Tak, wiem - jest 23 dzień lutego, a ja tu piszę o truskawkach. No taki jest ten świat, że o tej porze można kupić truskawki. Mało tego, nie dość że można je kupić to jeszcze całkiem nieźle smakują. Oczywiście daleko im do tych z sezonu, ale naprawdę nie są złe.
Pół kilograma okazało się zbyt dużo - mimo tego że robiłem od razu dwie tarty. No bo jedna to mało. Poczęstuję kogoś, sam zjem kawałek i za chwilę nie ma. Więc zrobiłem od razu dwie.
Tym razem zamiast masła użyłem smalcu. Jaka różnica? Łatwiej zagnieść ciasto i szybciej (robię to ręcznie, nie mam żadnego robota). Smak inny niż na maśle, czyli taki bardziej neutralny i nie dominujący. Tarta maślana jest super, ale jednak trochę zbyt pachnie mi to masło. Jest to świetne przy ciasteczkach kruchych, ale nie akurat tu.
Krem to mascarpone z odrobiną pudru oraz śmietaną 30%. Łatwo się to wszystko robi. Do tego galaretka truskawkowa i do lodówki. Smacznego :)
Ja bym jednak z truskawkami poczekał do sezonu.
OdpowiedzUsuńAle wygląda apetycznie.
No pewnie, w sezonie to wiadomo. Ale jakoś tak mnie naszło :D
UsuńOj, znowu nieźle to wygląda :)
OdpowiedzUsuńOj tak!
UsuńRozpusta w biały dzień. Na górze pączki, tutaj truskawki z ciastem. Pięknie to wszystko wygląda.
OdpowiedzUsuńA jak smakuje! :)
Usuń