niedziela, 11 października 2020

Swift po 1000 km

W Swifcie minął pierwszy tysiąc kilometrów, czas na małe podsumowanie. Na tym dystansie średnie spalanie to 6 litrów (z olbrzymią przewagą jazdy w mieście i rzadkim wyjeżdżaniu w trasę). Auto dla instruktora jest bardzo wygodne, szkoda że nie ma wentylowanych foteli (masaż też mógłby być), oferuje całkiem sporo miejsca - jak na tak małe auto oczywiście. W czasie jazdy na mokrej nawierzchni słychać dość dziwny dźwięk wody ochlapującej nadkola lub coś innego (może płytę zabezpieczającą silnik?). 

Ale nie jest źle - autko już doświadczyło prawie wszystkiego najgorszego co mogło/może mu się zdarzyć: czyli uruchamianie pracującego silnika (jest zabezpieczenie rozrusznika - zgrzyt pojawia się tylko na chwilę), włączanie biegów bez sprzęgła , czy pomyłki piątego biegu ze wstecznym (na to wciąż nie ma zabezpieczeń) - a nadal wszystko działa w nim jak należy.

Na dystansie nieco ponad 1000 km udało się zaoszczędzić prawie półtora litra benzyny - to w moim aucie, bo u koleżanki przy przebiegu trzy razy większym jest dokładnie taki sam wynik zaoszczędzonego paliwa. Wniosek - ona nie uczy wykorzystywania systemu start/stop, a jej kursanci oczekując nawet w długim korku stoją na włączonym biegu i wciśniętym sprzęgle (masakra).


Silnik dość żywo reaguje na gaz, zegary są czytelne a zawieszenie zapewnia dobre trzymanie drogi. Szkoda że aktywny tempomat działa dopiero od 40 km/h. Fajnym dodatkiem jest asystent ruszania na wzniesieniu. Kiedy system wykryje nachylenie drogi (mniejsze wzniesienia nie są zauważane przez system) przez nieco ponad 2 sekundy od puszczenia hamulca roboczego sam przytrzymuje go jeszcze, aby w tym czasie zwiększyć obroty silnika i ruszyć. Jeśli ktoś o tym nie wie to najczęściej próbuje ruszyć bez gazu (no tak - to metody niektórych instruktorów) i silnik gaśnie. Oczywiście asystent nie uruchamia się po zaciągnięciu hamulca postojowego (jest to zgodne z obowiązującymi przepisami egzaminowania).

Auto jest już po pierwszym przeglądzie - jeździmy dalej :)

9 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. (bo brzydka literówka była)

      Usuń
    2. Spoko. Tylko zapomniałeś dodać że nudno - więc zrobiłem to za Ciebie :P

      Usuń
    3. Spoko. I bez mojego komentarza każdy, kto wpada na ten wpis, to zauważy :P

      Usuń
  2. No ja nie wiem... Męczyć się przez całe tysiąc sto kilometrów, z tradycją narodową walczyć, żeby litr coma czterdzieści benzyny przyoszczędzić? ;-P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jakie męczyć się? Aberku ja z samą przyjemnością pracuję, a paliwo oszczędza się ot tak :)

      Usuń
    2. Hmmm, jak się czyta Twoje opisy niektórych kursantów, to jakoś nazwanie ich "przyjemnością" jest jedną z ostatnich opcji. ;-)

      Usuń
    3. Zawsze jest jakaś przyjemność. Czasem np wtedy gdy taką jazdę się kończy :D

      Usuń