Kilka dni temu zauważyłem, że firma w której pracowałem poszukuje instruktora nauki jazdy. Zamieścili ogłoszenie w kilku miejscach, w tym między innymi w mediach społecznościowych. Rzecz jasna bez żadnych konkretów typu rodzaj umowy, czy proponowane wynagrodzenie. Ciekawe w jakim czasie znajdą kogoś do pracy, bo raczej nie będą mieli z tym jakiegoś większego problemu - oczywiście wśród osób dorabiających sobie popołudniami/wieczorami/weekendami. Najczęściej są to osoby z zawodami strażak/policjant/nauczyciel. Gdy odchodziłem od nich z pracy tylko trzy osoby (łącznie ze mną) miało umowę o pracę, reszta zlecenia/inne. Teraz gdy mijam auta szkoleniowe z tej firmy, to nawet nie rozpoznaję tych (nowych) ludzi, ale przy jakiejś okazji muszę wstąpić do nich i pogadać z szefostwem - ot tak po prostu.
Tymczasem w Departamencie z obiecanych podwyżek szykują się ale obniżki. Ogólnie - wszystko zrobiło się zagmatwane z możliwością i obniżenia i podwyższenia z tym, że byłoby to zależne od poszczególnych managerów odpowiedzialnych za konkretne działy. Bezsensowne dla pracowników nowe zasady hierarchii ustalania wysokości wynagradzania powoli będą degradować system płac. Oczywiście coś co dla szarego pracownika jest bezsensowne dla kierownictwa może okazać się silnym orężem w wielu kwestiach. I tak za pewne będzie, o ile nic się nie zmieni i nowe przepisy wewnątrz Departamentu wejdą w życie.Na razie przyglądam się temu i o ile większość z moich współpracowników była już wezwana do kierownika na szczegółowe rozmowy o tyle mnie nikt nie zapraszał. Nie mam pojęcia czy to dobrze czy źle, ale mogę zyskać trochę czasu na dodatkową analizę i ogląd sytuacji, oraz na reakcje innych.
(proza życia zawodowo-finansowego to u nas w Polsce jakby temat tabu. I komentarzy brak...)
OdpowiedzUsuńTylko u nas w Polsce? Nie wiem jak jest gdzie indziej...
Usuńja tym bardziej. Bywasz za granicą częściej ode mnie :-)
Usuń😇
Usuń