Poniedziałek
Wciąż żyję wrażeniami koncertu, który odbył się w weekend. Ku mojemu zaskoczeniu nie było dzikich tłumów, choć wszystko odbywało się w bardzo popularnym (i drogim) małym miasteczku, to zdaje się że większość ludzi w weekend wybrała wyjazd nad wodę/zalew/jezioro.
Trochę słabo, że organizatorzy słabo zorganizowali strefę gastronomiczną - tak głośno zapowiadaną. Raptem jeden food-truck, do którego była duża kolejka. Prócz tego kilka stoisk z piwem - a fe! Ale może to i lepiej, nie dane mi było najeść się na wieczór a w zasadzie na noc, bo do domu wróciłem grubo po północy.
Wtorek
Rano i wieczorem załatwiam dwie sprawy, ale pomiędzy nimi mam już czas dla siebie. Spędzam go na wsi, wdychając jakże inne powietrze. Mimo upałów, w starym wiejskim domu jest o wiele przyjemniej niż w mieszkaniu w bloku bez klimatyzacji. Wychodzę na zewnątrz tylko o to, aby zrobić kilka zdjęć kolorowym kwiatom, które rosną sobie beztrosko w ogrodzie. Na wieczór wracam do siebie, muszę uprasować kilka białych koszul do pracy, ale potem długo przeglądam oferty biur turystycznych na styczeń/luty niestety nic ciekawego nie znajduję.
Środa
W pracy nudy. Klimatyzacja działa, o dziwo im bardziej gorąco tym jednak potrafimy się wszyscy wspólnie dogadać. I nawet jeśli ktoś co jakiś czas zmienia ustawienia temperatury/nadmuchu to i tak w ten upał nie jest źle. Po południu krótka przejażdżka rowerowa. Ale nawet wtedy gorąco bardzo.
Czwartek
Balkonowe pomidory są pyszne. Lekko słodkie i soczyste. Zjadam je do kanapek w pracy - w sam raz jako dodatek.
Piątek
Wyjeżdżam do dużego miasta. Ale to dopiero po pracy, a w pracy ustalam kilka dni wolnego we wrześniu, ponieważ mam kilka planów, ale mniejsza z tym. Gość, który układa grafik nie robi mi żadnego problemu, choć wiem że we wrześniu kilka innych osób też chciało mieć wolne. Oczywiście to tylko kilka dni, bo dłuższy urlop szykuję na październik - czyli wyjazd na Kretę. A w dużym mieście gorąco, jak u mnie. Na szczęście w restauracji jest klimatyzacja, na saunach prawie pusto za to w basenach mnóstwo ludzi - ale tą część aquaparku omijam szerokim łukiem. Za to wieczór całkiem chłodny - wszak po mojej prawej stronie rzut beretem do pięknego lasu, który daje sporo chłodu i powietrza...
Pomidorki i kwiatki nieźle wyglądają. Tu od wczoraj trochę cieplej, tak, to było koło 17-18 stopni ;)
OdpowiedzUsuńNo, znowu wyszedłem jako anonimowy ;o)
UsuńCoś się nie zalogowałeś 😀 Pomidorki całej smaczne, w ubiegłym roku były słabe w smaku, te są chyba innej odmiany.
UsuńPiękne kwiatki. :) Ja też się zajadam swoimi pomidorkami z balkonu. :)
OdpowiedzUsuńAle masz takie mini czy normalne, większe?
UsuńNiesyty kupne pomidory nie umywają się do tych wychodowanych w domowym ogródku. Twoje dojrzały bardzo ładnie.
OdpowiedzUsuńOpis koncertu - nie przesadzasz aby z anonimowością? Już nazwisko tej pani występującej na scenie chyba mogłeś podać?
Ale przecież każdy widzi kto to jest, czy zdjęcie aż tak niewyraźne?
UsuńŻe co?! Słabo zorganizowana strefa gastro? A to co?! Nie mogłeś się nażreć w domu na wieczór? A o głodówkach pozytywnych nie słyszeliśmy? Co z Wami nie tak?
OdpowiedzUsuńMieszkanie w bloku bez klimy. No weź..., wiem standardy się zmieniają. Budujemy ciulstwa, które wymagają klimy, kiedy stary wiejski dom - nie, i jest w nim przyjemnie i w lecie, i w zimie. Jak oni to robili?
Ja..., klima w lecie. Pierwszy raz jestem przeziębiony w lecie. Raz wcześniej byłem, ale to nie z powodu klimy, dziś, niestety z jej powodu. No rewelka, wiyncyj klim montujcie. Przemysł farmaceutyczny się cieszy.
Ja nie wiem co z tą klimą. Za chwilę nad miastami będą musieli zamontować kopuły, bo okaże się, że społeczeństwo nie jest w stanie żyć bez klimy. Serio?!
No i po co jedziesz na Kretę, skoro nie lubisz upałów. Może na skandynawię, tam nie ma gorąco, nie potrzeba klimy.