wtorek, 22 grudnia 2015

Prawidłowa praca rąk

Kursant od chemii gospodarczej i kosmetyków zaczyna powoli orientować się o co w tym wszystkim chodzi. Lusterka i pasy nie zajmują mu więcej niż 2-3 minuty, rusza w miarę nieźle, biegi myli tylko czasami, a nawet parkowanie co jakiś czas się uda (powiedzmy że raz na pięć).

Natomiast rzecz, której nie mogę go oduczyć to zaciskanie kierownicy. Doszło już do tego, że musiałem go uderzyć podczas zmiany pasa, ponieważ groziła nam możliwość kolizji z pojazdem obok a on nie reagował na mnie w ogóle. Podczas zmiany pasa ruchu z lewego na środkowy, kursant postanowił iż wjedzie od razu na skrajny prawy - po którym oczywiście jechał pojazd. Jak zwykle w takich momentach tak ścisnął kierownicę, że niewiele mogłem zrobić.

Ostatecznie udało się uniknąć kolizji, choć nie obyło się bez gwałtownego hamowania i wytworzenia niemałego chaosu. Mam wrażenie, że jeżdżąc z nim powinienem mieć tablicę L na dachu wielkości pojazdu, którym jeździmy tak, by każdy obok na pewno zauważył że to szczególny pojazd w ruchu...

Mówię, tłumaczę, rysuję, czasem także koloruję, co jeszcze? Kiedy rozmawiamy po takim zdarzeniu, lub pod koniec jazdy wydaje mi się, że do niego nadal nie trafia to co mówię w kwestii pracy rąk. Zresztą, w każdej kwestii tak jest. Oczywiście, podczas skrętów wyrabia z kierownicą niesłychane rzeczy. Chyba nie muszę dodawać, że na co drugiej jeździe jesteśmy na placu celem doskonalenia tego jakże trudnego elementu?

Ale cieszę się, że jakieś postępy są. Trochę powoli, ale lepiej tak niż wcale, choć czuję że jeszcze nie raz mnie czymś zaskoczy...

7 komentarzy:

  1. Musiałeś go uderzyć? Niemożliwe... Dla dobra ogółu proszę o dokładne wyjaśnienie sytuacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie może dla dobra ogółu nie będę tu pisał o szczegółach? W każdym razie on nie ma żadnych pretensji, nawet siniaka nie ma, a pojazd cały :)

      Usuń
    2. Dobrze:)
      Wyraz "uderzyć" kojarzy mi z przemocą, a nie ze środkiem zaradczym na uniknięcie kolizji:)
      On nie ma żadnego siniaka, pojazdowi nic się nie stało - czyli, że sposób skuteczny:)

      Usuń
    3. No nie, to było dalekie od przemocy. Ale wydaje mi się, że to był jedyny sposób aby uniknąć zderzeniu.

      Usuń
  2. Tomku, zaczyna mnie wciagac ta opowiesc o nauce jazdy, cie kawa jestem czy Twoj uczen zostanie w koncu keirowca formuly I, na to sie zanosi...jezeli chodzi o uderzenie, to uwazam, ze jest to najwlasciwsza reakcja w takiej sytuacji, ja dwa razy ja zastosowalam, kiedy P.zasnal przy kierownicy na autostradzie. Artenko, nie ma co tlumaczyc...swietnie dziala

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się że opowieść jest interesująca i wciągająca, mam zamiar opisać to do końca :))

      Usuń