Poniedziałek
Już myślałem że do pracy pojadę hulajnogą, a tu lipa, z rana przymrozek - ślisko i zimno.
Wtorek
W pracy zapowiadają podwyżkę. Niezbyt dużą bo tylko 20% ale dobre i to.
Środa
Do domu wracam około godziny dziewiętnastej - zmęczony i głodny. A czas dla siebie mam dopiero przed dziewiątą wieczorem.
Czwartek
Kumulacja zdarzeń. Najpierw awanturująca się klientka, potem jazzowy koncert, ale po kolei.
Babka (jak na swój wiek wygląda bardzo dobrze) siedzi przede mną, przyszła załatwić ważną dla niej sprawę - już w sumie drugi raz choć ja jej nie pamiętam. Sprawdzam jej dokumenty we wniosku co trochę trwa - ale nie więcej niż zwykle. Widzi co dzieje się na ekranie monitora (jest lekko obrócony w jej stronę, ponieważ czasem daję im [klientom] do przeczytania różne formułki), a tam pojawiają się kolejne rubryki i arkusze. Cały czas próbuję się skupić wprowadzając dane tym bardziej mając na uwadze że wszystko się nagrywa, ale babka ciągle coś gada. Niby do siebie, ale chyba bardziej do mnie - a to komplementuje moją cierpliwość gdy dłuższy czas szuka w torebce dowodu tożsamości, a to chwali porządek na moim biurku aż w końcu pyta mnie "a niech pan mi powie, kiedy przyjdzie wiosna?!".
Zgodnie z procedurami ignoruję takie zaczepki. Przy moim okienku jest aż lepko od jej słodkości - ale tylko do pewnego momentu. Gdy okazuje się, że nie zgromadziła tego co powinna i odprawię ją z "kwitkiem" zaczyna się awantura. Że jestem podły, nie mam serca, że ona naskarży na mnie gdzie się tylko da, że wg niej wszystko jest w porządku a ja się czepiam itp. itd. Ja tymczasem zachowuję spokój ale tylko zewnętrzny, bo w środku telepie mną porządnie i udzielam jej wyjaśnień co do sprawy z którą przyszła. Jej zakończenie wymaga ode mnie kilku podpisów elektronicznych a to trochę trwa przy czym ona ciągle robi swoje wyrzuty. Gdy kończę najchętniej wyrzuciłbym ją spod mojego okienka, no ale przecież nie mogę. Po kilku chwilach nieaktywności na komputerze ekran wyłączył się (pisałem ostatnio - oszczędność prądu) a babka pyta czemu już nie nagrywam! Tłumaczę jej, że nagrywanie nie jest przerwane na co ona wrzeszczy że "to dobrze bo wykorzystam to przeciw panu".
Babka miała jeszcze wiele pytań do mnie, ale nie wdając się w bezsensowny dialog ze wszystkim wysłałem ją do działu skarg i reklamacji. Na szczęście przeniosła się tam z prędkością światła i rozpętała tam swoją drugą burzę. Gdy przechodziłem kilka minut później do toalety, zerknąłem w tamtą stronę i zauważyłem zdziwione miny moich współpracowników. Roszczenia pani były kompletnie nieuzasadnione a jakiekolwiek reklamacje natychmiast odrzucone.
Naturalnie sprawa trafiła do mojego managera, który zarządził kontrolę. Obejrzał zapis wideo i stwierdził że zachowałem się wzorowo. Oraz nie dałem się wciągnąć w jej próbę zmanipulowania i podporządkowania oraz wpłynięcia na wydanie jej pozytywnej decyzji. Oznajmił również, że była to nadzwyczaj trudna klientka. A że zrobił to przy obecności moich współpracowników ci zaczęli bić brawo. Uff, napięcie powoli schodziło.
Wieczorny koncert dał mi dużą dawkę świetnego odprężenia, relaksu i zadowolenia. Miejsce w pierwszym rzędzie wzmacnia niesamowity odbiór pozytywnych emocji płynących od artystów. Po koncercie krótki spacer po pustych miejskich uliczkach.
Anthony Strong Quartet |
Piątek
Wolne. Najpierw fryzjer, potem zakupy, następnie obiad na mieście i wizyta w księgarni. Muszę kupić coś na prezent. W międzyczasie dzwoni kolega z pracy i mówi że szukała mnie babka z wczoraj bo chciała przeprosić.
Po południu wizyta w saunach a wracając do miejsca noclegu wstępuję na lody. Wieczorem film i lampka wina. Od poniedziałku równe dwa tygodnie pracy bez żadnego wolnego, a potem całodzienny pobyt w Suntago i troszkę urlopu. Zapowiada się całkiem nieźle :)
Zabrzmiało jakbyś sobotami i niedzielami też miał pracować.
OdpowiedzUsuń20%to ładna podwyżka.
Koncert czyj? Zespół nie zasługuje na wymienienie z nazwy?
Nie, to soboty i niedziele mam wolne ale to nie jest jakieś wyjątkowe :P Koncertował Anthony String, że chyba gdzieś umknął podpis zdjęcia.
UsuńTez uważam, ze 20% podwyżki powinno cieszyć … nawet jeśli „tylko”
OdpowiedzUsuńNiech Ci dadzą 100% to może będziesz zadowolony
Pozdrawiam
Ula
Ula 20% to mało w porównaniu do tego jak wszystko drożeje, ale dobre i to. Pozdrowienia ☺️
Usuńpodwyżka fajna całkiem! u mnie coś muszę popytać, bo rok temu była podwyżka, całe 7 % i to tyle!
OdpowiedzUsuńNie znoszę takich awanturujących się klientów!
Ja też nie, ale co poradzić - takie życie.
UsuńGratuluję podwyżki, ale biorąc pod uwagę opisywane sytuacje w pracy, stałą kontrolę, nagrywanie, rozliczanie ... to nie zazdroszczę. (Jesteś uzależniony od lodów?) marcin
OdpowiedzUsuńNo właśnie, są minusy, a lody to sama przyjemność. I chyba nie jestem uzależniony :P
Usuń20%, to nie taka mała ta podwyżka ;).
OdpowiedzUsuńWygląda na, to że klientka od początku wiedziała, że nie ma kompletu dokumentów, bo na początku chciała Cię zbajerować żebyś ostatecznie łagodnie ją potraktował...
Fajnie, że przełożony najpierw obejrzał monitoring.
Dawno nie jadłam lodów, a w zamrażarce leżą pistacjowe :).
Smacznego, u mnie za oknem prawdziwa zima więc wystarczy gorąca herbata :)
Usuń