... człowieka z chemią gospodarczą i kosmetykami w tle. Niebawem kończy on kurs, ma obecnie równe 28 godzin. Przez ostatnie kilka godzin szczególnie zwracam mu uwagę na konieczność zapoznania się z wszelkimi przepisami ruchu drogowego, oraz ze znakami - jako podstawę funkcjonowania w gronie kierowców...
Niestety, kursant nie zna wszystkich znaków, nie rozróżnia sygnalizatorów, nie zna zasad i kryteriów parkowania, zawracania i innych manewrów. Do tej pory jakoś "przebimbał" ten cały czas. A polegało to na tym, że w momencie gdy coś wyszło nie tak jak należy (czyli prawie co chwilę) zatrzymywaliśmy pojazd, tłumaczyłem co zrobił źle, jak powinno to wyglądać i ogólnie - jakie są okoliczności "towarzyszące".
Naturalnie posiłkowałem się rysunkami, a nawet zdjęciami konkretnych miejsc i skrzyżowań. Dodatkowym moim wymogiem była prośba o utrwalenie materiału w domu, na co oczywiście kursant nie reagował. A więc na następnych zajęciach nie pamiętał tego co tłumaczyłem na poprzednich.
Wg mnie kursant od chemii gospodarczej i kosmetyków nie został stworzony do kierowania pojazdami, a jedynie do wożenia go. Na chwilę obecną ma problem z wrzuceniem trzeciego biegu (celuje w jedynkę zamiast w trójkę - ostatnio takich problemów już nie było), w ogóle nie zwraca uwagi na oznakowanie poziome jeżdżąc przez wszelkie linie ciągłe, średnio co 15 min stwarza zagrożenie dla innych uczestników ruchu drogowego, absolutnie nie widzi znaków pionowych. Ma problem z utrzymaniem stałej prędkości jazdy, zapomina o redukcjach biegów oraz kierunkowskazach.
Kompletnie nie patrzy w lusterka. Nie zauważa pieszych a czasem też innych pojazdów. Notorycznie zapomina o wciskaniu sprzęgła podczas uruchamiania auta, a temat taki jak "holowanie" wydaje się być tym z grupy kosmicznych. Co ciekawe, sam ostatnio zauważył że jazda nie wychodzi mu najlepiej. Poza tym, żadnych innych wniosków. Nadal nie podejmuje żadnych wysiłków w kierunku zdobycia odpowiedniej i wymaganej wiedzy. Na chwilę obecną kursant nie ma najmniejszych szans na zdanie egzaminu wewnętrznego teoretycznego, który wyznaczę mu za dosłownie moment.
Ale tylko po to, aby przejść do planu "B". Przed nim jazdy doszkalające, także te z teorii. Nie wiem w jakiej ilości, ale na razie nie ma co się nad tym zastanawiać. Cieszę się, że przeżyłem ten kurs.
Skoro się nie nadaje, to co by pomogło, gdyby nawet bardzo się starał?
OdpowiedzUsuńDałby sobie szansę.
UsuńSzkoda, choć znaków mógłby się nauczyć.
OdpowiedzUsuńNic nie poradzę.
UsuńOczywiście, w końcu jest dorosły.
UsuńAle zachowuje się jakby nie był.
UsuńPrawdopodobnie nie masz na to wpływu, a skoro tak, to nie należy się tym przejmować, wcale a wcale:)
UsuńNic a nic :)
UsuńJakoś mi go szkoda, choć z drugiej strony noże dobrze by było żeby nigdy nie zdał egzaminu. Do tej pory ty myślałeś za niego i nie widzę go jako samodzielnego kierowcę.
OdpowiedzUsuńJa też nie widzę.
UsuńCiężka przeprawa :D Niektórzy nie nadają się do prowadzenia samochodu :/ :/
OdpowiedzUsuńCiężka, ale kursant jest chociaż grzeczny.
UsuńJa miałam takiego instruktora, który się cały czas na mnie darł. Mam lekką traumę. Nie zdałam za pierwszym, ale w końcu mi się udało. Nie lubię jeździć samochodem :(
OdpowiedzUsuńNawet jeśli miał powód to nie powinien.
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń