niedziela, 27 stycznia 2008

Krąbrny i basta.

Jak zmusić ucznia do przestrzegania zasad które zna i potrafi zastosować ? Ostatnio mam sporo takich przypadków ...

23 godzina szkolenia, zbliża się egzamin wewnętrzny. Szeroka ulica, na której końcu są dwa znaki. Poziomy (Stop z linią zatrzymania) i pionowy - B20 - Stop. Co robi osoba szkolona ? Podjeżdża na drugim biegu, spogląda w lewo i jazda dalej. Moje pytanie - Czemu nie było zatrzymania ?! Odpowiedź - A po co ? Nic nie jechało z lewej. Atmosfera się zagęściła, gdyż skomentowałem to dość jednoznacznie i stanowczo. W nagrodę pojechaliśmy ponownie przez to samo skrzyżowanie, bo - mówiąc szczerze - ruszyło mnie to ! Drugim razem przejazd był poprawny.
Kompletna ignorancja przepisów. Po chwili spytałem co należy zrobić przejeżdżając przez tak oznakowane skrzyżowanie, to odpowiedź była śpiewająca. Czy tak trudno się zatrzymać i być w zgodzie z przepisami ?

Po kilku chwilach, jedziemy drogą gdzie jest ograniczenie prędkości do 30 km/h. Pytanie do kursanta: - Z jaką prędkością jedziemy ? - 45 km/h odpowiada. - A ile tu można ? - A bo ja wiem ... Tu już byłem zdenerwowany porządnie. Bo co innego, gdy ktoś się stara z mizernym skutkiem, a co innego gdy ktoś totalnie lekceważy co się do niego mówi.

Całe szczęście, jazda już się kończyła. Na następnye zajęcia jest wyznaczony egzamin. Ciekawe jak tam się zachowa. W obszernym podsumowaniu nie omieszkałem zwrócić uwagę na nieprawidłowe zachowanie osoby szkolonej - tylko to już nie pierwszy raz ... Muszę sięgać po bardziej radykalne, a przede wszystkim skuteczniejsze metody na takich krnąbrnych i opornych uczniów ...

8 komentarzy:

  1. Pani Małgosia (?) w "Nauce Jazdy" na TVN kazała zatrzymać samochód i takim delikwentom kazała iść przetrzeć szmatką znak, którego "nie widzieli".

    Może to dobry sposób? Jak się ktoś przelci 4 razy w ciągu godziny ze szmatą, to może zacznie patrzeć na znaki?

    OdpowiedzUsuń
  2. prędzej zmieni instruktora ;O A tak na serio - niezatrzymywanie się na stopie jest coraz powszechniejsze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwsza myśl po nieprzeczytaniu komentarza Walpurga byłą właśnie n/t zmiany instruktora lub ośrodka.

    Swoją drogą, stosowałem już i takie metody - średnio (a nawet mniej) skuteczne.

    OdpowiedzUsuń
  4. kurcze, ja sie normalnie boje wsiadac z Toba do auta ;P

    OdpowiedzUsuń
  5. Dlaczego ? Czyżby opisane przypadki dotyczyły też Ciebie ?

    :o

    OdpowiedzUsuń
  6. Stanley Climbfall1 lutego 2008 00:33

    Gdy tak siedze i czytam, jacy to kierowcy jezdza po polskich drogach, to mi skora cierpnie.
    "A po co, nic nie jechalo" - takich od razu oblewac, nie ma sie nad czym zastanawiac. Tu nie chodzi o jego bezpieczenstwo, tylko o innych uzytkownikow drogi!!!
    Pozdrawiam.
    PS. To ja juz chyba zrezygnuje z samochodu i pozostane przy tramwaju :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Zdecydowanie oblewać. I wierz mi, że tak się dzieje. Większość tych oblanych czuje się wtedy oblanych "specjalnie", bo np: "egzaminator się czepiał" itp - a to kompletny absurd. Większość z nich nie potrafi jeździć, podejmować dobrych decyzji, reagować na konkretne sytuacja na drodze.

    Pozdrawiam również :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czartogromski2 lutego 2008 16:12

    " Muszę sięgać po bardziej radykalne, a przede wszystkim skuteczniejsze metody na takich krnąbrnych i opornych uczniów ..."
    Krnąbry i bestia???

    OdpowiedzUsuń