Pracując w nauce jazdy nie miałem zbyt dużo czasu ani na odpoczynek, ani na zwykłe leniuchowanie, ani tym bardziej na prawdziwe gotowanie. Przez pewien czas na śniadanie jadłem smażone frytki (mrożonki z Lidla) które popijałem colą. Tak - jadłem to na śniadanie. Po wstaniu z łóżka od razu wstawiałem na patelnię porcję frytek i szedłem ogarnąć się do łazienki. Od czasu do czasu wracałem do kuchni zamieszać skwierczące frytki, a po toalecie akurat były gotowe. Były pyszne, a zimna cola z lodówki idealnie nadawała się do popicia. Nie miałem czasu/ochoty na robienie prawdziwego śniadania, więc zadowalałem się czymkolwiek.
Na szczęście okres ten nie trwał długo i mam nadzieję mój żołądek nie został trwale nadwyrężony, ale jakże diametralnie różni się on od tego obecnego. Dzisiaj śniadanie jem w pracy, przy stoliku, niespiesznie, z gorącą herbatą, koniecznie z dodatkiem warzyw. Kilka dni temu jedna koleżanka stwierdziła "na bogato - pomidorki i papryka jako dodatki!" - niestety w dzisiejszych czasach mogą się to wydawać produkty "premium". Kiedyś na obiad odgrzewałem pizzę z marketu, lub ewentualnie robiłem szybkie kanapki, ale tak czy siak - to była bardziej kolacja ponieważ z pracy w nauce jazdy wracałem do domu najwcześniej po 19, a często później. Dzisiaj po pracy o 16 jestem w domu i wstawiam kurczaka na rosół, lub robię inne fajne danie.
Kilka dni temu upiekłem sernik. Najpierw przygotowałem skórkę z pomarańczy. Cieniutko ją obrałem, wcześniej umyłem i sparzyłem. Następnie smażyłem na patelni w cukrze, ale niestety robiłem to zbyt długo. O ile smak był bardzo dobry, skórka nie była ani trochę gorzka, za to była twarda jak skwarki. Obawiałem się że w serniku nie będzie to idealnie smakować, więc zrobiłem drugą próbę. Tym razem nieco więcej cukru i zdecydowanie krócej. Wyszły idealne!
Ser zmielony tylko dwa razy, ale miałem wrażenie że już po pierwszym przejściu przez maszynkę był ok. Jajka z wolnego wybiegu, masło, dwa budynie waniliowe zamiast mąki ziemniaczanej, a do małej części masy serowej dodałem kilka łyżeczek kakao. Wcześniej przygotowałem klasyczny maślany spód który podpiekłem kilka minut zanim dodałem masę serową. Podczas pieczenia całości trzeba stopniowo zmniejszać temperaturę, by sernik nie opadł i pod żadnym pozorem nie otwierać piekarnika. Po powolnym ostudzeniu sernik tak oto się prezentuje:
Ciemne smugi to dodatek kakao, ale nie jest go zbyt dużo (choć z wierzchu może tak wyglądać). Sernik prawie wcale nie opadł - co dość często się zdarza.
Smakuje naprawdę nieźle jak na takiego bałwana kulinarnego jak ja. Nie byłbym sobą gdybym czegoś nie zepsuł - zapomniałem dodać aromatu :D A specjalnie szukałem zapachu arakowego i znalazłem go dopiero z sklepie z rzeczami typowo kuchenno-ciastkowymi (wszędzie indziej są tylko klasyczne wanilia i migdał). Ale nie ma tragedii - ser jest delikatny, nie suchy i z odpowiednią ilością skórki pomarańczowej. Żadnych rodzynek i orzechów, czy innych dodatków!
Jest to bardzo czasochłonne, ale żeby zrobić coś dobrego trzeba zazwyczaj włożyć w to sporo wysiłku. Od pewnego czasu chodzi za mną makowiec, też na takim kruchym spodzie. Wolę takie klasyczne wydania niż coś w stylu rolady czy innego zawijańca. Gdybym pracował wciąż w nauce jazdy, zapewne nie miałbym szans na takie wydziwianie - ani sił ani czasu, a tak zapewne za kilkanaście dni zrobię pierwszego w życiu makowca :)
Ano, sernik wygląda nieźle.
OdpowiedzUsuńTo jeśli Ty jesteś "bałwanem kulinarnym", to jak ja mam sam siebie nazwać? Proszę więc w przyszłości bez takich mało politycznie poprawnych porównań ;o)
😁😁
UsuńChciało Ci się używać ręcznej maszynki o mielenia? W dawnych czasach, gdy robiłem serniki ze zwykłego twargu, miołłem(?) go w malakserze. Chyba zwykle wychodził chociaż trochę opadnięty. Frytki na śniadanie, do tego z colą - dla mnie byłyby torturą. Od czasu gdy drożdżówki są po 4-5 zł, jem po prostu chleb z dżemem. marcin
OdpowiedzUsuńTeż myślałem o malakserze, ale skoro mam maszynie to zrobiłem tradycyjnie. A nie pamiętam co podałem na śniadanie jak byłeś u mnie, ale to już na pewno nie były frytki i cola 😜
Usuń