Od samego rana dużo się dzieje. Sporo ludzi z gratulacjami. Pierwsza rozmowa z szefem n/t mojej przyszłości w firmie - ale już tak na poważnie. Moje poprzednie sygnały szef przytakiwał ale i zbywał. Dziś powiedziałem mu, że rozważam zmianę pracy.
Wtorek
Z samego rana poirytowany szef pyta o moją decyzję - albo zostaję w firmie albo kończę pracę. Rzucił, że mógłby zaoferować mi indywidualną stawkę. Teraz? Dopiero teraz? Popołudniowy telefon od prawdopodobnie przyszłego pracodawcy. Zaprasza mnie na rozmowę na poranek dnia następnego.
Środa
Kilkanaście minut po ósmej już wiem, że czas na mnie. Zwijam się z dotychczasowej firmy i zmieniam pracę. Późniejsza rozmowa z szefem tylko mnie w tym utwierdza - nie wchodząc w szczegóły pracy w prywatnej firmie.
Czwartek
Praca w upale, klimatyzacja prawie na maksymalnych obrotach. Ale już niedługo. Na stronie firmy pojawia się ogłoszenie, że poszukują instruktora.
Piątek
Ostatni dzień w tej pracy - huurrrraaaaa! Popołudniowy obiad w restauracji z mamą i Renatą - świętujemy mój egzamin :)
Aha.
OdpowiedzUsuń:P
UsuńByły pstragi? Sluszna decyzja zmieny pracy!!! gratulacje!
OdpowiedzUsuńByły, dzięki 😊
UsuńCóż, facet powinien już wiedzieć, że nie należy stawać pomiędzy Pszczółką a jej podwyżką. ;-)
OdpowiedzUsuńOd co najmniej dwóch lat... :-)
UsuńNo to fajnie z tą nową robotą :)
OdpowiedzUsuńJeszcze chwila...
UsuńNo cóż. Firmy, które jeszcze nie wpadły na to, że demografia ciągnie za sobą poważne konsekwencje, których nawet dziś nie znamy, mogą się z myśleniem z przed dekady zwijać z rynku. Dziś, chyba oprócz wawki, gdzie napór Ukraińców, jest rynek pracownika i on się będzie nasilać. To już sie dzieje u nas na Górnym Śląsku, a rozleje się po PL.
OdpowiedzUsuńPewnie tak.
Usuń