wtorek, 14 kwietnia 2020

Stróże prawa w czasach zarazy

Jeszcze w czasach normalności na widok radiowozu ciśnienie wzrastało, a serce zaczynało bić szybciej. Jeszcze gorzej, gdy taki radiowóz uparcie jechał za eLką przez kilka ulic i skrzyżowań. Obaw było wiele - a to że kursant jedzie zbyt wolno, a to że zbyt późno włączy któryś kierunkowskaz (lub co gorsza włączy w złą stronę), albo że na którymś skrzyżowaniu zgaśnie mu auto podczas ruszania, albo że cokolwiek innego nie spodoba się stróżom prawa. 

W naszym społeczeństwie jest syndrom czegoś jakby strachu i obaw przed Policją. Może wynika to z faktu stanu wojennego kilkadziesiąt lat temu, pozostałości mentalnych istnienia dawnych funkcjonariuszy milicji, czy może długo utrwalanego wizerunku ukrywania się za krzakami z radarem - to już tak bardziej współcześnie. 

Pamiętam, gdy jakiś czas temu podczas próby ruszenia na jednym ze skrzyżowań kursantowi zgasł silnik. Dwaj policjanci na motocyklach nerwowo ominęli nas trąbiąc podczas całego manewru, a w dodatku pokazali nam niewybredny gest środkowym palcem. Innym razem, gdy patrol ruchu drogowego przybył na miejsce kolizji (mojej koleżanki instruktorki) od razu popisał się brakiem kultury oraz nieznajomością przepisów. No cóż, takie jednostkowe przypadki nie świadczą na szczęście o całym garnizonie i ja wierzę, że są policjanci którzy wzorowo wykonują swoje obowiązki i bez obaw można się do nich zwrócić o pomoc w razie potrzeby.

Do tych obrazów nie pasuje dzisiejsze zachowanie stróżów prawa, którzy w tych trudnych dla wszystkich nas czasach, potrafią z uporem dawnych metod pracy karać, strofować i narzucać dla siebie najwygodniejsze interpretacje przepisów. Tyle, że w dzisiejszych czasach ludzie mogą udokumentować takie wyczyny, jak np ten. W sieci filmów tego typu jest mnóstwo. Z drugiej strony, skoro rzecznik policji chwali się w mediach społecznościowych filmem na którym hiszpańscy policjanci zatrzymują i biją leżącego już motocyklistę podpisując to "Zostawiam tylko do obejrzenia" to nie ma się co dziwić. Film po burzy komentarzy został usunięty, a rzecznik pokrętnie się tłumaczył - tu artykuł).

Trzy przykłady na koniec.

1. Strach pojechać zatankować auto bo można zostać posądzonym o niepotrzebne wychodzenie z domu (o myjni to już nie wspominam). A gdyby coś się wydarzyło i musiałbym pojechać np do mamy która potrzebowałaby pomocy? Powie ktoś żeby zostawić kwestię pomocy służbie zdrowia. Naprawdę? Tej służbie zdrowia która sama ze sobą nie radzi? 

2. Mój znajomy wychodząc na spacer z psem przy okazji bierze plecak z lekami - powiedział że boi się że takie wyjście z psem będzie wg policji/straży miejskiej niewłaściwe/niepotrzebne. A więc bierze plecak z lekami, aby tłumaczyć się wyjściem do apteki po niezbędne leki. 

3. Aberek obawia się pójść dalej do sklepu bo "zahaltują po drodze". Jak to przeczytałem to zdziwiłem się bardzo, ale faktycznie - coś w tym może być. Ja robię zakupy w sklepie oddalonym o około 12 km od domu, ale tam jest dużo taniej (dla mnie w tej chwili to ważna rzecz) a duża powierzchnia sklepu oraz samoobsługowe kasy dają komfort niezbliżania się do innych ludzi.

6 komentarzy:

  1. Widać do policji idą tacy sami ludzie, jak szli kiedyś do milicji. Więc i pełne oddanie władzy i metody postępowania, stosunek do obywateli identyczne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tradycja postrzegania sił bezpieczeństwa przez cywilów i zachowywania się funkcjonariuszy jest u nas o wiele starsza niż Polska Ludowa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uważam, że szanse są znikome, bo to nie wina kilkudziesięciu, kilkuset czy kilku tysięcy ludzi, lecz wypływa z całego społeczeństwa, trwając na przestrzeni wielu pokoleń jako głęboko osiadłe schematy myślenia, postrzegania, działania.

    OdpowiedzUsuń