sobota, 11 stycznia 2020

Podsumowanie tygodnia 117

Poniedziałek święto

Wtorek

O ile w poniedziałek było trochę biało, o tyle we wtorek pozostało już tylko morko i błoto. Słabo.

Środa

Zaczynam nowy cykl wykładowy. Pełna sala, z niektórymi udaje się nawiązać jakiś kontakt, z resztą niespecjalnie - ale to i tak nieźle w porównaniu do poprzedniej grupy.

Czwartek

W drugiej pracy armagedon w zdwojonej sile. Chyba muszę iść do managera i spróbować porozmawiać. I powoli szykuję się do ewentualnej rezygnacji.

Piątek

Dzień mija szybko, może dlatego że w mieście tworzą się całkiem spore zatory. Prócz dwóch godzin cały dzień mija mi w bardzo miłej atmosferze. Te dwie godziny to kwestia osobowości i braku pewnych elementów człowieczeństwa, ale przecież to tylko 120 minut :P


4 komentarze:

  1. A co robiłeś w poniedziałkowe święto?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Długo spałem, potem zjadłem pyszne śniadanie, odpoczywałem, spacer (długi spacer) i obiadek. A potem powrót do domu :)

      Usuń
  2. Te dwie inne godziny dodały tylko smaku reszcie piątku :P

    OdpowiedzUsuń