środa, 30 maja 2012

Bum!

To się musiało kiedyś stać, prędzej czy później - mianowicie dostałem dziś w tył.
            Kursantka zatrzymała się przed jezdnią by ustąpić pierwszeństwa przejazdu, tymczasem kierowca Skody z tyłu spojrzał na jezdnię poprzeczną, zatrzymując się na moim zderzaku.
Prędkości prawie nie było, choć głowy nam poleciały na zagłówki. Włączam światła awaryjne i wychodzę mając w myślach uszkodzony tył. Patrzę, i oczom nie wierzę! Prawie nie ma znaku! Lekkie odciśnięcie jego tablicy rejestracyjnej, jakieś minimalne zadrapanie (sam większe zrobiłem ostatnio zmywając ptasie odchody).
Rozstaliśmy się w zgodzie, nie roszcząc do siebie żadnych pretensji.

W ogóle, dzień do du*y. Pod koniec jeżdżę z kobietą z innego miasta, na placu uczona była "sposobami" (czyli w jakimś momencie odpowiedni skręt kierownicy). Niestety, nie pamięta nich a ja nie wiem jak ona je robiła - skąd niby miałbym to wiedzieć?

Dzień beznadziejnie długi, ze złym samopoczuciem i cwaniakującymi klientami - tylko pogoda dopisała - ani gorąco ani zimno. Tylko to zbyt mało, by dzień zaliczyć do udanych.

12 komentarzy:

  1. jak ten dzień był do kitu to następny będzie lepszy na pewno a co do kolizji to tak praca jest jak to się mówi ryzyko zawodowe dobrze że tak się zakończyło że nic tobie się nie stało i kursantowi\kursantce. ja tez zaliczyłam kolizję L tylko że instruktor nie był taki wyrozumiały ;-).
    pozdrawiam Anka ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również pozdrawiam! :)

      Usuń
    2. życzę jak naj mniej kolizji jak i w pracy i równiez po i zapinaj pasy ;-)

      Usuń
    3. Zawsze zapinam pasy - to zupełna norma :)

      Usuń
    4. no i popieram bo znam takiego instruktora co nie zapiął pasów podczas jazdy i przywitał przednią szybę ;-)

      Usuń
    5. Też takich znam. Może lubią bliskie spotkania z szybą ;-)

      Usuń
    6. zapewne tak było ;-) ale musiało boleć ;-) ale teraz już czasami zapina jak nie zapomni ;-)

      Usuń
  2. Marudzisz :)

    Wypadek bez uszkodzeń to fart. Byłoby dopiero do dupy, gdyby ci gość cały tył skasował.

    OdpowiedzUsuń
  3. uuuuuuuu chrzest bojowy ... stłuczka ... mmmmmm

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę, że nie tylko ja miałam ten dzień/dni to kitu...:(((.
    Dobrze, że nic się nie stało poważnego.
    Sonia

    OdpowiedzUsuń