Słaby dzień z wielu powodów. Choć jak tak sobie myślę, to może nie ma co marudzić - zawsze mogłoby mnie spotkać gorsze rzeczy. Przeżyłem, choć było ciężko. Plus jeden - na koncie wynagrodzenie (trzy dni przed czasem).
Wtorek
Wyciągam spodnie, w których chodziłem jakieś pół roku temu. Są zdecydowanie zbyt duże - szczególnie w pasie - muszę korzystać z paska, bo inaczej spodnie spadają. Fajnie :)
Środa
Wciąż oczekuję na informacje czy kartki z Majorki już doszły. Wiem, że co najmniej jedna jest już u adresata, ale wysłałem ich ponad dziesięć...
Czwartek
Po południu piekę ciasto śliwkowe. Ostatnio miała okazję próbować je Grażyna - która przepis wzięła z mojego bloga i teraz sama również robi takie ciasto. Potem jadę rowerem nad zalew. Wracam gdy jest już zimno i wietrznie.
Piątek
W pracy względnie spokojnie, a po niej wyjeżdżam do dużego miasta celem odpoczynku. Chyba mnie przewiało...
Skoro doszła jedna, to i inne może dojdą. Jest nadzieja.
OdpowiedzUsuńTak. Matka głupich.
Usuńpotwierdzam, ciasto śliwkowe jadłam i bylo swietne i nie tylko ciasto jadłam...a ja je też robię, dzieki Tobie.
OdpowiedzUsuńi dziekuję za wszystko.
a nad tym zalewem nie byłam?
Cieszę się że smakowało wszystko, a nad tym zalewem chyba nie byłaś (jeszcze) 👍
UsuńWidzę, że nie tylko ja miałam średnio udany tydzień 🙈 czy to będzie egoistyczne jeśli napiszę, że czuje się pocieszona 😄. Musisz lubić owocowe ciasta, wcześniej były z malinami, teraz śliwki 😃.
OdpowiedzUsuńLubię ciasta w ogóle, trzeba korzystać kiedy owoce są najlepsze 😊
UsuńJa akurat ciasta z owocami średnio lubię, bardziej z kremem i koniecznie czekoladą 😄😆
UsuńAż tyle słodkości? Nie zbyt dużo? 😁
UsuńJakie dużo 😅 według mnie akurat 🙃
UsuńHahaha, no dobrze - niech będzie że akurat ;-)
Usuń