Ostatnie trzy-cztery tygodnie były wyjątkowe. Jeszcze nie miałem aż tyle dodatkowej pracy. Do tej pory, gdy poświęcałem czas na naukę to dlatego, że miałem jakiś egzamin lub zaliczenie. Tym razem było inaczej. W czerwcu (dokładnie 28 czerwca) miną dokładnie dwa lata odkąd pracuję w Departamencie Spraw Trudnych i Beznadziejnych. To był różny czas, ale ogólnie - dziś zdecydowanie inaczej patrzę na to co wokół mnie. Przede wszystkim:
- nabrałem odrobinę doświadczenia (co daje trochę więcej komfortu z trudnymi przypadkami);
- początkowo skupiałem się na jednych obowiązkach, teraz rozdzielam czas między różnymi projektami (różnorodność jest dobra);
- nowe projekty są ciekawe, inspirujące, rozwijające no i korzystne finansowo (lubię to!);
- zdobyłem przychylność współpracowników (nie wszystkich oczywiście), dziś są dla mnie o wiele lepsi niż wcześniej;
- jestem pewien, że pokazałem się z dobrej strony (manager ma do mnie większe zaufanie);
- wypracowałem swój własny styl, który mi bardzo odpowiada;
Są też minusy, ale tam gdzie jest duża odpowiedzialność muszą być minusy. Wszystko jest do przejścia, w tej chwili wydaje mi się że nie ma rzeczy niemożliwych. A to że trzeba chodzić jak w zegarku, to może i lepiej?
Ale wracając do ostatnich tygodni. Wydarzyły się w tym czasie dwa bardzo ważne dla mnie fakty, dwa spore projekty, które realizuję SAMODZIELNIE. Musiałem się do nich przygotowywać przez dużą część czasu - częściowo robiłem to pomiędzy klientami w pracy (manager pozwolił mi korzystać z jego stanowiska pracy) a resztę w domu. Pierwszy projekt zakończył się pełnym sukcesem, do managera dotarły same pozytywne opinie, dostałem nawet pochwałę - chyba pierwszy raz, ale to mało ważne. Lubię dobrze wypaść w ważnych sprawach, wszystko dopiąłem na ostatni guzik i nic mnie nie zaskoczyło, a niebezpieczeństwo wszelkiej maści było mnóstwo. Departament zyskał na tym bardzo dużo.
Drugi projekt, z mojego punktu widzenia jest jeszcze ważniejszy niż ten pierwszy - miał swój pierwszy finał wczoraj (poniedziałek). Znowu garniturek, pasek z czerwono-zielonym delikatnym akcentem oraz odpowiednio dopasowane Oliviery poszły w ruch. Wszystko odbyło się na najwyższym poziomie, jestem zachwycony! Muszę jeszcze pomyśleć o ładniejszym zegarku, to drobiazg - ale ważny. Reprezentuję cały nasz oddział Departamentu, muszę więc ładnie wyglądać. Poza tym pierwsze wrażenie - nastawienie, mimika, sposób ubrania, tembr głosu - wszystko to wpływa na to jak zostanę odebrany. I nie będzie już drugiej szansy, tzn. część druga projektu oczywiście będzie, ale ocena jaką dostanę podczas pierwszej minuty/dwóch pozostanie ze mną na długo.
Jeszcze w życiu nie miałem tak odpowiedzialnego zajęcia jak teraz. Czynności, które musiałem wykonać/przygotować sprawiały mi tak dużo radości, że nie zdawałem sobie sprawy z tego że po pracy siedziałem po 6-7 godzin przed komputerem non stop. Moja pozycja w Departamencie jest diametralnie inna niż wcześniej. Jednoznacznie ciężka praca prowadzi do sukcesu, muszę bardziej w siebie wierzyć.
Druga część finału odbędzie się na początku czerwca. Już wiem że startuję z innego, lepszego pułapu niż przed pierwszym. Raz, że zdobyłem mnóstwo przychylności dwa że bardziej wiem czego się ode mnie oczekuje. Pokłosie tego projektu będą się ciągnęły przez co najmniej 3-4 miesiące a może i dłużej. W tym czasie pozostanie mi już tylko dwie rzeczy - spijać piankę wytężonej pracy, zbierać pochwały od managera (:P) i nie tylko od niego. No i ładnie się ubierać, to przede wszystkim. Tu już nie ma dowolności.
Tymczasem jedne z ostatnich tulipanów:
Tulipany śliczne!
OdpowiedzUsuńTak czytam o twojej pracy, świetnie że rajcują cię takie wyzwania i się w nich odnajdujesz! Jednakoż jeśli chodzi o mnie to hmmm zupełnie by mi taka praca nie odpowiadała. No ale ja emeryturkę już pobieram, w Departamencie pracować nie będę ;) tobie zaś dalszych sukcesów życzę, bez przykrych niespodzianek :)
Dzięki 😊
UsuńAha.
OdpowiedzUsuńZ wrażenia (onieśmielenia?) aż nie wiem, napisać. Gdyby nie Maria tulipany mógłbym chociaż pochwalić, ale mnie ubiegła i dupa.
No trudno. Następnym razem musisz zajrzeć tu przed Marią :D Piszesz z domu? Już wróciłeś?
UsuńTak, rano SMS-a wysyłałem z przystanku, gdy czekałem na autobus.
Usuń👍👍
UsuńAż miło przeczytać, że ta wszystko dobrze idzie, a minusy faktycznie zawsze jakieś są.
OdpowiedzUsuńRadiomuzykant-ka
Tak, dokładnie tak. Nie mogę znaleźć linku do Twojego bloga, możesz podesłać? Dziękuję :)
UsuńGdy się ma sporo zajęć to człowiek jest bardziej zorganizowany, tak mi się wydaje /pisze na swoim przykładzie/
OdpowiedzUsuńTomek, jeszcze może tak się stać, ze przy Twoich staraniach i obowiązkowości Ty zostaniesz managerem 😊
Tulipany piękne, ogólnie maj jest dla mnie najpiękniejszym miesiącem 😊
Orszulka
E tam, to bardzo długa droga a ja nie wiem czy aż tyle tu wytrzymam 😉
UsuńJestem odwrotnością Ciebie jeśli chodzi o pracę 😄 nie lubie wychodzić przed szereg. .
OdpowiedzUsuńWiesz z tym ubieraniem się i wyglądem ze względu na pozycję, to sprawa lekko dyskusyjna. .
Pamiętam jak mój chlop opowiadał o pewnym profesorze z wydziału na którym studiował. Czekali z grupą na zajęcia i w pewnym momencie patrzy, idzie jakiś kloszard. W paskudne koszuli, podartych starych portkach, włosy w nieładzie i fajką w ustach - pierwsza myśl, kto wpuscil zula do budynku uniwersytetu.
Jsk się potem okazało, był to jeden z najmądrzejszych facetów wykładających przedmiot, którego nie umiałam się nauczyć, a to co wykładał, budziło zachwyt w studentach, jak potężną wiedzę facet prezentował. Nikt nie zwracal później uwagi na jego wygląd. Ważne było, co mówił
Podsumowując, nie jak wyglądasz, ale co mówisz, powinno budzić szacunek :)
Pewnie jest w tym trochę racji, ale ja uważam że wygląd jest bardzo ważny.
Usuń