sobota, 22 czerwca 2024

Podsumowanie tygodnia 349

Poniedziałek

Przy dzień w pracy oo urlopie. Jeden ze współpracowników:

- Tomek, już jesteś? Ale fajnie nam się pracowało jak Ciebie nie było!

Nic nie odpowiedziałem, nie ma do kogo. 

Wtorek 

Nieoczekiwanie wolne popołudnie. Pewne rzeczy się kończą, będę miał więcej czasu dla siebie. 

Impreza lotnicza kilka dni temu. 

Środa 

Nijaki dzień. W głowie już coraz bardziej buszuje jutrzejsze wydarzenie.

Czwartek 

Dzień wolny. Z rana odstawiam rower do serwisu na przeglad, a po południu idę do prywatnej mini kliniki na zabieg. Profesjonalna obsługa, szybko i bezproblemowo, ale wszystko co najgorsze ma się dopiero wydarzyć - po zabiegu.

Gdy znieczulenie przestaje działać, zaczynam wariować i od razu biorę leki przeciwbólowe. Trochę pomaga. W nocy bez snu. 

Piątek 

Masakra, ledwo żyję. Staram się ograniczać leki przeciwbólowe, ale nie mogę wytrzymać bez nich. Praktycznie cały jestem połamany, a o zwolnieniu oczywiście nie ma mowy.

Jeszcze z tydzień będę się męczył, a potem kolejny zabieg. Cudownie.

Resztkami sił odbieram rower z serwisu. Coś tam wymienili za 216 zł z robocizną. Sprawdzę jak dojdę do siebie. 

wtorek, 18 czerwca 2024

Jeszcze o Bułgarii

1) lot z Warszawy to ciut mniej niż dwie godziny, a pogoda - fantastyczna. Mimo ponad 30 stopni w cieniu, w ogóle nie czuję doskwierającego upału, w nocy było 24-25 stopni, a na plaży przyjemnie chłodno. Podczas mojego pobytu deszcze padał dwa razy ale tylko w nocy (była to bardziej mżawka niż deszcz). Ani razu nie zauważyłem jakichś burd lub niestosownego zachowania innych na ulicy - a w nocy chodziłem sporo. 

Wschód słońca widoczny z balkonu 

2) ceny podskoczyły, ale to normalne ponieważ w całej Europie koszty życia się zmieniły. Bułgaria wciąż nie ma Euro, 1 BGN kosztuje średnio 2.30 PLN. Ceny w sklepach podobne jak u nas, w restauracjach (w centrum starego miasta/z widokiem na morze): zupa tarator (chłodnik) 6-8 BGN, sałatka grecka 9-12 BGN, pizza 14-18 BGN, danie z owocami morza (cały zestaw) 25-35 BGN, cola 4-5 BGN - czyli w przeliczeniu podobnie jak w moim małym miasteczku. Ceny paliw identycznie,a zarobki w Bułgarii są mniej więcej takie same jak u nas.

Typowa tawerna dla miejscowych

Sałatka Szopska (typowe danie Bułgarii) 

3) spokojnie można się dogadać mówiąc trochę po polsku, trochę po rosyjsku. W lepszych sklepach i hotelach oczywiście także po angielsku. Wśród nielicznych turystów słyszałem język rosyjski (lub któryś podobny) i właśnie angielski.

Plaża w Sozopolu

4) od kilku tygodni Bułgaria jest w strefie Schengen, co znacznie ułatwia podróżowanie. Lotnisko w Burgas jest wyremontowane, czyste i schludne (6 lat temu wyglądało okropnie, a w toaletach był zapach nie do zniesienia). Niestety wciąż są na bakier z technologią, bo np przed kontrolą bezpieczeństwa stoi strażnik (1) który musi każdego sprawdzić (bilet+dokument tożsamości) co powoduje duże kolejki.

Jeden z wielu sklepików z pamiątkami (Nessebyr) 

5) stan dróg wciąż odbiega od tego co jest w Polsce. Nawet główne drogi nie mają utwardzonego pobocza/pasa awaryjnego, niektóre skrzyzowania/zjazdy wyglądają jakby były prowizoryczne. Nierówności jest sporo. Progów zwalniających również. Chodniki bardzo nierówne, trzeba patrzeć pod nogi bo można się połamać. Krawężniki tak wielkie, że nie ma szans aby nie uszkodzić auta jadąc zbyt blisko. Osoby niepełnosprawne mają dużo problemów z poruszaniem się.

Wysokie krawężniki to norma w Bułgarii 

6) Bułgarzy jeżdżą i nowymi BMW, Mercedesami i innymi autami premium, ale także starymi gruchotami które słychać na pół miasteczka. Oczywiście przepisami ruchu drogowego nikt się nie przejmuje. Parkują gdzie się tylko da (widziałem kilka razy odcholowywane auta), a znak STOP oznacza że trzeba tylko zwolnić. Nawet kierowcy autobusów nie przestrzegają ograniczeń prędkości. Policja ma do dyspozycji nowe radiowozy jak i stare rozlatujące się Ople Astra, ale jest jej (Policji)  niewiele. Nie sądzę aby korzystali np z bezzałogowych statków powietrznych tak jak ma to miejsce u nas. 

Burgas - skrzyżowanie w centrum miasta 

7) na ulicach jest raczej brudno. Nie w miejscach turystycznych, nie przy hotelach i kurortach, ale na zwykłych terenach miejskich, w parkach - jest średnio pod tym względem. Często przez dłuższy czas na ulicy nie ma żadnego kosza, choć mam wrażenie że jest lepiej niż 6 lat temu.

