Gościnność zawsze będzie dla mnie fenomenem. Jak to się dzieje, że pod wpływem impulsu ktoś zaprasza mnie do domu i nagle, bez żadnej podstawy, zaczyna o mnie dbać?*...
To krótki fragment książki, którą ostatnio przeczytałem. Gościnność, której gdzieś w odległych prowincjach Chin doświadczają bohaterowie książki jest nierealna tu gdzie mieszkam. A gdyby tak kiedyś zaprosić turystę na herbatę, coś do jedzenia? Muszę o tym jeszcze pomyśleć :)
Tysiąc szklanek herbaty |
I dalej autor podpowiada:
...jeżeli ktoś myśli, że gościnność wymaga znajomości języka, to jest w dużym błędzie. Gościnność, życzliwość i uczynność wymagają jedynie trzech rzeczy: dobrego serca, pomysłu, dobrej woli...**
* strona 282-283
** strona 301
Taka goscinnosc spotkala mnie w Miecmierzu, zapytalam o kawe i kalies miejsce do jej wypicia i zostalam zaproszona do domu, gdzie spedzilismy ponad godzine na milej konwersacji...
OdpowiedzUsuńw Andach wenezuelskich zarza sie to dosc czesto , takiej goscinnosci doswiadczylam i taka goscinnosc oferuje...pozdrawiam Cie serdecznie Tomku w nowym roku
Tak, czytałem o tej gościnności w Mięćmierzu. Pozdrawiam!
UsuńPomyśl o tym - koniecznie:)
OdpowiedzUsuńTak zamierzam.
Usuńwymaga jeszcze posiadania herbaty :D
OdpowiedzUsuńZ tym zapraszaniem turystów jest szansa. Można u nas przyjąć obcokrajowców na nocleg w wakacje którzy przyjadą na Dni Młodych i spotkanie z Papieżem ;D
Częściej woda niż herbata. A niech tam się modlą, każdy gość to Gość :)
UsuńKiedyś brałam udział w Europejskim Spotkaniu Młodych Taize w Stuttgarcie (1996 r.). Byłam goszczona przez przesympatyczną rodzinę:) A teraz często doświadczam gościny u znajomych... blogowych. I niejedną herbatę w ten sposób wypiłam:)
OdpowiedzUsuńHmm, świetnie! :)
Usuń