Kilka dni temu odezwała się do mnie kursantka, która robiła u mnie kurs mniej więcej 8 lat temu. Obecnie sytuacja ją zmusiła, kupiła małe autko i potrzebuje przypomnieć sobie najważniejsze zasady, oraz potrenować manewry parkowania.
Kilka razy w tygodniu popołudniami (a może bardziej wieczorami) idę pod jej blok skąd zaczynamy. Początkowo lekcji próbował udzielać jej tato (gratuluję pomysłu :P), ale szybko z niego zrezygnowała. Dla niego fakt że szarpie jej auto, albo nie zmienia wystarczająco szybko biegów, lub to że czasem spojrzy na lewarek zmiany biegów jest powodem do ostrej reprymendy, a nawet krzyku na córkę. Opowiadała mi, jak na jednym ze skrzyżowań chciała się upewnić czy musi przepuścić pojazd jadący z przeciwka, na co jej ojciec stwierdził: "kur*a to ty tego nie wiesz?!".
Z oczywistych więc względów pracujemy znowu - bo z jej tatą się nie da. A dla mnie to miłe że po tylu latach wciąż miło wspomina jazdę, mnie oraz cały kurs.
Tymczasem majowe tulipany:
Widać, że niektórzy cenią Twoją pracę :)
OdpowiedzUsuńOj tak :)
UsuńAle to tak na lewo dorabiasz? Bez odprowadzania podatku?
OdpowiedzUsuńTo miłe, że kursanci wracają do Ciebie z prośbą o podszkolenie w jeździe.
OdpowiedzUsuńTak, prócz tego często jest jeszcze tak że ucząc kiedyś tych ludzi obecnie przysyłają do mnie swoje dzieci :)
UsuńBez przesady, aż tak stary nie jesteś! ;-D
UsuńNo pewnie że nie, ale wcześnie zacząłem pracę.
Usuń"Jestem dziecko pracujące - żadnej pracy się nie boję!" ;-))
UsuńCoś w tym rodzaju.
Usuń