sobota, 5 sierpnia 2023

Podsumowanie tygodnia 303

Poniedziałek

Jeszcze pięć dni w pracy i kilka dni wolnego. Zręcznie lawiruję między minami, pułapkami a niefajnymi klientami. Czasem trafi się ktoś miły/normalny ale to mniejszość. Niemniej jednak mam sporo szczęścia. Jak obserwuję okienka obok, to aż się uśmiecham sam do siebie.

Wtorek

Deszczowo. Tak bardzo, że wracając z pracy przemokłem do suchej nitki. Moja hulajnoga jest jednak wodoodporna, przejeżdżałem nią przez kałuże a woda bryzgała w każdą stronę. Po dojechaniu do domu przetarłem wyświetlacz i w zasadzie tyle. Następnego dnia przekręcam kluczyk i jadę - czyli wszystko ok (przynajmniej na razie :P).

Po pracy jadę na basen - tym razem to relaks bez saunowania, ponieważ na czas wakacji sauny czynne są od czwartku do niedzieli. Zapewne z uwagi na mniejsze zainteresowanie.

Środa

W mieszkaniu wciąż suszą się ubrania z wczoraj - kompletnie przemoknięta kurtka i spodnie. Nawet wieczorem są nadal porządnie mokre. W pracy zgrzyt. Co już nikogo nie dziwi, wszak napięcia są tu na poziomie codziennym. Tym razem pewien młodzik trochę narozrabiał i nabrudził. Po wszystkim pozostawił po sobie trochę smrodku, który niebawem się rozejdzie, ale niesmak pozostanie. Dobrze, że ja taki nie jestem.

Czwartek

Na squashu poznaję nowych ludzi. Trochę dziwnie się czuję mówiąc do nich per "ty", zwłaszcza - jak mi się wydaje - do starszych ode mnie - jednej z kobiet i dwóch facetów. Reszta w moim wieku mniej więcej, lub nieco młodsi. Okazują się być miłymi, przyjaźnie nastawionymi ludźmi. No dobra, klną jak szewc - ale co mnie to obchodzi? 

Piątek

Uff, ostatni dzień przed urlopem. Po pracy idę na obiad do jednej z niedawno otwartych restauracji. W moim małym miasteczku jeszcze jakiś czas temu prócz pizzerii nie było zbytnio wyboru na zjedzenie czegoś porządnego, ale powoli stan ten ulega zmianie. To dzisiejsze miejsce jest nawet ładne, jakość jedzenia całkiem poprawna, ale obsługa - dramat. Zero zaangażowania, zero uśmiechu = zero napiwku. Jak można kilka razy przejść obok stolika z pustymi rękami i nie zabrać pustych naczyń? Jak można nie zapytać "czy wszystko w porządku?". Jak można nie zaproponować deseru/czegokolwiek? Obsługa nie reaguje na kontakt wzrokowy - słabo. W dużym mieście, widać znaczącą różnicę - z tym że tam wybór restauracji jest ogromny. 

Kaczka sous vide, krem z groszku, krokiet ziemniaczany

Wieczorem pakuję się, ponieważ jutro wylatuję do Gdańska na nieco dłuższy weekend :) Niestety prognoza pogody jest raczej deszczowa - ale na pewno nie zepsuje mi to wyjazdu! Mam kilka alternatyw dla opadów atmosferycznych, poza tym pogoda nie jest najważniejsza!

20 komentarzy:

  1. Hmmm ja tam nie jestem światowcem\światowczynią, jadam tylko w domu i na dodatek to co sama sobie ugotuję, dlatego to mam problem z rozpoznaniem tego co znajduje się na pokazanym na zdjęciu talerzu ;)
    To okrągłe w panierce to mi wygląda na jakiś kotlet jakby, wkoło niego widzę kiełki jakieś roślinki. A i liść buraka jest mi znajomy wnioskuję więc, że to brunatne leży na musie z buraczków, ale z czego to to brunatne intryguje mnie niezmiernie!!!
    Proszę cię Tomku oświeć mnie co żeś konsumował? A i nazwa potrawy też by mnie interesowała :)
    Wspaniałego urlopu życzę! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mario - tak na szybko zanim wskoczę do samolotu - to kaczka wolno gotowana, krótki opis jest pod zdjęciem 👍

      Usuń
    2. To okrągłe w panierce to krokiet ziemniaczany, obok krem z zielonego groszku z kiełkami rzodkiewki i rzodkiewki marynowane (bardzo smaczne). Te dwa kawałki obok to filet z kaczki na sosie wiśniowym. Ogólnie całe danie fajne.

