Jaki będzie ten rok, co przyniesie, jakie czekają nas zmiany ... tego wszystkiego dowiemy się stopniowo wraz z nadchodzącymi dniami, tygodniami.
A ma się dziać i to całkiem sporo. Począwszy od tego, że tutejszy WORD rozpisuje przetarg na zakup nowych samochodów - oby tylko nie zakupili jakichś nowinek, gdyż potem są same problemy. Po pierwsze, jesteśmy (instruktorzy) zmuszeni do zakupu tego samego produktu, a jak wiemy wszelkie nowości słono kosztują, ponadto nie jest do końca znana ich trwałość co w tym zawodzie nie jest marginalnym problemem. Naturalnie, wszystko jest na gwarancji - tylko ten czas, który stopniowo kompletnie potrafi sparaliżować normalną pracę.
WORD, postanowił też w końcu zatrudnić nowych egzaminatorów, którzy już pokazali co potrafią. Trochę to potrwa, zanim wypracujemy z nimi jakiś wspólny język. Trzeba zacząć w ogóle od tego, że musi być wola do dialogu, a jak na razie takowej brak.
Nowe procedury egzaminów teoretycznych, któe zbliżają się coraz większym krokiem, mają w pewnym stopniu "ucywilizować" proces szkolenia i egzaminowania na bardziej europejski. Utajniona baza pytań będzie zmuszała kursanta, do biegłego poruszania się po znacznie większym obszarze zagadnień niż obecnie. Konieczność odpowiadania "w locie" spowoduje przybliżenie teorii do praktyki, ponadto spowoduje naturalną wręcz konieczność obecności na wykładach.
Idąc dalej tym tropem okaże się, że 30 godzin tejże teorii to stanowczo za mało, a instruktor ceniony będzie nie tylko za to, jak potrafi uczyć praktyki ale także za to w jaki sposób przekaże ogrom (jakby nie mówić) informacji. Ba, być może w końcu instruktorem nie będzie osoba czysto przypadkowa, która traktuje zawód głównie jako źródło szybkiego dochodu, a taka, która będzie miała predyspozycje pedagogiczne i zamiłowanie. W dalszej kolejności będzie także potrzeba stałego pogłębiania wiedzy i dostosowywania technik nauczania do zmieniających się sytuacji drogowych. Bo kto dziś uczy jazdy po drogach poza obszarem zabudowanym ?
A drogi tzw szybkiego ruchu oplotą kraj wzdłuż i wszerz - i jest to tylko kwestią najbliższych lat.
To tylko kilka przykładów nadchodzących zmian. Czy w rezultacie odczujemy je na lepsze czy gorsze, pokaże czas. Zapewne ciężar finansowy ów zostanie przeniesiony na klienta, który chcąc żyć w obecnym świecie jest zmuszany do legitymowania się dokumentem, jakim jest prawo jazdy.
Zatem - gładkich i bezkolizyjnych dróg, darmowego paliwa, wymarzonych aut i wysokiej kultury ich dosiadających - dla wszystkich odwiedzających blog :)
PS. o nadchodzących zmianach w egzaminowaniu niebawem poświęcę cały wpis bloga.
Powinieneś jeszcze życzyć zdanych egzaminów, bo i kursanci zapewne tu zaglądają :P
OdpowiedzUsuńNie sądzę, choć kto wie ... Na pewno nie przychodzą tu moi kursanci - co nie znaczy że nie mógłbym życzyć zdania egzaminów ...
OdpowiedzUsuńNo jeden przyszły kursant przychodzi tu, ale nie powiem, kto to, bo to na razie tajemnica :)
OdpowiedzUsuńTylko że on B już ma a teraz bierze się za pozostałe literki ;)
Ja bez prawa jazdy żyję :-) I się dziwię, że po to, aby postać w korku albo podróżować z prędkością dziecięcego rowerka, trzeba tylko zachodu ;-)
OdpowiedzUsuńerrata: tyle zachodu. :-)
OdpowiedzUsuńOo, widzę że mam coraz więcej przyszłych klientów ...
OdpowiedzUsuń