wtorek, 17 maja 2022

Kultura w Departamencie

Kilka dni temu znajoma mi osoba (która zna mój Departament, oraz zasady jakie w nim panują) zmuszona była udać się do "bliźniaczego" oddziału Departamentu, celem załatwienia sprawy ważnej. Z racji swego zaawansowanego wieku osoba taka mimo wysokiej kultury osobistej wymaga więcej uwagi oraz cierpliwości niż inni. Nie muszę chyba dodawać, że poziom obsługi dla takiej osoby jest ważny? Jakże była rozczarowana sposobem podejścia pracownika do klienta... gdy mi opowiadała sam byłem zażenowany.

Departament do którego udała się znajoma był jeszcze bardziej "wypasiony" niż ten w którym pracuję. Nie będę tu wdawał się w szczegóły, ale to wszystko są grube pieniądze - nasz manager nie wydaje pieniędzy w ten sposób. Jednak czar piękna prysł po dotarciu do okienka jednego z pracowników, a dokładnie jednej z pracowniczek. Mimo dość wczesnej godziny zachowywała się ona tak, jakby była tam za karę. Doskonale wiem, że nawet pod koniec męczącego dnia klient pojawiający się przy moim stanowisku nie ma prawa zauważyć mojego zmęczenia/zniechęcenia - to niedopuszczalne. Drobne braki formalne w dokumentach mojej znajomej pracownica komentowała w sposób niezbyt grzeczny wskazując, że takie błędy powodują jej zwiększoną ilość pracy. I co z tego? Bez problemu można poprawić mało istotne dane w taki sposób, aby dokumenty były poprawnie wypełnione, przecież nie każdy ma pojęcie co i jak należy zrobić - od tego jestem aby pomóc takiej osobie bez robienia jakiejkolwiek łaski! 

Apogeum okazało się być po chwili. Znajoma nie miała ze sobą pewnych danych. Naturalnie pracownica przy okienku bez problemu może pobrać potrzebne dane z systemu komputerowego - zrobiła to nie szczędząc komentarzy typu "wzrok stracę przez takich nieodpowiedzialnych ludzi". Niesamowite, w swojej pracy bardzo często muszę pobierać takie dane, a nawet telefonicznie potwierdzać je w innych oddziałach ponieważ klient tego nie zrobił, ale pod żadnym pozorem nie wolno marudzić że coś trzeba zrobić - przecież za to mi płacą! Szok! Pracownica zaangażowała swojego kolegę do pomocy, ponieważ nie mogła zlokalizować potrzebnych danych w systemie jednocześnie stale narzekając na moją znajomą. Też czasem proszę kogoś ze współpracowników o pomoc, ale gdybym się tak zachowywał to na pewno wylądowałbym na dywaniku u managera.  

Niejednokrotnie pisałem o dwulicowości współpracowników - w kontaktach z klientami starają się trzymać poziom, ale gdy odchodzą od "okienka" zmieniają się nie do poznania. Jednak widzę, że w innych oddziałach jest znacznie gorzej. Oczywiście sam nie doświadczam tego typu sytuacji, ponieważ moje kontakty z oddziałami są zupełnie bezproblemowe, co świadczy o tym że swoich traktuje się z szacunkiem, a klientów inaczej...

Tymczasem majowe tulipany mają się całkiem ładnie (zdjęcia z soboty):

9 komentarzy:

  1. Skąd ja to znam.... niektórzy traktuję klienta/petenta, jakby był za karę, zapominając, że bez nich, oni nie mieliby pracy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jako że jestem już w zaawansowanym wieku to pamiętam, że kieeeeeeeeedyś w każdym urzędzie, instytucji, w sklepach też, w poręcznym, łatwo dostępnym miejscu, wisiały zeszyciki z ołóweczkiem na sznureczku. Zwało się to Książką wniosków i zażaleń, no i tam można się było wyżalić. Czy odnosiło to jakiś pozytywny skutek? No niekoniecznie, ale chociaż żółci się trochę z człeka ulało ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz chyba nie ma takich ksiąg, ja tego nigdzie nie widziałem.

      Usuń
  3. Trochę chyba jak za czasów socjalistycznej Polski, w tym innym biurze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ustrój się zmienił, ale mentalność Polaków ani trochę.

      Usuń
    2. bluesand - dokładnie tak też o tym pomyślałem.

      Usuń