      Usuń
    3. Dzięki za szczegółowy opis :)
      Kaczka w sosie wiśniowym i marynowane rzodkiewki ciekawe smaki, reszta zestawienia, też ciekawa.

      Usuń
    4. Proszę uprzejmie. Danie ciekawe, chociaż na nie pewnie nie wrócę...

      Usuń
  2. U mnie pada i jest problem z wysuszeniem tego, co przemoknie. Ale i tak lubię deszcz. ;) udanego wyjazdu, pozdrów Neptuna. ;)
    Radiomuzykant-ka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, tu nie jest źle z pogodą, przynajmniej na razie 🙂

      Usuń
  3. W Gdańsku ponoć władze zachęcały mieszkańców do zaopatrywania się w worki z piaskiem w punktach dystrybucji. Ale może to się okaże straszeniem na wyrost i te spodziewane opady nie będą aż tak obfite.

    Młodzik raczej "narozrabiał i nabruździł" - chyba że faktycznie, literalnie nabrudził, wtedy spoko luz.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pracownik do dupy, a może szef też do dupy.
    Jakoś mi się nie chce wierzyć, że szef jest mega przyjazny, do rany przyłóż i trzyma u siebie takiego pracownika.
    Niestety często pracownicy jak widzą jakiego mają szefa, to też sie nie starają, jednocześnie szukając już innego zatrudnienia, o czym oczywiście, szefa poinformują na wyjściu.
    Zatrudniałem ludzi w swojej firmie, o czym u się pisałem i z niektórymi mam do dziś kontakt, nadto z żadnym się nie pożarłem, choć kilku odsunąłem na boczny tor, a następnie oni sami się usunęli ze st. mac.
    Baltazar221

    OdpowiedzUsuń
  5. Obecnie jest tyle atrakcji wszędzie, że pogoda staje się mało ważna (a może raczej jej średnia odsłona, bo pogoda jest zawsze jak nauczył nas nauczyciel geografii w gimnazjum).

    O. Ciekawe z tymi kierunkowskazami od strony przepisów. W sumie nigdy nie mieszkałem przy ulicy z przystankami, nie miałem jak obserwować zmian w autobusach.

    Ogłoszenie w końcu wisi jak miało. Ale nie ma odzewu. :D

    Dzięki. :) Dziś już pierwsza recenzja.

    Pozdrawiam!
    https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, prócz pogody ważny jest klimat - mam na myśli to z kim się jedzie, jakie jest nastawienie i ogólnie - chęci.

      Usuń
  6. W klubach, w których jestem, czy byłem, to w miarę wszyscy walą na "ty". To może też kwestia kraju. W Szwecji to w pracy też się tak mówi, per ty, bo "pan", "pani" i nazwisko, to tam mało kto używa. Przynajmniej tak było kiedyś, jak teraz jest, to nie wiem, ale nie podejrzewam, żeby się zmieniło ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem staromodny w tych kwestiach, ale pewnie jakbym poprzebywał dłużej w takich krajach jak Szwecja - pewnie bym się przyzwyczaił.

      Usuń
    2. W Anglii mówienie sobie na „Ty” jest nagminne i normalne, co na poczatku pobytu tam było dla mnie wyjątkowo dziwne 😊
      Obecnie, po 17 latach pobytu tam i powrocie do kraju musze bardzo uważać, żeby nie walnąc na Ty do różnych osób, którzy są ode mnie zdecydowanie starsi, czy tez takim, którym wypada mówić per Pani/Pan 😊
      Ostatnio zatrzymała mnie Policja, zapomniałam się z wrażenia i było z mojej strony na „Ty” 🙈😊
      Ula

      Usuń