wtorek, 27 października 2020

Wyprzedzanie ciągnika

Trzecia lekcja kursantki, pod którą podjeżdżam w umówione miejsce. Przychodzi zapłakana (to dziwne, bo jeśli już to płaczą po jazdach a nie przed!), a ja postanawiam wyjechać w trasę. Jakoś dajemy radę - ona mimo wszystko powoli uczy się tego co wymagam  - i jesteśmy już poza miastem. Droga jednojezdniowa po jednym pasie ruchu, a przed nami ciągnik z przyczepą. Jedzie jakieś 35-40 km/h. Tłumaczę jej co i jak ma zrobić aby wyprzedzić jeszcze zanim do niego dojechaliśmy, ale ona - zwykle nic nie mówiąca - pyta czy musi wyprzedzać. Zaskoczony jej pytaniem po chwili namysłu odpowiadam że nie musi, bo przecież będąc na kursie ona nic nie musi. 

Jedziemy za ciągnikiem, na szczęście ruch nie jest wielki i jakiegoś szczególnego zagrożenia nie stwarzamy, ale ja wciąż myślę o jej pytaniu. Po przejechaniu około 10 km za ciągnikiem ponawiam temat i pytam czy już jest ok i czy może jednak spróbujemy wyprzedzić - bo przecież ja powiem jej co i jak i w razie potrzeby pomogę. Ona się zgadza, więc (czując jakąś ulgę) ponownie tłumaczę co i jak, a po chwili wyjeżdżamy na środek aby spojrzeć czy z przodu nie nadjeżdża pojazd z przeciwka (jest zupełnie pusto) i już mamy wyprzedzać gdy ona mówi "ja nie chcę!" - na co ja chwytam kierownicę i powoli wracamy na prawy pas - tam gdzie byliśmy przed chwilą za ciągnikiem.

Po kolejnych kilometrach zastanawiam się czy ten ciągnik może gdzieś skręci. Niestety nie, jedziemy wciąż za nim. Sam więc wydałem polecenie skrętu w boczną drogę, gdzie po kilku minutach kręcenia kierownicą (aby zawrócić) wracamy do miasta - przecież gdyby w drogę powrotną również jechał jakiś ciągnik to droga zajmie nam długie minuty...

Jej następna jazda będzie z innym instruktorem (nie wyrzuciłem jej, tak się akurat złożyło). Na 100% mogę stwierdzić, że żaden z moich kolegów nie pozwoliłby jej na decyzję o tym że nie chce wyprzedzać, tylko narzuciłby swoje zdanie. Ja już jestem na to za stary - od pewnego czasu nie siłuję się z ludźmi na kursie - o ile mieści się to w granicach bezpieczeństwa oczywiście - i nie stoję nad nimi z kijem, o nie. 

4 komentarze:

  1. Rozumiem, że zagrożenie stwarzaliście przez to, ze trzeba było wymijać i was, i ciągnik z przyczepą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kwiatuszku, wymijanie chyba pomyliło Ci się z innym manewrem :-)

      Usuń
  2. Oj Tomku, ja te dziewczyne swietnie rozumiem, tez nie lubie wyprzedzac, a po co jezeli mi sie nie spieszy a uwazam, ze taki wehikul swietnie przecierz mi drogi, sobie jade za nim, oczywiscie w bezpiecznej od niego odleglosci i nie mysle o niczym, a jeszcze lepiej jezeli jest to tir, tir jedzie szybciej, lepiej te droge przeciera, ja sobie moge poogladac spokojnie co po prawej co po lewej ale zawsze zachowuje te wystarczajaca miedzy nami odleglosc...hahaha...i kto mi tego zabroni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i dokładnie też tak zrobiłem. Jak nie chce to nie :)

      Usuń