niedziela, 16 marca 2008

Wsteczny bieg.

W piątkowe popołudnie, po pracy wybrałem się do większego miasta. Nie spieszyłem się, tak więc prędkość oscylowała pomiędzy 80 a 90 km/h. Na tej właśnie drodze, ta wyższa wartość to maksymalna prędkość dopuszczalna. Po dwóch, trzech kilometrach jazdy zauważyłem, że jestem tym najwolniejszym (najgorszym w mniemaniu niektórych). Nawet wielkie i ciężkie pojazdy ciężarowe wyprzedzały przy okazji spychając na pobocze. To, utwardzone (pobocze) uważa się bowiem za dodatkowy pas ruchu ! Zdarzało się, że na drodze z dwoma pasami ruchu (po jednym dla każdego kierunku) obok siebie jechało cztery auta - w tym ciężarówki. Najprawdopodobniej kierowcy postanowili nie czekać - zanim nastąpi "cud drogowy" w 2012 roku - i już postanowili adaptować cały pas drogowy do swych potrzeb.

Co roku ginie ponad 5 500 osób z powodu wypadków komunikacyjnych, 60 000 zostaje rannych a co piąty z nich staje się kaleką do końca życia. Społeczeństwo płaci ponad 30 mld złotych rocznie z tytułu wypadków, kolizji i ich następstw w szeroko rozumianym aspekcie. Jak widać jesteśmy bogatym społeczeństwem, skoro stać nas na takie wydatki rocznie.

Ze statystyk wynika, że 85 % kierowców przekracza dopuszczalną prędkość w obszarach zabudowanych (miasto), a 94 % robi to na odcinkach dróg przebiegających przez małe miejscowości. Co z tego wynika ? Na pewno to co napisane wcześniej, ponadto pojazd który porusza się z prędkością "jedynie" 75 km/h w przypadku wypadku z pieszym, daje mu 2 % szans na przeżycie. Jadąc 50 km/h szans na przeżycie jest już 60 %.

Tych i podobnych statystyk można przytaczać bez liku. A co zrobiono w sprawie poprawy bezpieczeństwa ? Skupiając się na obszarze, na którym najczęściej się poruszam wygląda to tak: w dalszym ciągu nie ma możliwości objechania miasta. Tak czy siak, wszystkie drogi prowadzą do ... W związku z tym, na ulicach znajdują się: zapakowane po brzegi pędzące TIR-y, rowerzyści, cały ruch lokalny i mnóstwo pieszych. Jeśli dodamy o tego rozjechane wręcz drogi i gęsto poruszające się pojazdy szkoleniowe nauki jazdy, mamy jak na dłoni konflikty na pełnym froncie. Niestety, ale tu nie poprawiło się nic. Zero segregacji ruchu.

Ale ale ... nie tylko się nie poprawiło, ale nawet się pogorszyło. I to z premedytacją. Bo przy okazji budowy skrzyżowania na głównej drodze miejskiej, zarządca ruchu popełnił kilka błędów. I tak ustawiając sygnalizatory świetlne S3 (kierunkowe) nad jezdnią nie ustawiono ich nad każdym pasem, lecz niejako "ogólnie" nad jezdnią ! Jeśli ktoś chce skręcić w lewo i nie zauważy sygnalizatora ustawionego po lewej stronie a zasugeruje się tym wiszącym nad jezdnią (który będzie wyświetlał sygnał zielony), jest narażony na kolizję/wypadek. Dodam, że na wprost ustawiono sygnalizator S1 a do skrętu w lewo S3.

Wymuszenie zmniejszenia prędkości ? Tu nieco drgnęło z dwóch przyczyn. Po pierwsze postawiono kolejne punkty kontroli fotoradarowej. Nic tak nie działa jak myśl o konsekwencji punktowo-finansowej. Ponadto do floty nieoznakowanych auto policji dołączyły następne, te mierzące prędkość z przodu i tyłu pojazdu. Po drugie, coraz większa jest amplituda czasu, gdy miasto po prostu stoi. A wtedy nie da się rozwinąć nic wolniej niż chód pieszego. A tak na marginesie - coraz częściej policja wykorzystuje nagrania przestępstw drogowych innych kierujących zarejestrowane przez auta wykorzystywane do egzaminów na prawo jazdy. To na razie nowość, ale już niebawem może się okazać codziennością.

Ciekawe rozwiązania zastosowano w Szwecji. "Wizja zero" zakłada, iż każdy kierujący/uczestnik ruchu może popełnić błąd, ale system drogowy - całokształt infrastruktury, pomimo błędów kierującego - nie powinien powodować skutków zranienia bądź ofiar śmiertelnych. Może by tak i u nas zacząć myśleć i działać ku podobnemu projektowi ?

***

S1:


S2:


S3:


S1 zezwala na jazdę w każdym kierunku (chyba że inne warunki znaki tego zabraniają), S2 pozwala na skręcenie lub zawrócenie pod pewnymi warunkami, a S3 gwarantuje nam bezkolizyjny przejazd w danym kierunku (jeśli wszyscy stosują się do przepisów ;) ) ale zabrania zawracania. S3 może też wyglądać nieco inaczej - z dodatkową strzałką pozwalającą na zawrócenie.

8 komentarzy:

  1. Żeby ograniczyć prędkość:

    1. Zwiększyć mandaty - oglądam "Pirata" i po prostu śmieszy mnie, jak facet jadący autem za 80-100 tysięcy dostaje 200 zł mandatu. Na Zachodzie mandaty są wielkości średniej pensji - w Polsce byłoby to koło 2000 zł Jakby ktoś raz tyle zapłacił, to bardzo by uważał!

    2. Firmy ubezpieczeniowe powinny różnicować składkę nie od kretyńskich kryteriów typu wiek (ja np. kupiłem kiedyś samochód jako współwłasność na mnie i moją mamę, która NIE MA PRAWA JAZDY, ale jest dużo starsza, bo dzięki temu składka mogła być mniejsza!) ale od punktów karnych. Jak ktoś np. notorycznie przekracza prędkość o 30-50 albo i więcej km/h to doładować mu tyle % zwyżki.
    Efekt gwarantowany.


    POSTULAT: Uprasza się o ilustrowanie blotek znakami. Skąd ludzie mają wiedzieć jak wygląda S-3 czy s-7? :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaraz dołożę fotki :)

    Walpurg, nie wiem czy kwestie finansowo-mandatowe to najlepszy pomysł. Zwróćmy uwagę, że jednak większość ludzi boi się limitu punktów karnych. Na pewno stawki ubezpieczeniowe powinny odzwierciedlać zachowanie na drodze, a nie wiek.

    PS. Ja także miałem auto razem ze współwłaścicielem. O tym jak uniknąć wyższych opłat, nawet mówię na wykładach.

    OdpowiedzUsuń
  3. A to jest więcej takich patentów?


    P.S. Dziękuję za ilustracje :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hehe, na pewno będzie taniej gdy cała grupa po zdaniu egzaminu z prawa jazdy, razem pójdzie do dealera po nowe auta :P

    O innych możliwościach nie mówię :P

    OdpowiedzUsuń
  5. No to już wiem, jak wygląd S-3, ale nie obiecuję, że zapamiętam.

    OdpowiedzUsuń
  6. To teraz Walp powie (i pokaże) nam jak wygląda S7 ... :P

    OdpowiedzUsuń
  7. S7 każe wynosić się z zajmowanego pasa ;P

    OdpowiedzUsuń