poniedziałek, 16 września 2019

Współpraca


Jakiś czas temu firma zatrudniła kolejnego instruktora. Został przydzielony do pracy na tym samym aucie o ja. Chcąc pomóc mu wdrożyć się w tok pracy i usprawnić organizację zmiany, zwykle przed końcem swoich jazd podjeżdżałem po niego do domu, potem on odwoził mnie razem ze swoim kursantem, a późnym wieczorem (21 lub 22) musiałem odwozić go do domu, aby następnego dnia z rana mieć auto u siebie.

Po pewnym czasie postanowiłem uporządkować te kwestie, bo jak długo można tak funkcjonować? To że kończyłem kilkanaście minut po pracy to nic nadzwyczajnego, ale codzienna gotowość o 21 lub 22 do odwiezienia go do domu nie jest normalna. No i tu się zaczęło. Kolega oburzył się bardzo, że musi sam dojechać do pracy i potem sam wrócić, a auto pozostawić mi pod domem.

Po rozmowie z szefem (który poparł moją propozycję rozwiązania sytuacji) kolega prawie się nie odzywa do mnie, ma mnie za wroga i jeśli już coś chce, to artykułuje to formą twierdzącą a nie grzecznościową.

W sobotę wziął auto na weekend, ale w akcie złości i chęci zademonstrowania swojego zdania, odstawił auto pod firmę. Czekał mnie więc wieczorowy spacer do firmy po auto... Myślę, że to dopiero początek konfliktu.


6 komentarzy:

  1. No i dobrze. Następnym razem się zastanowisz, zanim zaczniesz coś usprawniać i pomagać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozpuściłeś i zdemoralizowałeś, to teraz masz. ;-)

    OdpowiedzUsuń