Szykuje się upalny tydzień, wciąż rozmyślam na temat klimatyzacji ale nie podejmuję decyzji.
Wtorek
Po pracy wyjazd w większym gronie (z Grażyną) na piknik do rezerwatu przyrody. Kończymy późnym wieczorem.
Środa
Pracowity dzień od rana do wieczora, bez spotkań towarzyskich.
Czwartek
Po pracy robię ciasto śliwkowe i obiad - pieczonego łososia z warzywami (także z piekarnika). Gorąco bardzo bardzo! Wrażenie to potęguje włączony piekarnik.
Piątek
Po południu kolejna wycieczka, a później nocne zwiedzanie miasta - pustego, wyludnionego i niezbyt zachęcającego. Upał nie odpuszcza.
Ja przy tych upałach w dzień to najwyżej wodę gotuję.
OdpowiedzUsuńI tak jest najlepiej, ale za chwilę będzie już chłodniej 😊
UsuńU nas upałów już nie ma, jak na kotliną usiadła chmura tak padalo kilka dni, zrobiło przerwę na dwa i znowu pada 😃
OdpowiedzUsuńWspółczuję ukropu, ale może nasz deszcz w końcu dojdzie i do was 😉
Agnieszko - dzisiaj (poniedziałek) już jest lepiej bo chłodniej. No i deszcz się pojawił, na zmianę z przejaśnieniami.
UsuńW takim razie można funkcjonować, jak chłodniej i jeszcze deszczyk 😃
UsuńPrzeczytałem "dreszczyk" 😁
UsuńNo wiesz, dreszczyk też może być, po deszczu lub w deszczu i w ogóle 🙃
UsuńHa ha 😁
UsuńA śniadanie wenezuelskie było ? 😊
OdpowiedzUsuńUla
Ula - było wczoraj 😊
UsuńSuper 😊
UsuńAle smacznie było, pod orzechem w dodatku 😁
UsuńNad klimatyzacją zastanów się do następnego lata, w najbliższych miesiącach bardziej się przydadzą kaloryfery 🙂
OdpowiedzUsuńTak, ale może teraz po sezonie będą trochę tańsze?
UsuńFakt, w motorze chyba trudniej o klimatyzację niż w aucie.
OdpowiedzUsuń😁
UsuńŁososia też sobie czasami robię :)
OdpowiedzUsuńPieczonego czy z patelni?
Usuń