piątek, 11 grudnia 2015

Szuflada/przenośnia

Nigdy nie wiem co kryje się za kolejnym zakrętem. Niby mam jakieś tam doświadczenie, coraz więcej lat i staram się uczyć na błędach innych. Doradzanie komuś też wychodzi mi lepiej niż sobie. Niestety, czasem też potrafię otworzyć niewłaściwą szufladę.

Szuflada to zespół bądź jednostki. Rzeczy lub osoby, sytuacje i sprawy, okoliczności i powiązania. To chwila lub wieczność, ogień i woda, dobro i zło. Oczywiście, najlepiej jest korzystać jedynie z tej przyjaznej, pięknej i dobrej zawartości, ale czasem szczęście zagra mi na nosie, a wtedy wszystkie szuflady które muszę otworzyć nie są zbyt miłe.

Czasem jedna - wydawałoby się że mała szufladka, potrafi nieźle namieszać, otworzyć się w najmniej oczekiwanym momencie. Ba, nawet jest w stanie sama o sobie przypomnieć, pomimo że co i rusz się wychyli, próbuję zamknąć ją ponownie. 3.5 roku temu otworzyłem taką przegródkę, wyciągnąłem z otchłani głębi i ciemności. Spoczywała sobie hen daleko, a ja niczego złego się nie spodziewając uruchomiłem, wcisnąłem zielony guzik "power", zapoczątkowałem reakcję, która nie była do przewidzenia.

Początek był całkiem obiecujący, neutralny i nawet jakby profesjonalny. Ba, nawet byłem tym zachwycony, a szufladę umieszczałem w tym samym regale co "sukcesy", "udane inwestycje". Niestety, z uroczego i pięknego maleństwa z czasem z szuflady zaczęły wyłazić problemy i zgrzyty. A z każdym miesiącem coraz większe.

Do dziś, krótkie epizody udawało mi się zamykać dość szybko i skutecznie, ale wiedziałem już że większy problem prędzej czy później się pojawi. Potworki i upiory żądają coraz więcej, nie zadowala ich już to, co przyjmowały do tej pory bez najmniejszego sprzeciwu. Otwierająca się szuflada jest niezwykle cwana, śmiała i sprytna. Na szczęście, trochę krótkowzroczna i średnio inteligentna, choć to żadne pocieszenie. A może nawet większe przygnębienie walcząc z czymś pokroju ameby?

Obecnie wylewa z siebie z pełną mocą pomyje, pychę, oraz wysuwa coraz to dalsze żądania nie gwarantując, czy kiedykolwiek to się skończy. Próbuję nowych sposobów, staram się uskuteczniać metody domknięcia owej szuflady, ale to bardzo męczące i zdaje się - jest tylko doraźnym łataniem dziury bardzo poważnie rozciętego materiału. A na jedną łatę przypadają dwa kolejne ubytki.

Wykorzystując ułomności umysłu i pychę, ale uważając na spryt, uruchomiłem wszelkie możliwości by szufladę zamknąć raz a skutecznie. Tylko, czy jest to w ogóle możliwe? Jedyny w pełni skuteczny sposób jest dość drastyczny i przekraczający moje zdolności (także finansowe). Poza tym, sposób ten z pewnością zamknąłby kłopotliwą szufladę, ale również otworzył nową - która najpierw byłaby miła i grzeczna, ale z każdym miesiącem karmiłbym małego potworka, który rozmnażając się i dorastając sprawiałby te same lub podobne kłopoty... I wszystko zaczęłoby się od początku. 

Obecnie, korzystając z efektywności pracy naczyń połączonych udało mi się ułożyć pewne rozwiązanie, na chwilę obecną szuflada jest zamknięta. Kosztowało mnie to mnóstwo pracy. Ale co będzie jutro, pojutrze? Czy znów nie wyskoczą z niej potworki i upiory? Na ile jest to rozwiązanie skuteczne?


9 komentarzy:

  1. Jest aż tak źle? A nie możesz poprosić kogoś, aby Ci pomógł poradzić sobie z zawartością tej szuflady?

    OdpowiedzUsuń
  2. tja .... praca dorywcza skąd ja to znam. Ja moją ciągnę już równo 10-ty rok i średnio od jakichś 6 lat jest do dupy i ciągle sobie obiecuję, że rzucę to w cholerę i cały czas nie mam jaj żeby tak zrobić bo dodatkowa kasa się przydaje ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak chcesz mieć fajne wakacje, musisz mieć dobrą wypłatę lub dodatkowo harować. Ja na szczęście żyję oszczędnie, więc jakoś tam skrobię ;-)

      Usuń
    2. u mnie ta praca nawet nie idzie na wakacje ale spłaca mi ratę kredytu ... ale na wakacje jakoś się odkłada nie narzekam :)

      Usuń
  3. Podobno ks. Jan Twardowski mawiał, że "w życiu musi być dobrze i niedobrze. Bo jak jest tylko dobrze to jest niedobrze". Czy to jakieś pocieszenie? Nie wiem :)Pozostaje mi życzyć by te potworki były małe, nie rozmnażały się i wychodziły z szuflady tylko od święta.

    OdpowiedzUsuń