie mimo nawet dobrej jazdy.
    Kolejny egzamin zdasz na pewno :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaa, jak wykupi jeszcze 18 godzin jazd egzaminu wewnętrznego :P

      Usuń
    2. Ja przed ostatnim wzięłam 5h bo czekałam ponad 3 tygodnie

      Usuń
  5. Za egzaminy nie płacę ;) jazdy kupowałam ale przed 1 egzaminem potem już nie.
    Więc raczej oni tracą na paliwie puki co. A że to jest dziwne nie ulega wątpliwości... dziwne metody mają...
    Biorąc pod uwagę że instruktor przed jazdą zapali fajka to wyjdzie te 55 min następnym razem :D czyli w górnej granicy ;)

    OdpowiedzUsuń