wtorek, 7 stycznia 2020

Jeż

W drugiej pracy jakby spokojniej. Ci współpracownicy, którzy rzucali mi się najbardziej do gardła, są jakby grzeczniejsi, nie wymagają więcej niż to co mam w umowie. Wiem że to chwilowe, że oni nie potrafią racjonalnie myśleć i że jeszcze w tym miesiącu pokażą swoje prawdziwe oblicza, ale przynajmniej chwilowo - jest normalniej.

Podczas wspólnej pracy nad pewnym projektem usłyszałem dziś takie coś: Tomek, czy mógłbyś zrobić dla mnie to i to? Ale nie w domu, tylko na naszym spotkaniu w czwartek? Mógłbym - odpowiedziałem. Czyli chwilowo zrozumieli, że nie zamierzam zabierać dodatkowej pracy do domu.

Oczywiście między sobą współpracownicy podchodzą jak pies do jeża. Widząc to z boku wciąż jestem zadziwiony, ale staram się w ogóle o tym nie myśleć - i po napisaniu tego wpisu natychmiast o tym zapomnę :P

Mam dziś sporo wolnego czasu. Chyba zrobię sobie jakąś fajną zupkę - może grochową?


A taka agawa marzy mi się na balkonie :)

9 komentarzy:

  1. Agawa na małym balkonie jest niepraktyczna, bo niebezpieczna przez te szpikulce na końcach liści. Swoje/babcine agawy przed laty oddałem i jestem z tego zadowolony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam duży balkon :D Następnym razem trzymaj dla mnie jak będziesz miał agawę!!! :)

      Usuń
    2. Agawa jest dobra co najwyżej na taras. Jakiego być balkonu nie miał jest za mały na taką roślinę :) Ale jakby co spytam jutro mamy, czy jej sąsiadka ma jeszcze agawy. Tylko jeśli zdobędę sadzonki/odrosty to już wtedy będziesz musiał na 100% do mnie wpaść z wizytą :P

      Usuń
    3. Bardzo chętnie! Tylko najlepiej takie małe sadzonki :D

      Usuń
    4. I koniecznie pozdrów mamę ode mnie i od mojej mamy Zosi :)

      Usuń
    5. Przekazałem i pozdrowienia i pytanie - mama przy najbliższej okazji sprawdzi, czy agawa sąsiadki nie zmarniała. A ona była już gigantyczna, bo jeszcze z czasów funkcjonowania pałacu (ale za PRL-u, nie za grafów), w którym stała na podjeździe pod kolumnami.

      Usuń
  2. Kupilam sobie agawe, malutka,przez pomylke, chcialam aloes kupic, zacmienie wzroku i umyslu :)
    Zaczela rosnac i rosnac.... I zorientowalam sie, ze to nie aloes.... :)))))
    Wiec jakbys chcial, to sobie wez, tylko dobrze policz zera w kilometrach :)
    (Mam nadzieje, ze Toto u mnie to agawa, bo jak bys juz jechal te 3000 km (tam i z powrotem), to lepiej sprawdze w atlasie! :)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha ha ha, Basiu - aloes już mam więc teraz czas na agawę, ale u nas w sklepach ciężko z tym więc albo internet albo wcale. Ostatnio znalazłem w ogłoszeniach, ale gdy zadzwoniłem to już było nieaktualne. Ale dzięki za propozycję :)

      Usuń