Molo i plaża w Burgas 

8) koty są wszędzie. Wylegują się w najlepszych miejscach w cieniu, ale także w pełnym słońcu. Są przyzwyczajone do ludzi, w ogólne nie uciekają i nie boją się niczego.

Kot z Sozopola

Bułgaria i jej obywatele mają jeszcze sporo do nadrobienia. Mimo obecności w UE inwestycji współfinansowanych ze środków Unii nie widać prawie wcale, tylko czasem stoi tablica informująca o tymże. Natomiast na pewno nie pójdą w stronę Majorki lub Wenecji i nie będą narzekać na ilość turystów, ponieważ jest to dla nich bardzo duży zastrzyk finansowy. 

sobota, 15 czerwca 2024

Podsumowanie tygodnia 348

Poniedziałek

Po wczorajszej wycieczce (głosowanie w Konsulacie) odpoczywam. Przy basenie oraz później na plaży.


Wtorek

Villa List to hotel do którego jeżdżę już czwarty raz. Widzę zmiany na lepsze, m.in smaczniejsze i bardziej bogate śniadania, czystsze i lepiej wyposażone pokoje, a także podgrzewana woda w basenie. Wszędzie sporo zadbanej zieleni. Widok z okna też niczego sobie. 


Środa

W miasteczku dużo się dzieje, szczególnie wieczorami. W amfiteatrze trafiam na koncert muzyki jazzowej z okazji jakiegoś festiwalu. Ale ulice wciąż nie są zapchane turystami. 



Czwartek 

Sporo zieleni i kwiatów. Szczególnie pachnąca lipa zrobiła na mnie duże wrażenie. Wycieczka do miasteczka Nesebyr. 

















Piątek 

Czas pobytu w Bułgarii powoli się kończy. Ale zanim to jeszcze raz rzut oka na plaże i okolice. 







sobota, 8 czerwca 2024

Podsumowanie tygodnia 347

Poniedziałek

W pracy względny luz. Po pracy szykuję się do wyjazdu, choć także załatwiam jeszcze kilka spraw.

Wtorek 

W pracy kolejny skandal. Nie dotyczy mnie, choć zapewne na całym moim wydziale odbije się czkawką. Po pracy spotkanie i ciąg dalszy przygotowań do wyjazdu - tym razem prasowanie koszulek i spodenek.

Środa 

Trzęsienie ziemi w Departamencie. Sprawa z wczoraj dotarła do głównego menagera, jest oburzony tym bardziej że dokument który powinien trafić do niego drogą oficjalną dotarł dzięki "uprzejmości" jednego z moich "kolegów".

Po pracy dentysta (180 zł) a potem wieczorna wizyta. Przed dziesiątą wieczorem mm w końcu czas dla siebie.

Czwartek 

Obserwuję sobie to bagienko z bezpiecznej pozycji gościa nie odzywającego się w ogóle. Po pracy ostatnie zakupy przed wyjazdem (m.in filtr do opalania i przekąski przed piątkowym lotem, ponieważ nie będę miał dużo czasu na normalny obiad).

Piątek 

Kilka godziny w Departamencie i pędzę do Warszawy na lotnisko :) Zaczynam tygodniowy urlop! W tej chwili (sobota rano) zapewne szykuję się na śniadanie nad Morzem Czarnym :) 

Widok z balkonu:

niedziela, 2 czerwca 2024

Wakacje tuż tuż

Do wyjazdu pozostało 4 dni i 22 godziny. Niebawem rozpoczynam krótkie bo tylko tygodniowe wakacje, a jak dokładniej spojrzeć to nawet krócej, ale po kolei.

Wycieczkę do Bułgarii kupiłem już rok temu, ponieważ mogłem zaplanować urlop na długo przed wyjazdem, a cena była bardzo atrakcyjna. Lecę jak zawsze z biurem podróży TUI, z którym nie mam żadnych problemów. Na tę chwilę dokumenty wylotu są już gotowe, trzeba je tylko wydrukować i można lecieć!

Wylot w piątek o 19.45, niestety jeszcze z rana muszę się pojawić w Departamencie ponieważ muszę jeszcze załatwić istotną sprawę która nie zajmie mi dłużej już do trzynastej. A potem kierunek Warszawa :)

sobota, 1 czerwca 2024

Podsumowanie tygodnia 346

Poniedziałek

Krótszy tydzień, zatem więcej pozytywnej energii i chęci do pracy. Po pracy krótka wycieczka rowerowa nad zalew, ale komary i meszki skutecznie ją uprzykrzają. 

Wtorek 

W pracy luz. Z boku obserwuję konflikty i utarczki. 

Środa 

Szkolenie w firmie. Długie i nudne. Ale obowiązkowe. 

Czwartek 

Wycieczka ze znajomymi, ale w zupełnie innym gronie. Prognoza pogody się nie sprawdziła (zapowiadane burze), bo tylko minimalnie pokropiło przez kilka chwil, ale poza tym idealnie - lekki wiatr trochę słońca i trochę zachmurzenia.






Piątek 

Czyję się jakby to był poniedziałek. W pracy spokój choć dużo pracy. Po niej miałem jechać na sauny, ale mój fryzjer zrobił sobie wolne na sobotę więc musiałem pójść do niego w piątek po południu. Za tydzień o tej porze będę w drodze na lotnisko.

Zatem jadę do dużego miasta. Najpierw fryzjer (35 zł) potem kolacja nad wodą (116 zł). Z restauracji wychodzę po dziewiątej i widzę sporo ludzi czekających na wejście. U mnie (w miasteczku) byłoby to nie do pomyślenia.