poniedziałek, 7 marca 2011

Instruktor techniki jazdy [2]

Wczoraj wróciłem z Torunia, gdzie odbywał się kurs na instruktora techniki jazdy. Szkolenie dwudniowe, pierwszy dzień (piątek), wypełniony od rana do wieczora teorią. Ciekawie prowadzone, interesujące i do tego dobrze poukładane (najciekawsze zajęcia na końcu). A były to - psychologia, zasady bezpiecznej jazdy, dydaktyka/metodyka.
Dostaliśmy materiały, dzień minął nawet szybko. Sobota - czyli drugi dzień szkolenia - zaczyna się krótką teorią dotyczącą tego co będziemy ćwiczyć na torach, a po chwili wsiadamy do pojazdu. Troje kursantów + instruktor - który sam prowadzi pojazd jadąc na tor.

Pierwsze auto, którym ćwiczyliśmy był Ford Focus (jak na zdjęciu). Wyposażony w ABS. Ćwiczymy hamowanie w zakręcie i zjawiska podsterowności i nadsterowności. Po kilku próbach coś z tego zaczyna mieć sens. Hamowanie nie jest trudne, a pod i nadsterowność też spokojnie do nauczenia. Bo naszym zadaniem jest zaprezentowanie tych zjawisk a także ich opanowanie. Co mniej więcej 15 minut zmiana za kierownicą.

Następnie zmiana na auto bez ABS (na filmie moment hamowania jest rozpoczęty wcześniej - stąd taka łatwość wykonania zadania). Zaczynamy od hamowania w zakręcie - massakra ! Z prędkości około 50 km/h zamiast skręcić jadę prosto łapiąc pachołek pod auto. Instruktor tłumaczy, a w tym czasie robimy podsterowność. Za moment znów hamowanie - i znów to samo. Lądujemy za torem jazdy. Nadsterowność wywołuje instruktor, który zaciąga hamulec awaryjny na samym środku długiego łuku. Udaje mi się to opanować, więc znów jedziemy na hamowanie. I tak przez dłuższy czas - bo mimo wszystko nie takie to proste dla mnie. Zresztą nie tylko dla mnie, bo i inni jeżdżą poza wyznaczonym torem.

Kolejna zmiana na auta - tym razem wsiadamy do takiego, które posiada ABS i ESP. Wrażenia z jazdy podobnie jak pierwszym autem, z tym że przy końcu hamowania awaryjnego lekko wpadał w nadsterowność co dało się opanować.

Po przerwie obiadowej czas na kolejne dwa zadania - jazdę pomiędzy pachołkami i przejazd szosowy (niektóry tu już widzieli ten filmik na YT). Tu mamy do dyspozycji Toyotę Yaris 1.0 i 1.3 oraz Chevroleta Aveo 1.2. Jeździ się nimi podobnie, a że nie jest to jazda na czas (prócz tej pomiędzy pachołkami), nikt nie testował ich możliwości.
Wg mnie najłatwiejsze zadania, więc można było czerpać przyjemność a nie tylko pilnować uciekającego tyłu lub przodu. Pojeździliśmy kilka przejazdów po torze i wróciliśmy do ośrodka, na wykład z systemów bezpieczeństwa jazdy.
Zaprezentowano wówczas m.in działanie poduszki powietrznej. Ciekawym doświadczeniem było zajęcie miejsca za kierownicą pojazdu który dachował (zdjęcie). Około 19.30 wykład a tym samym cały kurs - dobiegł końca.

Jak dla mnie bardzo fajnie spędzony czas, mogłoby być więcej jazd - ale to wymagałoby dołożenia dnia szkolenia, co wiązałoby się z podwyższeniem kosztów niestety. Nie podobał mi się fakt, iż instruktorzy nie mówili jednym głosem - tzn każdy miał jakieś swoje pomysły na zrealizowania zadania. Bo może to i jest dobre, ale najpierw wolałbym opanować podstawy. Innym zgrzytem jest to, że nie wszyscy informują o błędach. A szkoda, bo na kursie wszelkie błędy (związane z techniką jazdy np) powinny być wskazane kursantowi. Wyglądało to tak, że z jednym instruktorem jeździło się fajnie bo nic nie mówił - ale po zmianie auta (i instruktora) okazywało się iż zadania/technika powinny być inaczej wykonane.

No i byłoby tyle na teraz. Resztę napiszę później. Nie pozostaje nic innego, jak się zacząć uczyć i zapisywać na egzaminy :)

12 komentarzy:

  1. fajny ten filmik :) ja to bym strąciła wszystko jak leci ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyli z instruktorami jak wszędzie - jedni lepsi, inny nie bardzo. A poduszkę w działaniu tylko oglądałeś, czy miałeś okazję poczuć jej działanie na sobie?

    OdpowiedzUsuń
  3. Egzamin egzaminem, uczenie się uczeniem się, ale czy coś z tego, co trenowałeś przyda ci się w normalnej jeździe? Jak czujesz?

    I druga rzecz, czy ta liczba godzin nie jest jednak stanowczo za mała? W sumie sporo kasy jak za taki krótki kurs a do egzaminu nie czujesz się chyba przygotowany?

    Trzy, wiesz coś o samych egzaminach?

    OdpowiedzUsuń
  4. Polly - ja też leciałem po pachołkach, choć starałem się je omijać ...

    Hebius - pokażę Ci filmik jak załaduję na YT, bo to długo trzeba by tłumaczyć.

    OdpowiedzUsuń
  5. Walp:
    Tak, takie szkolenie na pewno przydaje się w normalnej jeździe.

    Za takie pieniądze trudno wymagać więcej jazd. A i tak dostaliśmy auta na niedzielę, choć nikt za to nie płacił.

    O co konkretnie pytasz o egzaminach ?

    OdpowiedzUsuń
  6. Gdzie można zdawać, jakie ceny, jaka zdawalność itd itd...

    Ale mam już obietnicę, że autor opisze to w następnej blotce :)

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja się uczyłam ale samochodem z ABS, a na co dzień jeżdżę samochodem bez :) no ale ja byłam na szkoleniu dla zwykłych śmiertelników - pamiętam jak dziś, zafundował mi je mój eks, na dzień kobiet :) Taki romantyk :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Nietypowo, to tak na dzień kobiet ? :P

    OdpowiedzUsuń
  9. jakoś na filmiku tego nie widzę :P

    OdpowiedzUsuń
  10. przewracania pachołków ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Aaaa, bo to taki grzeczny filmik ;-) Te pozostałe zostawiłem dla siebie.

    OdpowiedzUsuń