wtorek, 6 lutego 2018

Szkolenie na swoim czy firmowym? (3)

Było już o aucie, było o pieniądzach - to dziś ostatnia część - o komforcie pracy. W pewnym wieku to szczególnie ważny aspekt każdego dnia w pracy.

Komfort pracy

Pracując na firmowym pojeździe nie interesuje mnie w jakim stanie są np opony. Czy już się zużyły, czy jeszcze spełniają obowiązujące normy, czy już należy je wymienić na sezon zimowy. Akumulator - wiadomo że również nie ma lekkiego życia - częste korzystanie ze świateł na postoju, uruchamianie silnika co chwilę (czasem także na biegu i hamulcu jednocześnie). Odpali czy już nie da rady? Jeśli zauważam jakąkolwiek nieprawidłowość, zgłaszam to szefowi. I tyle. Sam mogę jedynie dolać płynu do spryskiwaczy, zatankować auto, wymienić przepaloną żarówkę czy bezpiecznik.

Tymczasem na swoim aucie muszę o wszystko zadbać sam. Pół biedy, gdy serwis nie robi problemów przy obsłudze auta do nauki jazdy, albo gdy mam zaprzyjaźnionego mechanika, który bez zbędnej zwłoki zajmie się usterkami w aucie. I do tego nie policzy sobie zbyt dużo. Ale jeśli nie dość że serwis jest 80 km ode mnie, to jeszcze narzeka na ponadnormatywne zużycie pojazdu, a zaprzyjaźnionego mechanika brak - to trzeba liczyć na szczęście i bezawaryjność konkretnego modelu.


Zaletą nauki na swoim jest posiadanie prawie nowego pojazdu (maksymalnie miałem jedno auto 4 lata). Jeździ on praktycznie codziennie, więc nie ma obaw że np nie odpali przy minus 15 stopniach. Obecnie pracując na firmowym aucie, mój prywatny pojazd używany jest raz lub dwa w tygodniu i to najczęściej w weekendy. Tygodniowe postoje absolutnie mu nie służą.

Wiadomo, że kolizje zdarzają się w życiu. Na nauce jazdy częściej niż zwykle. Rozbite auto nie tylko generuje koszty, ale także może wykluczyć ze szkolenia na pewien okres. W aucie firmowym ja prawie niczym się nie przejmuję. Oczywiście po kolizji nie zostawię kursanta na pastwę losu, ale wszelkie kwestie ubezpieczeniowe/auta zastępczego itp załatwia kto inny. Na swoim pojeździe nikt tego za mnie nie zrobi...

Podsumowanie

Zatem na czym jest lepiej pracować? Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Ja nie żałuję podjętej decyzji - z perspektywy tego co od ubiegłego marca udało mi się wynegocjować z firmą. Warunki finansowe, czas pracy, zasady współdzielenia firmowego auta z innymi instruktorami - tu prawie wszystko jest na plus. Oczywiście są aspekty, które wciąż będę negocjował, ale liczyłem się z tym podejmując taką a nie inną decyzję. Poza tym, zawsze można przejść z jednej formy na drugą - pod warunkiem dogadania się w firmie. A jak wiemy dobre relacje z szefem, czy możliwość konstruktywnej rozmowy/negocjacji to podstawa udanej współpracy :)

4 komentarze:

  1. Zdecydowanie możliwość konstruktywnej rozmowy/negocjacji to podstawa udanej współpracy:)
    P.S. Piękne autko:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hello Tomek!
    Great post !
    I agree with you at some points!
    Have a lovely week!
    Dimi...

    OdpowiedzUsuń