Jedno z zadań egzaminacyjnych na kategorię "B", to płynna jazda pasem ruchu do przodu i tyłu.
Kryteria obowiązujące przy tym zadaniu są następujące:
- płynna jazda pasem ruchu do przodu i tyłu,
- w trakcie jazdy do tyłu obserwacja toru jazdy pojazdu zgodnie z techniką kierowania przez tylną szybę pojazdu i lusterka,
- nieprzejeżdżanie przez linie, i nienajeżdżanie na krawężniki, pachołki i tyczki ograniczające pas (nie dotyczy linii wewnętrznych ograniczających i wyznaczających pole zatrzymania pojazdu),
- zatrzymanie pojazdu przed końcem i początkiem pasa(w wyznaczonym polu zatrzymania pojazdu),
Hermetyczne metody nauki nie ograniczają się tylko do jazdy po placu manewrowym. Zdarzają się przypadki, gdy przy zachowaniu kursanta innym od założenia instruktora, ten (kursant) dostaje nakaz wykonania zadania tak jak tego zażyczy sobie belfer. Przykład: na skrzyżowaniu dozwolona jest jazda na wprost z trzech pasów ruchu. Kursant wybiera środkowy (wcześniej jechał prawym, więc zmienił pas na lewy-środkowy). Reakcja instruktora: - po co tam wjeżdżasz ?! Źle zrobiłeś zmieniając pas ruchu !! Czy zrobił źle ? Zastanowiłbym się raczej nad przyczyną zmiany pasa ruchu, jednocześnie gdyby skrzyżowanie zostało pokonane właściwie, a po nim znów zajęty zostałby prawy pas ruchu, nie widzę w tym nic złego.
Obserwując nauki kolegów z pracy stwierdzam, iż 95 % z nich uczy właśnie w ten sposób pokonania zadania. Łatwo to zauważyć, bowiem spotykamy się właśnie na placu manewrowym. Czy zadania parkowania także są także podobnie "omawiane" i równie schematycznie wykonywane przez kursantów ? Wydaje się, że tak. Tłumienie umiejętności, brak rozwoju zdolności przewidywania zachowania pojazdu, "wyczucia go", mechaniczne wykonywanie zadań, z góry podane gotowe rozwiązania, narzucanie własnych (od wielu lat pielęgnowanych ?) inicjatyw.
Czy tak powinna wyglądać współczesne szkolenie kandydatów na kierowców ?
Nie wiem, "czy tak powinno wyglądać współczesne szkolenie kandydatów na kierowców?" (pewnie nie), ale wiem, że umiejetność zdawania testów jest umiejętnością samą w sobie, czego doświadczyłem, zdając w swoim czasie rozmaite testy, np. z języków obcych.
OdpowiedzUsuńTesty na prawo jazdy przypominają bardziej testy na inteligencję niż egzamin z przepisów.
OdpowiedzUsuńA jednocześnie metody nauczania - jak nam tu Tomek przedstawił - bazują na zakazie myślenia.
Strach wyjechać na ulicę.
Testy na prawo jazdy mają się sporo różnić od tych obecnych (ale kiedy, dokładnie nie wiadomo).
OdpowiedzUsuńNatomiast metody nauczania przez instruktorów, zależą tylko i wyłącznie od nich samych.
Ja się odniosę konkretnie do "łuku". Też się uczyłem na zasadzie "tyczka przy lusterku to 3/4 obrotu w prawo". I to się sprawdziło. Teraz nie mam tyczek i jakoś sobie radzę. Ale teraz nikt mogę sobie (np przy parkowaniu) korygować do woli i nie czuję presji, że "mam tylko jedną poprawkę".
OdpowiedzUsuńJednym słowem: sztuczne problemy wymagają sztucznych rozwiązań :)
coś się powieliłem niepotrzebnie ;P
OdpowiedzUsuńJa się odniosę konkretnie do "łuku". Też się uczyłem na zasadzie "tyczka przy lusterku to 3/4 obrotu w prawo". I to się sprawdziło. Teraz nie mam tyczek i jakoś sobie radzę. Ale teraz nikt mogę sobie (np przy parkowaniu) korygować do woli i nie czuję presji, że "mam tylko jedną poprawkę".
OdpowiedzUsuńJednym słowem: sztuczne problemy wymagają sztucznych rozwiązań :)
Wniosek taki, że i łuk mogłeś pokonać normalnie, a nie na tyczki-obroty kierownicą ...
OdpowiedzUsuń;-)
Palpatku, powielaj się do woli :)
OdpowiedzUsuńDobrego nigdy za wiele ;-D
OdpowiedzUsuń